GKS Tychy. Walka o powrót na świecznik

Pauzującego po czwartej żółtej kartce Dominika Połapa zastąpi Maciej Mańka.


Rundę wiosenną GKS Tychy i Sandecja rozpoczęły jako drużyny z pierwszej szóstki. Po inauguracyjnych remisach obydwa zespoły wypadły jednak z czołówki i w Nowym Sączu zmierzą się w walce o powrót na świecznik.

– Ten tydzień zaczęliśmy od analizy meczu z Podbeskidziem – mówi trener tyszan Artur Derbin. – W ten sposób zamknęliśmy bielski rozdział, a już w środę przed zajęciami pokazaliśmy zawodnikom część materiału dotyczącego naszego najbliższego rywala. Chcieliśmy już na treningu przećwiczyć na murawie to na czym nam najbardziej zależy w kontekście rywalizacji z Sandecją. Na całościową analizę gry zespołu z Nowego Sącza przyjdzie jednak czas w dniu meczu.

Mamy sporo czasu przed wieczornym spotkaniem dlatego przed, zaplanowanym na godzinę 11.30 kwadransem na pobudzenie organizmów, przekażemy wszystkie uwagi dotyczące gry przeciwnika, jego atutów i słabszych stron oraz szczegółów naszej taktyki.

Czterech środkowych pomocników

W porównaniu z pierwszym w tym roku meczem skład GKS-u Tychy musi ulec zmianie. Dominik Połap, który został ukarany czwartą w tym sezonie żółtą kartką będzie bowiem pauzował.

– Nie jest to żadna tajemnica – dodaje szkoleniowiec GKS-u Tychy. – Nie będę też wielkim odkryciem kart fakt, że miejsce na prawej stronie obrony zajmie Maciek Mańka, bo doświadczony zawodnik pojawił się w trakcie spotkania z Podbeskidziem na tej właśnie pozycji, a o tym, że potrafi grać przekonał nas nie jeden raz.

Nad tym czy będzie to jedyna roszada w składzie, w porównaniu z pierwszą jedenastką, nie będę się jednak rozwodził. Tym bardziej, że mamy przecież w kadrze czterech środkowych pomocników, z których każdy jest gotowy do gry od mającego już za sobą debiut w naszym zespole Mateusza Czyżyckiego, przez Oskara Paprzyckiego i Jakuba Piątka po Wiktora Żytka, a miejsca są dwa. Jest więc rywalizacja, a przy okazji rywal nie ma ułatwionego zadania.

Rywalizacja skrzydłowych

Obok Mateusza Czyżyckiego swój debiut w tyskim zespole ma już także za sobą Krystian Wachowiak, ale wypożyczony z Wisły Kraków młodzieżowiec nie zaznaczył swojej obecności na murawie na tyle, żeby mieć nadzieję na zastąpienie na skrzydle Marcina Koziny. To już bardziej rywalizacja Bartosza Biela z Kamilem Kargulewiczem może zaowocować zmianą po drugiej stronie boiska, bo chodzi o to, żeby w spotkaniu z mającą jeden punkt więcej Sandecją tyszanie sięgnęli po zwycięstwo.

– Krystiana Wachowiaka na pewno stać na lepszą grę od tej, którą pokazał w meczu z Podbeskidziem – zapewnia opiekun trójkolorowych. – Wiemy, że ma duży potencjał i oczekujemy od niego, że go zaprezentuje na murawie. Oczywiście, bierzemy pod uwagę to, że za nami dopiero pierwszy mecz o punkty w tym roku i że dla Krystiana był to debiut co zawsze wiąże się z pewnym stresem, ale teraz powinno być już łatwiej zaprezentować pełnię tego co potrafi. Można powiedzieć: „pierwsze koty za płoty”.

Dużo energii w ataku

– To samo dotyczy naszej gry dwójką napastników. Z tym, że gra Tomka Malca z Danielem Rumienm na początku meczu wyglądała pysznie. Było w niej dużo energii. Słowacki napastnik miał nawet naprawdę dobrą okazję strzelecką, ale klasowy rywal, bo za taki zespół trzeba uznać Podbeskidzie zdołał zneutralizować nasze zapędy. Wierzę jednak, że skoki pressingowe, które pozwalały nam przechwycić piłkę na połowie rywala w Nowym Sączu przyniosą więcej efektu w grze ofensywnej. Z takim zadaniem wybiegniemy na mecz z Sandecją.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus