Podwójny nelson. Cyrk na kółkach

W zasadzie mógłbym nie poruszać tego wątku, w myśl zasady „Nie mój cyrk, nie moje małpy”.


Z drugiej strony nie potrafię przejść obojętnie nad wyjątkowym chamstwem trenera (mniejsza o to, że jest obcokrajowcem), któremu de facto włos z głowy nie spadł, mimo że jego czyny i słowa kwalifikowały się do pokazania mu drzwi. Kopniaka w tyłek na „do widzenia” możemy sobie darować.

Feio w roli głównej

Nie mam żadnych wątpliwości, że „cyrk na kółkach” w Motorze Lubin, z trenerem Goncalo Feio w roli głównej, w ostatnich kilku miesiącach byłyby znakomitą pożywką dla komików z grupy Monty Pythona. Byłby to jednak raczej śmiech przez łzy. Portugalski szkoleniowiec przyciąga kłopoty niczym piorunochron gromy i naiwnością byłaby refleksja, że jest bez winy.

Z pierwszą aferą mieliśmy do czynienia w marcu br., po meczu Motoru z GKS-em Jastrzębie. Krewki szkoleniowiec po zakończeniu konferencji prasowej ruszył „na łowy”. Najpierw obraził rzecznik prasową klubu Paulinę Maciążek. Przeszła z tego powodu taką traumę, że ta wyprowadziła się z Lublina. Następny na tapecie znalazł się ówczesny prezes Motoru, Paweł Tomczyk.

Został uderzony plastikową kuwetą na dokumenty, co spowodowało u niego rozcięcie łuku brwiowego. Poszkodowany pojechał do szpitala, by uzyskać pomoc medyczną. O godzinie 21.00 Paweł Tomczyk został przyjęty na Szpitalny Oddział Ratunkowy SPSK nr 4 w Lublinie. a następnie o godz. 23.16 wypisany. Pokrzywdzonego zaopatrzono plastrami Steri – Strip. Uderzenie spowodowało ranę o długości około 1,5 cm oraz otarcie naskórka.

Pod dywan

Klub zamiast wywalić trenera na zbity (wiadomo), zamiótł sprawę pod dywan. Kuriozalne było tłumaczenie właściciela klubu, Zbigniewa Jakubasa, który stanął po stronie agresora! Nieudolnie tłumaczył: „Moim zdaniem to wynikało z przemęczenia trenera, który pracuje po 20 godzin dziennie. Człowiek w takiej sytuacji może być wybuchowy i nie wytrzymywać pewnych rzeczy”.

Na tej samej konferencji pan Jakubas poinformował zebranych, że trener Feio zostaje w klubie. Natomiast zaatakowany prezes Paweł Tomczyk został zawieszony. Z kolei obrażana rzeczniczka prasowa Paulina Maciążek odsunięta od pełnionych obowiązków! No, ze wzruszenia łzy napłynęły mi do oczu…

Jak zareagował Polski Związek Piłki Nożnej na naganne (to mało powiedziane) zachowanie Portugalczyka? Futbolowa centrala ukarała 33-letniego trenera roczną dyskwalifikacją, ale z zawieszeniem na dwa lata! Poza tym nałożono na niego grzywnę w wysokości 30 tysięcy złotych (wiadomo, pieniądze nie śmierdzą). Dlaczego trener Goncalo Feio nie został pogoniony tam, gdzie pieprz rośnie? To pozostaje słodką tajemnicą członków gremium, które podjęło taką… Lepiej nie dokończę tego zdania.

Sprowadzenie na ziemię

Jeżeli ktoś myślał, że to koniec „występów” Goncalo Feio, szybko został sprowadzony na ziemię. Kontrakt Portugalczyka z Motorem wygasał 30 czerwca br. i tego dnia został poinformowany, że umowa nie zostanie prolongowana. E-maila z taką informacją wysłała o godzinie 23.30 jedna z członkiń Rady Nadzorczej klubu.

W sobotę, 1 lipca, Motor miał zagrać mecz sparingowy z Górnikiem Łęczna, lecz nie doszedł on do skutku z powodu strajku piłkarzy, występujących w zespole z Lublina. Stanęli „w obronie” zwolnionego szkoleniowca, który niemal w błyskawicznym tempie został przywrócony do łask przez właściciela klubu. Nowy kontrakt obowiązuje do 30 czerwca przyszłego roku.

We wtorek, 4 lipca, Motor wyjechał na kilkudniowe zgrupowanie do Kielc. Ale dzień wcześniej Goncalo Feio znowu wyskoczył jak Filip z konopi. Tym razem zwyzywał kierownika drużyny Dariusza Baryłę, który w Motorze pracuje od 10 lat, jest bardzo ceniony i szanowany. Działacz uniósł się honorem (całkiem słusznie) i stwierdził, że nie pojedzie z zespołem na obóz do Kielc. Zapowiedział ponadto, że nie wróci do klubu, dopóki będzie w nim portugalski trener.

Za kierownikiem zespołu wstawił się jeden z asystentów trenera Feio, niespełna 27-letni Przemysław Jasiński. On również nie pojechał do Kielc, według nieoficjalnych informacji przebywa na zwolnieniu lekarskim.


Czytaj także w kategorii PIŁKA NOŻNA


Nie mam zielonego pojęcia jak zakończy się „przygoda” trenera Feio w Motorze, lecz nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że to nie koniec jego „występów”. Jego chamskie zachowanie wobec współpracowników i przełożonych i brak konsekwencji za taką postawę rozzuchwaliło go do tego stopnia, że czuje się w klubie alfą i omegą, a może nawet Bogiem.

Nie wnikam dlaczego poszkodowani nie zdecydowali się na ścieżkę sądową, bo naruszenie ich dóbr osobistych jest ewidentne. Wiem natomiast jedno – karma zawsze wraca. I jeszcze jedno, jak mówił w skeczu Kabaretu Dudek „Ucz się, Jasiu” wybitny nasz aktor Jan Kobuszewski: „Chamstwu w życiu należ przeciwstawiać się siłą i godnością osobistą”.


Na zdjęciu: Trener Motoru Lublin Goncalo Feio dobrymi manierami i kulturą osobistą nie grzeszy…

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.