Gotowi na cierpienie

Nic jeszcze nie mamy. Musimy wyjść i wygrać we Włoszech, choć to będzie zdecydowanie trudniejsze, niż we własnej hali – przyznał przed rewanżem z Itas Trentino Marcin Janusz, rozgrywający Grupy Azoty Kędzierzyn-Koźle.


Mistrzowie Polski w dwóch poprzednich edycjach wygrywali Ligę Mistrzów. Za każdym razem w finale pokonali Itas Trentino. W bieżącej edycji znów trafili na włoski zespół i to nawet dwukrotnie. W fazie grupowej dwukrotnie górą był Itas (3:1 i 3:2). W pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym triumfowali kędzierzynianie, ale tylko 3:2, to oznacza, że przed rewanżem we Włoszech sprawa awansu do półfinału jest otwarta. W Trydencie każde zwycięstwo da awans mistrzom Polski. Porażka 0:3 lub 1:3 premiuje włoski klub. Przy wygranej rywali 3:2 półfinalistę wyłoni „złoty set”.

-Może zbyt szybko uwierzyliśmy, że wygramy mecz w Kędzierzynie-Koźlu, prowadząc 2:1. Rywale udowodnili, że potrafią walczyć do końca. Zrobimy to samo w rewanżu, bo chcemy awansować – podkreślił Matej Kazijski, lider Itasu.

-To był ważny mecz, w którym obie drużyny bardzo ryzykowały. A jeśli jest dużo ryzyka, to mogą zdarzyć się błędy. Przed nami teraz rewanż, zaczynamy go od zera. Będziemy skupiać się na tym, żeby wygrać to spotkanie i nieważne czy to będzie 3:0, 3:1, czy w tie-breaku – dodał Srećko Lisinac, środkowy ekipy z Trydentu.

Gracze z Kędzierzyna-Koźla także nastawiają się na twardą walkę. Muszą jednak szybko zapomnieć o ostatnim spotkaniu ligowym z PGE Skrą Bełchatów. Choć byli faworytami, gładko przegrali 0:3.

– Gdy łatwo wygramy spotkanie nigdy nie popadam w przesadny optymizm i nie twierdzę, że w każdym następnym meczu zwyciężymy. Z kolei po takich porażkach, jak nasza ostatnia w polskiej ekstraklasie nie ma co zwieszać głów i się załamywać. Patrząc na całokształt tego sezonu, to gramy dobrze – powiedział Marcin Janusz, rozgrywający Grupy Azoty.

– To był dla nas zimny prysznic, bo PGE Skra zlała nas niesamowicie. Zwycięstwo na pewno byłoby lepszą prognozą na czekający nas mecz z Trentino. Takie lanie nam nie pomaga, ale mamy na tyle dojrzałą drużynę, że potrafi podnieść się po takich porażkach. Musimy o tym spotkaniu już zapomnieć i myśleć o misji w Trentino, bo we Włoszech czeka nas bardzo ważny mecz – wtórował mu atakujący Łukasz Kaczmarek.

By myśleć o sukcesie w Trydencie kędzierzynianie muszą zaprezentować maksimum swoich umiejętności. Wystarczy, że jeden z zawodników zaprezentuje się słabiej i od razu będą problemy. Tak właśnie było w starciu z PGE Skrą. Słabszy dzień miał Bartosz Bednorz, który ostatnio zmagał się z przeziębieniem i brał antybiotyki. Gdy wszyscy kędzierzynianie trzymają poziom, to stać ich na osiągnięcie wielkich rzeczy.

– Z jednej strony tam jest lekka przewaga, ale z drugiej nic jeszcze nie mamy. Musimy wyjść i wygrać, choć to będzie zdecydowanie trudniejsze niż we własnej hali. Rywale u siebie zagrają jeszcze lepiej, ale jesteśmy gotowi na cierpienie – zapowiedział Marcin Janusz.

Czwartek, 16 marca

TRYDENT, 20.30: Itas – Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle


Fot. Łukasz Laskowski / PressFocus