Rafał Górak: Musimy być cierpliwi

„Dwunasty zawodnik jest na najwyższym poziomie, teraz pora dobrać jedenastu”. To pańskie zdanie o GKS-ie sprzed blisko siedmiu lat nie straciło na aktualności nic a nic…
Rafał GÓRAK: – To prawda. A może nawet osłabliśmy? Wydaje się, że kibice też nie są w takiej formie, jakiej by sobie życzyli – czemu w ogóle nie należy się dziwić. Musimy się wszyscy bardzo mocno spiąć.

„To nie jest domek z zabawkami ani gra w bierki. To jest bardzo poważna sprawa, życie prywatne wielu ludzi”. Słowa wypowiedziane przez pana podczas pierwszego pobytu w GieKSie stały się przy Bukowej nieśmiertelne.
Rafał GÓRAK: – Wielokrotnie chwytało mnie to za gardło. Wypowiadając je, nie sądziłem, że będą znaczyły po czasie aż tyle; że staną się wręcz kultowe. Teraz trzeba jednak tworzyć nową historię. Obyśmy
mogli za chwilę rozmawiać już o innych rzeczach.

Co sprawia, że GKS to tak szczególny dla pana klub?
Rafał GÓRAK: – Przeżyłem w nim wraz z zawodnikami takie rzeczy, o których nikt nigdy nie miał pojęcia. Przechodziliśmy przez bardzo ciężkie chwile, dzieliliśmy się ze sobą wieloma troskami, problemami. Mieliśmy do wykonania trudne zadanie, którego nikt nie doceniał. Właściciel pompował otoczenie hasłem „Ekstraklasa albo śmierć”, przez co obraz był zamglony. A my w tej mgle walczyliśmy, by GKS utrzymywał się w pierwszej lidze. I to czyniliśmy! Wygrywaliśmy mecze z rywalami lepiej zorganizowanymi, którzy potem spadali. Gdy byłem zwalniany, już czułem w sercu tę drużynę. Nie miałem jednak do nikogo pretensji.

Czy przez te wszystkie lata trochę kłuło pana, obserwując, jakie wyniki notuje GieKSa funkcjonująca w realiach, o jakich pan mógł tylko pomarzyć?
Rafał GÓRAK: – Z pewnością nigdy nie zazdrościłem kolejnym trenerom warunków do pracy. Uznałem po prostu, że taka jest kolej rzeczy. Nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny i nie zawsze nasze losy układają się w logiczną całość. Widocznie nie należało mi się wtedy prowadzenie drużyny w takim klubie, jakim GKS jest dzisiaj. Dziś stajemy przed ogromnym wyzwaniem, ale już sportowym.

Wielu kibiców bardzo ucieszył pański powrót do Katowic. Czuje pan na sobie dodatkową odpowiedzialność, by tak po ludzku ich nie zawieść?
Rafał GÓRAK: – Czuję zaufanie, a to w sporcie, w piłce, najważniejsze. Otrzymuję pozytywne sygnały z każdej strony i to daje mi olbrzymiego kopa do pracy. Mam nadzieję, że wszyscy rozumieją to, że GieKSie się nic nie należy. Spójrzmy: Ruch po sezonie w drugiej lidze znalazł się jeszcze niżej, a personalnie wcale nie był beznadziejny. Trzeba będzie mieć naprawdę twardą głowę, by wrócić na swoje miejsce.

Gdyby mógł pan ściągnąć dziś jednego zawodnika z GieKSy z lat 2011-13, to kto by nim był?
Rafał GÓRAK: – (chwila ciszy). Trudne pytanie. Drużyna, którą wtedy na Bukowej zostawiałem, miała wiele ogniw, o których dziś z pewnością powiedziano by, że na sto procent by się przydali. Długo i mocno będziemy musieli pracować na to, by dzisiejsza GieKSa była tak silna personalnie, jak w sierpniu 2013. Gdyby ktoś w momencie, w którym odchodziłem, ułożył tabelę za cały 2013 rok, to okazałoby się, że GKS jest najlepszym I-ligowcem w Polsce. Tego sobie życzmy. A odpowiadając na pytanie: zawodnik, którego wziąłbym w ciemno, to ten o nazwisku „Cierpliwość”. Nie mówię tego po to, by zasłaniać się jakimś parawanem. Absolutnie. Mam to w nosie. Po prostu jestem ogromnie świadomym trenerem. Musimy być cierpliwi. Wierzę, że tak będzie.

Pańskie spojrzenie na piłkę i życie mocno różni się od tego, jakie miał pan podczas pierwszego pobytu w GKS-ie?
Rafał GÓRAK: – Różni się diametralnie. Dojrzałem, jestem też dużo lepszym szkoleniowcem. Nie boję się nazywać samego siebie trenerem piłki nożnej. Na pewno nim jestem. Stałem się bardzo dojrzałym trenerem, ale… głupoty wciąż mi w głowie. Bo trener bez nuty wariactwa – to nie trener!

Trzeba być wariatem, by wracać w miejsce, w którym powiodło się mało któremu trenerowi?
Rafał GÓRAK: – Jesteśmy bardzo prostym narodem. Bardzo lubimy oceniać po upływie czasu, a nie potrafimy się odnaleźć tu i teraz. Słuchajmy siebie nawzajem, a będzie łatwiej weryfikować pewne kwestie. Czas na nowe rozdanie. Może tak miało być, że nasze drogi skrzyżowały się po nieszczęściu, ale nie opowiadajmy, że ktoś umarł. Żyjemy i zrobimy wszystko, by było lepiej.

