Górnik Zabrze. Mogła być jakaś liczba

W dwóch pierwszych meczach tegorocznego sezonu 24-letni zawodnik wybiegał na murawę w drugiej połowie. I dokładał swoje. W meczu otwarcia z Wisłą Płock (1:1) zaliczył asystę przy trafieniu Igora Angulo. Dobrą zmianę dał też w wygranym starciu z lubinianami.

Duża kontrowersja

Po wygranym spotkaniu z „miedziowymi” mówił zresztą, że ma nadzieję, że przed następnym meczem trener Marcin Brosz wyciągnie wnioski i da mu szansę gry w pierwszym składzie. Tak się faktycznie stało. W starciu z Wisłą w poniedziałek zagrał od pierwszej minuty i trzeba powiedzieć, że zagrał więcej niż poprawnie, a mógł nawet zostać bohaterem spotkania.

Z pewnością stałoby się tak, kiedy sędziowie, z prowadzącym mecz przy Reymonta Jarosławem Przybyłem i siedzącym za VAR Bartoszem Frankowski, uznaliby mu gola zdobytego w 36 minucie. To była jedna z najbardziej, jeżeli nie najbardziej kontrowersyjna sytuacja w 3 kolejce ekstraklasy.

Łukasz Wolsztyński wypuścił w bój Angulo, który w polu karnym ograł przeciwników i wyłożył piłkę koledze, który z kilku metrów posłał ją do siatki. W tym momencie chorągiewka trzymana przez sędziego asystenta Krzysztofa Myrmusa była już w górze i prowadzący mecz Jarosław Przybył, odgwizdał spalonego. Czekał jednak na decyzje VAR. Za monitorem w poniedziałek siedział Bartosz Frankowski z Torunia. Jak pokazały powtórki, Angulo był w linii czy nawet tuż przed duetem środkowych obrońców Wisły: Lukasem Klemenzem i Rafałem Janickim. Trudno zrozumieć czym kierował się Bartosz Frankowski, dopatrując się w tej sytuacji ofsajdu? O to w Zabrzu mają największe pretensje.

Rozczarowanie w Zabrzu. Powinni uznać gola!

Z Rakowem o 3 punkty

– Sędzia uznał, że był spalony, no i nic nie da się już zrobić. I my i Wisła mieliśmy swoje sytuacje. Krakowianie w końcówce mieli takie trzy klarowne okazje, Krzysiu Drzazga wychodził sam na sam i tę bramkę mogli strzelić dużo wcześniej. Z drugiej strony my wcześniej też mogliśmy ją zdobyć. Jak mówię, oba zespoły miały swoje okazje, żeby trafić do siatki. Z boiska, to wydawało mi się, że przeważaliśmy, ale niestety nie udokumentowaliśmy tego bramką. No i ta nieszczęsna ostatnia minuta, kiedy to straciliśmy gola – nie może odżałować Wolsztyński.

„Wolsztyna” pytamy o to, czego zabrakło w starciu z „Białą Gwiazdą” pod Wawelem? – Sytuacje były, ale zabrakło skuteczności – odpowiada.

W drugiej połowie Wolsztyński z prawej strony, po dobrej akcji wyłożył piłkę Jesusowi Jimenezowi, ten jednak w znakomitej okazji przestrzelił… – To była bardzo podobna sytuacja, kiedy zdobył bramkę w meczu z Zagłębiem Lubin. Szkoda, że tego nie zmieścił, ale teraz nie da się już nic zrobić. Co do mnie, to czułem się dobrze. Myślę, że ta gra z mojej strony wyglądała nieźle i mogłem zejść z murawy z jakąś liczbą, asystą i bramką. Tak się jednak nie stało i to boli – tłumaczy.

Teraz przed Górnikiem sobotni mecz z Rakowem Częstochowa u siebie. – Gramy o trzy punkty, chcemy wygrać to spotkanie – podkreśla „Wolsztyn”, który teraz raczej na pewno wskoczył do wyjściowej jedenastki zabrzan.

 

Na zdjęciu: Łukasz Wolsztyńskim (z prawej) mógł być bohaterem meczu z Wisłą.

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem