Prezesie Sarnowski, co dalej z umowami?

Wejdź na jeden ze specjalistycznych portali, wpisz Górnik Zabrze i sprawdź date 30 czerwca 2019, jako koniec kontraktu z klubem. Figuruje przy kilkunastu nazwiskach jego zawodników. Daniel Bielica, Wiktor Biedrzycki, Paweł Bochniewicz, Michał Koj, Daniel Liszka, Wojciech Pawłowski, Daniel Smuga, Dani Suarez, Przemysław Wiśniewski, Rafał Wolsztyński, Łukasz Wolsztyński… Jedenastki nie dałoby się z tego zestawić (dwaj bramkarze), ale całkiem pokaźna to grupa, która – formalnie – od 1 stycznia mogłaby (z półrocznym wyprzedzeniem) podpisywać kontrakty z innym pracodawcą.

Wyłączamy oczywiście z tego grona Bochniewicza. On jest do Zabrza wypożyczony z Udinese. Górnikowi udało się w negocjacjach o połowę zbić cenę odstępnego za stopera po sezonie. 1,5 mln euro to jednak wciąż kwota niespecjalnie atrakcyjna dla tego, kto miałby ją wyłożyć.

Również obecność Pawłowskiego na powyższej liście nie musi budzić emocji; po zamieszaniu wokół jego rozgoryczenia z „bycia numerem trzy” wydawało się, że może odejść nawet w końcówce zeszłego okienka transferowego. Tak się nie stało, ale przyszłości w klubie bramkarz nie ma.

Opcje przedłużenia

Są jednak w wyżej wymienionym gronie piłkarze, na których – patrząc na statystyki ich występów w tym (i w minionym) sezonie – zabrzanom zależeć powinno jak najbardziej. Wspomniana data końca kontraktu w dwóch przypadkach jest nieco myląca: w umowach Biedrzyckiego i Smugi na przykład są zapisy, „z automatu” przedłużające o rok (lub dwa lata) czas ich trwania – oczywiście pod warunkiem spełnienia określonych warunków. Na przykład – rozegrania stosownej liczby spotkań lub minut w ekstraklasie.

– Bez wchodzenia w szczegóły: interes klubu jest zabezpieczony – ocenia jeden z menedżerów. Anonimowo. W tym temacie żaden z agentów nie chciał rozmawiać o polityce personalnej zabrzańskiego klubu oficjalnie pod nazwiskiem. Zasłaniają się tajemnicą handlową, albo formułką: „takie sprawy lubią ciszę”.

Młodzież (jeszcze) na 9 miesięcy

Tyle że owej „ciszy” jakby trochę za dużo wokół innych zawodników. Owszem, coś zaczęło się dziać w kwestii Łukasza i Rafała Wolsztyńskich. Ale trudno chyba owo coś nazwać choćby tylko złożeniem propozycji. Jednak w kontekście głoszonej wszem i wobec tezy o „nowym modelu Górnika”, czyli zespole opartym o własnych wychowanków i piłkarzy wprowadzanych do ekstraklasy właśnie przy Roosevelta, niepokojąca jest obecność na liście kontraktów (już) krótkoterminowych górniczej młodzieży.

Bielica na przykład właśnie zadebiutował w pierwszym zespole, broniąc jego bramki w pucharowym spotkaniu Unia Hrubieszów – Górnik Zabrze. Docelowo zaś – co wyszło także przy okazji wspominanej wyżej sprawy Pawłowskiego – ma być ewentualnym następcą Tomasza Loski, jeżeli ten wybierze w którymś momencie piłkarską emigrację. W przypadku Liszki czy Wiśniewskiego – choć wciąż jeszcze ich występy ligowe zliczyć można na palcach dwóch rąk – trzeba już mówić o zawodnikach mocno dobijających się do wyjściowej jedenastki.

Na razie jednak – patrząc z perspektywy właściciela i działacza – chyba łatwiej rozmawiać z agentem zawodnika będącego „na dorobku” niż takiego, który swą wartość zdążył potwierdzić na przestrzeni jednej lub dwóch rund w ekstraklasie. Zabezpieczenie sobie już teraz przez klub gry „Wiśni” juniora, Liszki, Bielicy, może też i Lasika czy Bartczuka w kolejnych sezonach jawić się powinno jednym z najważniejszych celów zabrzan.

… choć Europa zauważyła

I bynajmniej nie chodzi tylko i wyłącznie o groźbę ich skaperowania (mamy do czynienia z reprezentantami młodzieżowymi i juniorskimi, więc w każdym przypadku Górnikowi należałby się – często niemały – ekwiwalent) przez inne zespoły, zdolne proponować zabrzańskim nastolatkom często dużo ciekawsze finansowo warunki.

Ważny jest również aspekt marketingowy. Jeżeli przy Roosevelta – niezależnie od obecnych wyników i pozycji drużyny w tabeli – rzeczywiście zamierzają trzymać się przyjętego „kursu na młodość”, kontrakty dla wspomnianych 18-20-latków, wiążące ich z klubem na parę lat, byłyby znakomitym argumentem dla wszystkich młodych-zdolnych, szukających drogi do futbolowej elity. No i potwierdzeniem działaczowskiej konsekwencji w działaniu. Tym bardziej, że „górniczy” sukces z ubiegłego sezonu został zauważony również poza granicami.

International Centre for Sports Studies (CIES) właśnie opublikowało zestawienie europejskich klubów (z podziałem na ligi TOP-5 oraz pozostałe) pod względem średniej wieku pierwszej jedenastki w dotychczasowych meczach tego sezonu (1.07.-24.09.). Górnik – ze średnią 23,88 – zajmuje w nim 19. miejsce (najmłodszy skład ma duński Nordsjaelland – 21,36) w stawce ok. 500 klubów z 31 lig. A na takie drużyny skauci patrzą uważniej, w poszukiwaniu „perełek”.

Zysk(i) nieosiągnięte

Zabrzanie po zakończeniu minionego sezonu stracili kilka ważnych ogniw drużyny, która tak świetnie spisała się w rozgrywkach ligowych i Pucharze Polski.

Echem odbiło się odejście Rafała Kurzawy, któremu z końcem czerwca wygasał kontrakt. Owszem, Górnik na nim zarobił. Zdecydowanie mniej jednak niż mógłby, gdyby zawodnikowi przedłużenie kontraktu zaproponowano latem 2017, a nie parę miesięcy później. Zresztą okoliczności jego odejścia – wraz z nieoczekiwaną „bombą” o jego nowej umowie, umożliwiającej klubowi zaksięgowanie jakichkolwiek środków, to temat na zupełnie inną opowieść. Warto pamiętać natomiast, że właśnie latem 2017 jako wolny zawodnik Roosevelta opuścił Bartosz Kopacz. Na nim też – gdyby miał ważny kontrakt – zabrzanie powinni zarobić okrągłą sumkę.

* * *

Prezesa Górnika Bartosza Sarnowskiego chcieliśmy zapytać o przywołane wyżej przypadki, i o wspomnianą konsekwencję w działaniu. Nie wyraził jednak zainteresowania rozmową na ten temat.

 

Na zdjęciu: Dokąd zmierzają „górnicy”? Z lewej Przemysław Wiśniewski, obok Daniel Liszka.