W jakich okolicznościach dowiedział się pan o spadku GKS-u do drugiej ligi?
Rafał GÓRAK: – Z internetu. Byłem w Toruniu, pracowałem nad swoimi rzeczami. Nie brałem możliwości spadku w ogóle pod uwagę, dlatego nie włączyłem telewizora i nie oglądałem meczu z Bytovią na żywo. Byłem przekonany, że nic złego się nie stanie, ale w piłce wszystko jest możliwe.

Jak bardzo był pan przekonany, że to moment, w którym trzeba się rozstać z Elaną, a jak bardzo skusiła propozycja GKS-u?
Rafał GÓRAK: -Długo rozmawiałem z właścicielami Elany. Doszliśmy do wspólnych wniosków, czułem się tam potrzebny. Propozycja GieKSy była jednak ogromnie mocna. Uznałem, że powinienem wrócić do Katowic. Nie oznacza to bynajmniej, że w Elanie coś się kończy, że coś jest źle. Bo nie jest. Elana będzie funkcjonowała tak, jak dotąd. I dalej walczyła.

GKS Katowice ma nowego trenera!

Czwarte miejsce Elany było sukcesem czy porażką?
Rafał GÓRAK: – Jednym i drugim. Nikt nie lubi przegrywać ostatniego meczu, w którym ważą się losy awansu. Nie zmienia to faktu, że jako beniaminek byliśmy rewelacją rozgrywek. Stanowiliśmy drużynę dobrze grającą w piłkę, podobającą się ludziom. Może zabrakło nam trochę doświadczenia. Prawda jest taka, że zespoły, które awansowały, o to „coś” były lepsze.

Gdyby nie GKS, zostałby pan w Toruniu?
Rafał GÓRAK: – Rozmów, tematów, zapytań, było wiele. Wydaje mi się jednak, że żaden klub nie miałby szans sprawić, bym odszedł z Elany. Poza jednym – tym, w którym dzisiaj jestem.

Dobrze wrócić na Śląsk?
Rafał GÓRAK: – Jestem Ślązakiem, tu się urodziłem i ten teren zawsze będzie bliski mojemu sercu. Czuję ogromny żal z powodu tego, jak wygląda śląska piłka. Jasne – Gliwice są mistrzem Polski i za to gratulacje, ale dla mnie najważniejsze jest to, co dzieje się w typowo śląskich miastach. Chorzowie, Katowicach, Radzionkowie. Miło, że tu wracam, ale Toruń też jest piękny. Polecam wszystkim. To cudowne miejsce na ziemi.

Wiele mówiło się w kontekście GKS-u o paraliżu decyzyjności. Na ile ma pan już teraz wolną rękę na działanie, a jak bardzo czeka pan, co dalej z obsadą stanowisk dyrektora sportowego i prezesa?
Rafał GÓRAK: – Zapewniam, że nie ma żadnych związanych rąk. Zasady są ustalone. Wiem, na ile mogę sobie pozwolić. Reszta jest po stronie działaczy. Jestem pewien, że będziemy mieli bardzo mocną grupę ludzi, by to wszystko na odpowiednim poziomie połapać.

No właśnie: co ze sztabem szkoleniowym? Rozumiemy, że z Torunia zabiera pan wieloletniego asystenta Dariusza Okonia?
Rafał GÓRAK: – Mamy wstępny zarys. Na razie czeka mnie indywidualna osoba z każdym członkiem sztabu. Decyzje będą podejmowane w ciągu najbliższych dni.

GKS jest na najniższym poziomie centralnym. Jakie powinny być w kadrze zespołu proporcje między zawodnikami z regionu a „krajowymi”?
Rafał GÓRAK: – To pytanie jest zazwyczaj na wyrost. Jeśli mowa o kontraktowaniu zawodników wychowanych i grających na Śląsku, to temat na całkowicie inną rozmowę. Pamiętajmy, że ci najlepsi jednak wyjeżdżają. Trzeba zrobić wszystko, by szkolenie, przepływ zawodników z akademii do seniorów, był lepszy i szybszy. Być może szansa na to jest większa, gdy klub jest w drugiej czy trzeciej lidze. To teraz najlepszy na to moment dla Ruchu, Rozwoju, ROW-u, może i dla nas, by sięgać po wychowanków. Nie jest to jednak łatwe, bo – powtórzę – ci najlepsi młodzi jednak wyjeżdżają.

Czy wie pan już, kto będzie kapitanem pańskiej GieKSy?
Rafał GÓRAK: – Zróbmy tak, że na razie – przez kilka tygodni – kapitanem będzie Rafał Górak.

Tak na koniec: gdzie pana w ogóle zastaliśmy?
Rafał GÓRAK: – Jeszcze się urlopuję. Nieważne, gdzie. Najważniejsze, że w pięknym miejscu, w którym można odpocząć, mając u boku żonę i dzieci.

A potem pierwsza liga albo śmierć?
Rafał GÓRAK: – A potem praca, praca, praca.

 

Na zdjęciu: Rafał Górak związał się z GieKSą dwuletnim kontraktem.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