Górnik Zabrze pokazał, że jest coraz lepszy!

Barbórkowy mecz dla Górnika, który po bardzo dobrym spotkaniu w swoim wykonaniu rozbija wrocławian.


Oba zespoły zaczęły ofensywnie i już po kilkudziesięciu sekundach dobrą okazję miał Bartosz Nowak, ale piłka po jego uderzeniu minęła jednak cel. Inaczej było w 10 minucie, kiedy z celnej „główki” cieszył się Adrian Gryszkiewicz. Radość środkowego obrońcy Górnika była jednak krótkotrwała, bo był na pozycji spalonej i bramka nie została uznana. Zaraz potem ładnym technicznym uderzeniem popisał się dobrze grający od początku Jesus Jimenez, ale futbolówka przeleciała nad poprzeczką.

Górnik atakował, grał agresywnie i dążył do szybkiego zdobycia gola, który ustawiłby spotkanie. W tym okresie groźne były stałe fragmenty w wykonaniu górniczej jedenastki, zwłaszcza te mocno bite lewą nogą przez dobrze usposobionego Erika Janżę. Po dwudziestu kilku minutach pech dopadł Rafała Janickiego, który naciągnął mięsień dwugłowy i musiał opuścić boisko. W jego miejsce wszedł młodzieżowiec Jakub Szymański, dla którego był to występ numer 2 w ekstraklasie. Kilka minut później była „bomba” Lukasa Podolskiego, ale Matusz Putnocky zdołał sparować piłkę. Z drugiej strony szansy szukał, ale bez efektu Mateusz Praszelik.

Po kolejnej akcji Jimeneza była „setka” Nowaka, ale pomocnik Górnika źle trafił w piłkę i ze świetnej sytuacji niewiele wyszło. Tak samo, jak po strzale Janży nieco później. Gra zabrzan mogła się podobać, jedyne czego brakowało, to widok piłki w siatce rywala. W końcówce pierwszej części uderzali jeszcze Alasana Manneh i Robert Dadok, ale znowu na miejscu był najlepszy w zespole wrocławian Putnocky, który obronił pięć strzałów miejscowych. Z drugiej strony Śląsk oddał ledwie jedno uderzenie w kierunku górniczej bramki.

To co nie udawało się zabrzanom w pierwszej odsłonie, wyszło zaraz na początku drugiej części. Zaczęło się od świetnego prostopadłego podania Szymańskiego w kierunku Dadoka. Ten wymanewrował na swojej stronie kapitana zespołu z Wrocławia, Wojciecha Gollę, zagrał do środka, a tam znalazł się i uderzył jak należał Nowak.

Głęboko cofnięty Śląsk był bezradny, a gospodarze dalej atakowali, starając się zdobyć gola numer 2 i szybko rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść. W 54 minucie na bramkę gości pognał Krzysztof Kubica. W sytuacji sam na sam zwlekał jednak z oddaniem strzału i został zablokowany. „Górnicy” utrzymali się jednak przy piłce, ta trafiła w końcu do Nowaka, a ten płaskim uderzeniem ponownie zaskoczył Putnockiego. W końcówce „swojego” gola – ponownie przedniej urody – zdobył Podolski. Huknął pod poprzeczkę tak, że bramkarz gości nie miał nic do powiedzenia. Dla „Poldiego” była to trzecia bramka w trzecim kolejnym spotkaniu.


Górnik Zabrze – Śląsk Wrocław 3:1 (0:0)

1:0 – Nowak, 49 min (asysta Dadok), 2:0 – Nowak, 54 min (asysta Kubica), 3:0 – Podolski, 80 min (asysta Krawczyk), 3:1 – Łyszczarz, 82 min (z wolnego)

GÓRNIK: Sandomierski – Wiśniewski, Janicki (21. Szymański ), Gryszkiewicz – Dadok, Kubica (67. Krawczyk), Manneh (84. Stalmach), Nowak (67. Bainović), Janża – Podolski (84. Sanogo), Jimenez . Trener Jan URBAN. Rezerwowi: Bielica, Cholewiak, Tosevski, Mvondo.

ŚLĄSK: Putnocky – Bejger, Golla, Verdasca (46. Bergier) – B. Pawłowski (57. Janasik), Schwarz, Lewkot 4, Praszelik (75. Łyszczarz), Stiglec (57. Garcia) – Pich (88. Zylla), Exposito. Trener Jacek MAGIERA. Rezerwowi: Szromik, Makowski, Sobota, Quintana.

Sędziował Sebastian Krasny (Kraków). Widzów: 9455. Żółte kartki: Manneh (34. faul), Bainović (89. faul) – Lewkot (13. faul), Bergier (59. faul).

Piłkarz meczu – Bartosz NOWAK


Fot. Tomasz Kudała/PressFocus