GKS Tychy. Pierwsze skrzypce

Hiszpański pomocnik GKS-u Tychy Antonio Dominguez pokazał na co go stać.


Dorobek 4 punktów po 3 meczach tak naprawdę jeszcze niczego o zespole nie mówi. Budowany przez trenera Dominika Nowaka zespół GKS-u Tychy z meczu na mecz prezentuje się jednak coraz lepiej.

Godne pochwały

W dodatku spokój z jakim trójkolorowi sięgnęli po zwycięstwo 2:0 w Niecieczy świadczy o tym, że tyska drużyna gra już w odpowiedniej tonacji, a przede wszystkim ma w swoich szeregach dyrygenta. Antonio Dominguez potrafi jednak nie tylko pokierować „orkiestrą”. 29-letni Hiszpan, który w polskiej ekstraklasie wiosną 2020 roku w barwach ŁKS-u Łódź zaliczył 13 występów i zaznaczył swoją obecność trafieniem z rzutu karnego w spotkaniu z Zagłębiem Lubin, a po spadku łodzian do I ligi nadal na listach strzelców gościł głównie jako egzekutor jedenastek, w poniedziałek popisał się znakomitym uderzeniem z dystansu. Huknął z 25 metra i zaskoczony Paweł Pawliuczenko nie był w stanie sięgnąć piłki zmierzającej w okienko.

– A mnie, powiem szczerze, Antonio nie zaskoczył – mówi trener tyszan.

– Znamy jego umiejętności i wiedzieliśmy kogo sprowadzamy do zespołu. Ten mecz pokazał, że nasz pomocnik już wkomponował się w drużynę i znalazł wspólny boiskowy język z kolegami, bo ja oprócz tego efektownego gola, którego można oglądać na wideo wiele razy i za każdym razem cmokać z zachwytu, mam też cały czas w pamięci akcję, po której Daniel Rumin skierował piłkę do siatki. Wprawdzie sędzia po analizie VAR dopatrzył się spalonego, ale samo zagranie Mateusza Czyżyckiego po przechwycie na środku boiska oraz wejście Domingueza w pole karne i idealne dogranie w pole bramkowe do zamykającego kontrę napastnika, również są godne pochwały. Ten mecz pokazał też, że umiemy już ten wysoki poziom utrzymać i to mnie także cieszy.

Zdaje egzamin

Trener Nowak może z satysfakcją powiedzieć, że w analizie meczu w Niecieczy zdecydowanie więcej było plusów niż mankamentów.

– Nie mieliśmy słabych punktów – dodaje szkoleniowiec trójkolorowych.

– Przed sezonem dużo obaw było o to, jak w grze poradzą sobie nasi młodzieżowcy, a ja mogę powiedzieć, że Krzysiu Machowski jako „wahadłowy” zdaje egzamin piłkarskiej dojrzałości. Solowa akcja naszego skrzydłowego, który w niedzielę obchodził będzie 19 urodziny otworzyła nam przecież drogą do pierwszej bramki. W dodatku oprócz swoich walorów ofensywnych, a wiem, że do tej pory najczęściej grał na pozycji numer „dziesięć”, dodaje też coraz lepsze wykonywanie obowiązków defensywnych. Najważniejsze jest to, że słucha założeń i potrafi je realizować. Ma też zmiennika, o rok młodszego Natana Dzięgielewskiego, który również zalicza dobre wejścia więc możemy śmiało stawiać na młodych tyszan.

Poprawiać skuteczność

Nie znaczy to jednak, że sztab szkoleniowy GKS-u Tychy już uznał swoją robotę za zakończoną do niedzielnego meczu z Podbeskidziem będzie się rozpływał w zachwytach.

– To, że drużyna Bruk-Bet Termalica miała zaledwie jeden zalążek groźnej akcji i w czasie całego meczu nie oddał ani jednego celnego strzału, a w sumie w trzech meczach tego sezonu, na naszą bramkę było tylko pięć celnych uderzeń, dobrze świadczy o grze obronnej zespołu – twierdzi opiekun GKS-u Tychy.

– Cały czas trzeba ją jednak doskonalić, a poprawiać finalizowanie akcji. Mateusz Radecki, który pierwszy raz wybiegł w wyjściowej jedenastce, miał dwie okazje, które mógł lepiej sfinalizować. Jednak sam fakt, że znalazł się we właściwym miejscu świadczy o tym, że już „czyta” naszą grę. Liczę też, że więcej może dać nam w ofensywie Patryk Mikita. To, że mamy rywalizację o miejsce w ataku daję nam nie tylko możliwość wyboru zawodników, ale także zmianę wariantu gry i to jest również istotne w kontekście całej rundy jesiennej, bo przecież dopiero jesteśmy na początku drogi.


Na zdjęciu: Antonio Dominguez wyrasta na lidera tyskiej jedenastki.
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus.pl