GKS Tychy. Znaleźć odpowiednich wykonawców

Dominik Nowak zapewnia, że na każdym treningu tyszan przybywa elementów, które mają się złożyć w dobrą całość.


Piłkarze GKS-u Tychy od początku okresu przygotowawczego pod wodzą nowego trenera pracują na wysokich obrotach. Także pierwszy sparing był z kategorii „najwyższa półka”, bo podopieczni Dominika Nowaka zmierzyli się z zespołem z ekstraklasy i we Wrocławiu schodzili na przerwę prowadząc ze Śląskiem 1:0. Wprawdzie w II połowie stracili 3 gole, ale mimo porażki wrócili do pracy podbudowani.

– Na samym początku skoncentrowaliśmy się na grze defensywnej – mówi trener tyszan.

– Na ten element zwróciliśmy też uwagę w grze, skupiając swoje założenia głównie na obronie. Z ich realizacji w I połowie mogę być bardzo zadowolony, bo przeciwnicy nie stworzyli nawet pół sytuacji. Kontrowaliśmy w pełni sytuację w naszej strefie i skutecznie rozbijaliśmy wszystkie ataki rywali. Wprawdzie my też jakoś specjalnie w tym ofensywnym elemencie gry nie błysnęliśmy, choć strzeliliśmy gola po rzucie wolnym, ale w pierwszym tygodniu zajęć nie poświęciliśmy zbyt dużo uwagi grze do przodu. Mogę więc powiedzieć, że to jeszcze nie był ten etap, żeby rozliczać zespół z ataku i chyba za wcześnie także na licytowanie się, ile w grze GKS-u Tychy było już „ręki Nowaka”. Myślę, że na to przyjdzie dopiero czas, bo na każdym treningu tych elementów, które mają się złożyć w dobrą całość, zaczyna przybywać.

Przesunięcia w składzie

Na pierwszy rzut oka w grze GKS-u Tychy widać już było jednak „rękę Nowaka”. Ustawienie z trójką środkowych obrońców oraz wahadłowymi na bokach boiska pozwalało dość płynnie z systemu 5-4-1 przechodzić na 3-4-3. W nowych rolach wystąpili: Maciej Mańka – przesunięty na środek obrony, dotychczasowi boczni obrońcy Dominik Połap i Krzysztof Wołkowicz oraz boczny pomocnik Kamil Kargulewicz – grający na wahadłach, a napastnicy: Daniel Rumin, Tomas Malec, Gracjan Jaroch i Marcin Kozina dopasowywali się do nowego ustawienia ataku. W dodatku Mańka i to całkiem nieźle zaprezentował się jako wykonawca stałych fragmentów gry.

Nowe pomysły zdadzą egzamin?

– Maciek jest zawodnikiem, którego cenię za umiejętności – dodaje szkoleniowiec GKS-u Tychy.

– Wiem jakie są jego atuty, a na pewno należy do nich zaliczyć ułożoną prawą nogę. Ponieważ Krzysiek Wołkowicz już się pokazał jako dobry wykonawca stałych fragmentów lewą nogą, to próbujemy nowych wariantów, żeby mieć wariant uzupełniający z drugiej strony boiska. To samo dotyczy gry Maćka jako stopera w trójce środkowych obrońców. Traktuję to jako przymiarkę, bo od tego jest właśnie okres przygotowawczy, żeby próbować. Mamy codziennie po dwa treningi, więc jest czas na bardzo solidną pracę i na to, żeby sprawdzać czy nowe pomysły znajdą odpowiednich wykonawców i zdadzą egzamin w meczach.

A skoro mowa o nowych pomysłach i egzaminach, to najwyższa pora żeby przejść do personaliów. W meczu ze Śląskiem w koszulce z trójkolorowym trójkątem na piersiach zagrało dwóch nowych piłkarzy. Reprezentant Zimbabwe Alec Mudimu, występujący ostatnio w Altrincham – piątoligowym klubie w Anglii – zaprezentował się w obronie, a w ataku zagrał reprezentant Erytrei Ezana Kahsay, występujący ostatnio w III-ligowej Chełmiance.

Mikita wzmocni atak

– Po meczu ze Śląskiem zrezygnowaliśmy z Kahsaya, a Mudimu jest z nami nadal – wyjaśnia opiekun trójkolorowych.

– Na ostateczną decyzję daliśmy sobie czas do końca tego tygodnia, czyli po meczu z Widzewem, z którym zagramy w Łodzi w sobotę o godzinie 12.00.

W tym meczu już jako zawodnik GKS-u Tychy zagra Patryk Mikita. 28-letni napastnik, mający za sobą 18 występów w ekstraklasie i zdobyte w sezonie 2013/2014 mistrzostwo Polski w barwach Legii Warszawa, miniony sezon spędził w Stomilu Olsztyn, dla którego w 33 występach zdobył 11 bramek. To pierwszy z zawodników, którzy tego lata mają dołączyć do zespołu formowanego przez Dominika Nowaka.


Na zdjęciu: Nowym napastnikiem GKS-u Tychy został Patryk Mikita (na pierwszym planie).
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus