Górnik do Warszawy jedzie po swoje

Sobotni mecz Legia Warszawa – Górnik Zabrze ożywi wspomnienia sprzed lat. Kto jest faworytem meczu przy Łazienkowskiej?


Przez lata nie raz się zdarzało, że zacięta rywalizacja obu ekip decydowała o tym, kto będzie najlepszy w kraju. Dodatkowo pod koniec lat 60. i na początu 70., do obu drużyn przylgnęła łatka eksportowych jedenastek. To oczywiście wszystko dzięki świetnym występom w europejskich pucharach, żeby przypomnieć „górniczy” finał Pucharu Europy Zdobywców Pucharów w kwietniu 1970 roku z Manchesterem City, czy w tym samym czasie grę legionistów w bardziej prestiżowym Pucharze Mistrzów w półfinale rozgrywek, z późniejszym triumfatorem Feyenoordem.

Zły bilans

Bardziej współczesne czasy, to skandaliczny mecz na koniec sezonu 1993/94, który Górnik przy Łazienkowskiej skończył w ósemkę po fatalnych decyzjach sędziego Sławomira Redzińskiego. Dały one tytuł Legii, a ograbiły zabrzan z piętnastego tytułu…

O ostatnich latach nie ma bardzo co pisać, bo na wyjeździe warszawski klub spuszczał zabrzanom solidne manto, żeby przypomnieć zeszłoroczną porażkę 1:5 czy wcześniejszą przegraną 0:4. „Górnicy” po raz ostatni wygrali z Legią na jej terenie dawno, dawno temu, było to w październiku 1998 roku, kiedy zwyciężyli po trafieniu Tomasza Sobczaka w ostatniej minucie.

Teraz jest szansa na przypomnienie, że w Warszawie zabrzanie też nie raz potrafili wygrywać. Po trzech kolejkach sezonu drużyna prowadzona przez Marcina Brosza otwiera przecież ligową tabelę z kompletem punktów na koncie i imponującym bilansem bramkowym. Choć mistrz Polski ma tylko trzy punkty mniej, to w sezon wszedł bardzo kiepsko.

Po spektakularnych letnich transferach liczono na dobre występy w europejskich pucharach, tymczasem przygoda w eliminacjach Ligi Mistrzów skończyła się na przykrej porażce u siebie z Omonią Nikozja. W lidze legioniści zbierają fatalne recenzje. Gra zespołu prowadzonego przez Aleksandara Vukovicia daleka jest od oczekiwań. Dla Górnika to szansa powalczenia o kolejne, już piąte z rzędu zwycięstwo w tym sezonie, bo przecież wszystko zaczęło się w połowie sierpnia, od wygranej z Jagiellonią w I rundzie Pucharu Polski.

Pojedynek najlepszych snajperów

Z jakim nastawieniem górnicza ekipa udała się do stolicy? – Do każdego spotkania trzeba podchodzić tak samo, chcemy wygrywać. Teraz spotkanie z Legią na jej terenie, gdzie dawno nie wygraliśmy. Pojedziemy tam jak po swoje i będziemy chcieli przywieźć stamtąd komplet punktów – podkreśla odważnie Daniel Ściślak, który był jednym z bohaterów 3. kolejki ekstraklasy, zdobywając w końcówce spotkania z Lechią pięknego gola po uderzeniu z dystansu.

Jeśli chodzi o bramki, to warto podkreślić, że przy Łazienkowskiej dojdzie do starcia najlepszych dotychczas ekstraklasowych snajperów. Po cztery trafienia na koncie ma przecież i napastnik numer 1 Legii w tym sezonie, Czech Tomas Pekhart i godnie zastępujący z przodu Igora Angulo – Jesus Jimenez. Nie tak dawno pytaliśmy trenera Brosza, kogo w tych pierwszych świetnych meczach bieżących rozgrywek wyróżniłby w swoim zespole. Szkoleniowiec Górnika odpowiedział bez zastanowienia.

– Na pewno Jesus. Cieszy jego postawa, to jak się prezentuje. Zmieniliśmy mu pozycję, widać, że cieszy się grą. Nie byłoby jednak „Hesiego” bez całego zespołu. Cieszymy się, że tworzymy zespół, że na boisku pracujemy nad tym, żeby on miał te swoje sytuacje, ale jeszcze raz podkreślę, że nie było jego bez wsparcia kolegów, bez całego zespołu, także tych którzy mocno pracują na treningach – podkreśla trener górniczej jedenastki.

Zmiana w ustawieniu?

Jeśli jesteśmy przy zagranicznych graczach lidera ekstraklasy, to warto wspomnieć o Giannisie Massourasie. W wygranym 3:0 starciu z Lechią w niedzielę, grecki piłkarz zagrał od pierwszej minuty i zaprezentował się solidnie. Z Legią ponownie zobaczymy go pewnie w wyjściowej jedenastce. – Za wcześnie, żeby go ocenić.

Mecz z Lechią, to był jego ligowy debiut. Ma duży potencjał. Nas cieszy, że wraz z jego przyjściem, z jego transferem zwiększa się rywalizacja na naszym prawym skrzydle. Do Darka Pawłowskiego i Kacpra Michalskiego doszedł teraz jeszcze jeden dobry zawodnik – mówi Brosz.


Czytaj jeszcze: Czy Górnik przełamie złą passę przy Łazienkowskiej?

We wszystkich tegorocznych meczach Górnik grał dotąd trójką środkowych obrońców. W spotkaniu z mistrzem Polski nie jest jednak wykluczone, że z tyłu ponownie – jak było to w poprzednim sezonie – zespół wróci do gry czwórką defensorów z tyłu.

– Różne opcje bierzemy pod uwagę, w zależności od przeciwnika, od tego jak chcemy zagrać. Im więcej mamy tutaj możliwości, to jest to z korzyścią dla zespołu. Te przejścia na różne systemy gry czy to trójką z tyłu czy czwórką, to też sprawia, że zawodnicy dzięki temu lepiej się rozwijają. Nie będziemy tego unikali. Taki wachlarz możliwości jest z korzyścią i dla nas trenerów i samych zawodników – podkreśla trener Brosz.


34,41

TO SZYBKOŚĆ zmierzona Bartoszowi Kapustce i jest to najszybszy sprint w bieżących rozgrywkach w ekstraklasie. W Górniku jest dwóch takich szybkobiegaczy. To Giannis Massouras (34,11 km/h) i środkowy obrońca Przemysław Wiśniewski (34,03).

11

PO TYLE bramek zdobywali w rywalizacji z Legią dwaj wielcy napastnicy Górnika Ernest Pohl, tydzień temu minęła 25 rocznica jego śmierci, oraz Włodzimierz Lubański. Trzeci w tej klasyfikacji jest Jan Urban, który w latach 80. nastrzelał legionistom aż dziewięć bramek.


Na zdjęciu: Jesus Jimenez wie jak trafiać do siatki Legii. Ta sztuka udała mu się w czerwcowym meczu.

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus