Górnik i Gwardia rezygnują z pucharów

Brązowi medaliści obecnego oraz poprzedniego sezonu PGNiG Superligi nie zagrają ostatecznie w EHF Lidze Europy.


Decyzję o niewysyłaniu aplikacji do nowych europejskich rozgrywek podjął w niedzielę prezes NMC Górnika Bogdan Kmiecik. – Za dużo w tych rozgrywkach jest niewiadomych, jak choćby dotyczących kibiców. Koszty udziału w nich skalkulowaliśmy na prawie pół miliona złotych. W czasie kryzysu takie obciążenie mogłoby być dla klubu zabójcze. Wszyscy żałujemy, ale ja takiej odpowiedzialności nie mogę na siebie wziąć – nie ukrywa prezes Kmiecik.

Sprawa ważyła się od tygodnia – europejska federacja EHF wymaga bowiem od chętnych do udziału w Lidze Europy do wtorku wpłaty 20 tysięcy euro kaucji, której zwrot podlegał niejasnym regulacjom i był odłożony na cały rok – do końca lipca 2021! Na dodatek w fazie grupowej – gdyby zabrzanie przeskoczyli dwie rundy eliminacji – nie mogliby zagrać w swojej hali, która nie ma trybun na 2 tysiące widzów.

Co prawda rozmowy z prezydent Zabrza Małgorzatą Mańką-Szulik dążyły do tego, że magistrat wspomógłby finansowo klub w wynajęciu obiektu zastępczego, ale ostatecznie u właściciela brązowych medalistów poprzedniego sezonu PGNiG Superligi przeważyły wątpliwości.

Górnik nie będzie wyjątkiem. Podobną decyzję podjęto w Opolu w klubie brązowych medalistów sprzed roku; w minionym sezonie Gwardia występowała w fazie grupowej Pucharu EHF.

– Niektóre kraje zamykają granice przed innymi. Boimy się o kwestie zdrowotne, kwarantannę. Jak zawodnicy zachorują, możemy nie dograć ligi. Nie ufamy też EHF-owi, za dużo jest znaków zapytania. Nie ma się co porywać, żeby potem się wycofywać – przyznaje dyrektor Gwardii Tomasz Wróbel.

Wymowne, że decyzję o rezygnacji z LE podjął także przedstawiciel najbogatszej ligi na świecie, 4. zespół Bundesligi TSV Hannover-Burdgorf.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus