GKS Tychy. Wędrówka czerwonym szlakiem

Artur Derbin w wolny od treningu poniedziałek wybrał się na Stożek i analizował grę swojej drużyny.


Od zremisowanego bezbramkowo meczu z Podbeskidziem w Bielsku-Białej zaczęła się znakomita passa GKS-u Tychy. Podopieczni Artura Derbina licząc od 18 października mają już na koncie serię ośmiu ligowych spotkań bez porażki, czyli 6 zwycięstw i 2 remisy, a do tego doszła jeszcze pucharowa wygrana z KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski. Nic więc dziwnego, że trójkolorowi wspinając się z każdą kolejką coraz wyżej w tabeli znaleźli się na trzecim miejscu.

Trzy plusy

– Akurat korzystając z wolnego poniedziałku, bo zawodnicy otrzymali dzień na odpoczynek, wybrałem się z prezesem Leszkiem Bartnickim na Stożek – mówi trener tyszan.

– Poszliśmy czerwonym szlakiem, czyli tym trudnym, ale jednocześnie najczęściej uczęszczanym. I naszą drogę w kierunku szczytu tabeli mogę chyba porównać do takiej właśnie wyprawy. Wiemy, że nie jest łatwo, ale przecież tym szlakiem szło już wielu przed nami, więc mobilizujemy się przed każdym meczem, żeby być coraz wyżej.

Po tym turystycznym wstępie czas na pomeczowe konkrety, bo spotkanie z Odrą Opole było widowiskowe i trzymało do końca w napięciu.

– Największy plus z tego meczu to nasze zmiany – dodaje szkoleniowiec GKS-u Tychy.

– Znowu odwołam się wspinaczkowej terminologii i powiem, że kiedy idzie się pod górę, ci którzy biorą na swoje barki ciężar prowadzenia grupy mogą w pewnym momencie osłabnąć, ale wtedy wchodzą zmiennicy i nadając tempo powodują, że tempo grupy nie słabnie. W naszym przypadku, a teraz mogę to powiedzieć, że pomiędzy wtorkowym meczem pucharowym i niedzielnym spotkaniem ligowym niektórzy zawodnicy mieli lekkie problemy zdrowotne, pojawiły się takie oznaki osłabienia i wtedy weszli piłkarze z ławki, którzy dali dobry impuls i pociągnęli zespół. Wielkim plusem naszej drużyny jest także indywidualność, jaką jest Łukasz Grzeszczyk. To jest po prostu kapitan, który do swojego piłkarskiego kunsztu potrafi także dorzucić charakter. Pokazał to w ostatnich sekundach, w których wytrzymał ciśnienie i zamienił, wywalczonego przez siebie karnego na trzy punkty. Dzięki temu możemy się cieszyć z trzeciego plusa, jakim jest zwycięstwo z bardzo wymagającym rywalem. Odra, co podkreślałem, gra nie tylko bardzo dobrze z kontrataku, ale także umiejętnie radzi sobie z rozegraniem ataku pozycyjnego, co w meczu z nami było także widoczne, a mimo to ostatecznie wyszliśmy z tej konfrontacji zwycięsko.

Myślami przy derbach

Nie znaczy to jednak, że trener Derbin dostrzegł tylko plusy i dobre momenty w grze swojego zespołu.

– Nie podobało mi się szczególnie ostatnie pięć minut pierwszej połowy – wyjaśnia opiekun trójkolorowych.

– Nie potrafiliśmy się utrzymać przy piłce. Pojawiły się też oznaki niemrawości niektórych zawodników i już wtedy zacząłem myśleć o rotacjach w składzie, ale zdecydowaliśmy się na zmiany dopiero po godzinie. Wszystko skończyło się po naszej myśli i najważniejsze, że nikt nie zgłaszał problemów zdrowotnych, a więc liczę, że wszyscy są gotowi do treningów, które w tym tygodniu zaczynamy we wtorkowe popołudnie. Przeanalizujemy sobie te wszystkie dobre i słabsze momenty na analizie, którą zaplanowałem na środowy poranek przed treningiem. Natomiast w piątek będziemy mieli analizę naszego najbliższego – dosłownie i w przenośni – przeciwnika, czyli GKS-u Katowice. Piątkowy trening odbędzie się w południe, czyli w godzinach sobotniego spotkania na stadionie przy ulicy Bukowej. Nie planujemy przedmeczowego zgrupowania. Spotkamy się rano w dniu meczu i wierzę, że będziemy kontynuować swoją wędrówkę czerwonym szlakiem.


Fot. Łukasz Sobala / PressFocus