Górnik Zabrze. Szansa dla Koja

Spodziewany transfer Pawła Bochniewicza do SC Heerenveen to szansa na „wskoczenie” do składu dla Michała Koja.


Wiele wskazuje na to, że w trwającym do 5 października okienku transferowym, sporo będzie się jeszcze działo wokół Górnika.

Sukces Płatka

Jedenastka z Zabrza w świetnym stylu rozpoczęła rozgrywki, wygrywając efektownie trzy pierwsze mecze tego sezonu, w Pucharze Polski z Jagiellonią 3:1, a potem w lidze z dwójką beniaminków Podbeskidziem 4:2 oraz ze Stalą w piątek 2:0. Po dwóch kolejkach, to właśnie „górnicy” otwierają ligową tabelę z kompletem sześciu punktów i świetnym bilansem bramkowym. Niestety dla zespołu, zanosi się na spore osłabienie. Na dniach klub ma opuścić Paweł Bochniewicz. Kapitan zespołu i lider formacji defensywnej znalazł się na liście życzeń holenderskiego Heerenveen. Zaawansowane rozmowy pomiędzy klubami na ten temat trwają. W Zabrzu wolą nie komentować całej sytuacji. Gazeta „Leeuwarder Courant” informuje, że ma się to wydarzyć na dniach, ale do końca jeszcze nie wiadomo kiedy piłkarz, który właśnie znalazł się w reprezentacji Polski, dotrze na Abe Lenstra stadion. Jedyne co wiadomo, to to, że pojawi się w Holandii… jutro. Związane jest to oczywiście z przyjazdem reprezentacji Polski na piątkowy mecz w Lidze Narodów z „Oranje”.

24-letni Bochniewicz jest już mocno obeznany z zagraniczną piłką. Zanim trafił do Górnika zimą 2018 roku i zaczął grać regularnie w ekstraklasie, to przecież przez dobrych kilka lat terminował w zachodnich klubach. Do młodzieżowego Reggina Calcio wyjechał jako 16-latek z juniorów Stali Mielec. Potem było przejście do Udinese Calcio i okres gry na wypożyczeniu w hiszpańskiej Granadzie (2015-17). Już rok temu wydawało się, że ponownie wyjedzie za granicę. Kończył mu się okres wypożyczenia z Udinese do Górnika i nie wydawało się możliwe, żeby mógł dalej grać w polskim klubie. A jednak stało się inaczej. Za wszystkim stał odpowiedzialny w Górniku za transfery Artur Płatek. To jego zabiegi sprawiły, że wysoki środkowy obrońca został w Zabrzu.


Przeczytaj jeszcze: Górnik jednak może stracić kapitana


– Dla Pawła to bardzo ważny moment. Trzeba powiedzieć, że jak na Górnika, to wydajemy bardzo duże pieniądze. Piłkarza przekonałem wizją jego rozwoju. U nas będzie kluczową postacią, wierzę, że pociągnie ten zespół do góry, a także zadebiutuje w seniorskiej reprezentacji – tłumaczy wtedy Płatek.

Górnośląski klub sporo za niego zapłacił, ale teraz te pieniądze może odzyskać z duża nawiązką, bo spekuluje się, że Heerenveen za byłego młodzieżowego reprezentanta Polski, który teraz ma szansę zadebiutować w seniorskiej kadrze, może zarobić aż 1,4 mln euro. Byłby to jeden z najwyższych transferów w historii górniczego klubu. W Zabrzu nie chcą wiele mówić o toczących się rozmowach z Holendrami. Być może wszystko wyjaśni się na dniach, być może trzeba będzie więcej czasu na osiągnięcie porozumienia. Eredivisie startuje po reprezentacyjnej przerwie. Pierwszym rywalem SC Heerenveen będzie w sobotę 12 września Willem II Tilburg.

Są też inni

Ewentualne odejście „Bochena” będzie dla górniczej jedenastki niepowetowaną stratą, ale z drugiej strony będzie to też szansa dla innych, nie grających zawodników. W tej grupie trzeba wymienić przede wszystkim Michała Koja. W poprzednim sezonie ten doświadczony śląski obrońca wystąpił w ledwie 10 grach, w których zdobył jednego gola. To i tak lepiej niż Adrian Gryszkiewicz, który obecne rozgrywki – przy zmianie sposobu gry zespołu i występów trójką środkowych obrońców – zaczął w podstawowym składzie, ale ubiegły sezon zakończył z ledwie jedną grą na koncie. Pod tym kątem lepszy był nawet absolutny debiutant Aleksander Paluszek (2 mecze). Z grą tego 19-letniego środkowego obrońcy też wiąże się w Zabrzu spore nadzieje, bo młodzian pokazał, że nie boi się wyzwań i nie ma kompleksów. W tej sytuacji trener Marcin Brosz, nawet przy kontynuacji gry trójką środkowych obrońców, co dobrze na razie funkcjonuje, ma pole manewru.


Na zdjęciu: Michał Koj jest jednym z tych, który może zastąpić Pawła Bochniewicza (nr 5).
Fot. Tomasz Folta/Pressfocus.pl