Grad bramek w starciu Kamerunu z Serbią

Skończyło się na remisie. Przed meczem „Nieposkromione Lwy” osłabiły się same…


Przed swoim kluczowym spotkaniem o wszystko w grupie G z Serbią, Kameruńczycy zagrali bez jednego ze swoich liderów, bramkarza Interu Mediolan Andre Onany. Powód? Został usunięty z kadry za dyskusje z selekcjonerem Rigobertem Songiem na temat tego, jak ma grać i zachowywać się między słupkami! – Został w hotelu. Objęły go dyscyplinarne sankcje, ale dokładnego powodu nie znamy – mówił nam w przerwie meczu jeden z kameruńskich dziennikarzy.
W tej sytuacji szansę dostał Devis Epassy, który na co dzień występuje w saudyjskim klubie Abha i który zagrał dopiero po raz szósty w narodowych barwach. Kameruńczycy osłabili się sami, a konfliktu nie załagodził nawet prezes Kameruńskiej Federacji Piłkarskiej słynny Samuel Eto’o.

Mecz rozgrywano w prażącym słońcu, temperatura około 30 stopni, ale na klimatyzowanym Stadionie Al Janoub w mieście Al Wakr. Oba zespoły były po porażkach w swoich pierwszych spotkaniach, więc musiały atakować. Serbowie mieli przewagę i w 11 minucie mogli prowadzić, kiedy ich as Aleksandar  Mitrović po świetnej indywidualnej akcji trafił w słupek kameruńskiej bramki. W chwilę później, mając przed sobą tylko bramkarza, fatalnie spudłował z 7 metrów, uderzając nie atakowany przez nikogo obok słupka.

Kiedy wydawało się, że gol dla Serbów jest kwestią czasu, do siatki trafiły „Nieposkromione Lwy”. Dobrze rozegrany rzut rożny przez Pierre’a Kunde, piłka trafiła pod nogi zwijającego się wcześniej chwilę z bólu Jeana-Charlesa Castelletto, który z najbliższej odległości wpakował futbolówkę do siatki, zdobywając swojego pierwszego gola w narodowych barwach. Doliczony czas pierwszej połowy, to jednak niesamowita końcówka serbskich „Orłów”. Najpierw bramkę po pięknym strzale głową zdobył mierzący 194 cm Strahinja Pavlović, a zaraz potem ładnym strzałem zza pola karnego popisał się Sergej Milinković-Savić.
Zaraz po przerwie popisowa akcja Serbów, piłka wędrowała jak po sznurku, a ostatecznie swojego gola zdobył uderzeniem z kilku metrów Mitrović. Koniec emocji?

Gdzie tam, dopiero się zaczęły, a wszystko dzięki super rezerwowemu Vincentowi Abubakarowi. Król strzelców ostatniego Pucharu Narodów Afryki najpierw zdobył kontaktowego gola kapitalnym technicznym uderzeniem, a potem dołożył asystę, wykładając piłkę Eric Choupo-Motingowi. Serbowie sami sobie byli winni, popełniając szkolne błędy w defensywie i zastawiając nieudane pułapki na spalone. Remis 3:3 przed ostatnimi piątkowymi meczami w grupie G nie urządza żadnej drużyny. Dodajmy, że emocjonujący mecz na stadionie Al Janoub oglądał sam szef FIFA Gianni Infantino.

Z Al Wakr Michał Zichlarz


Kamerun – Serbia 3:3 (1:2)

0:1 – Castelletto, 29 min, 1:1 – Pavlović, 45+1. (głową), 1:2 – S. Milinković-Savić, 45+3., 1:3 – Mitrović, 53 min, 2:3 – Aboubakar, 64 min, 3:3 – Choupo-Moting, 66 min

Kamerun:  Epassy – Fai, Castelletto, N`Koulou, Tolo – Anguissa (81. Gouet), Kunde (67. Ondoua), Hongla (55. Aboubakar) – Mbeumo (81. N’Koudou), Choupo-Moting, Toko Ekambi (67. Bassogog). Trener Rigobert SONG.

Serbia: V. Milinković-Savić – Milenković, Veljković (79. Babić), Pavlović (56. S. Mitrović) – Živković (79. Radonjić), Lukić, Maksimović, S. Milinković-Savić (79. Grujić) Kostić (90+2. Duricić) – Tadić, A. Mitrović. Trener: Dragan STOJKOVIĆ.

Sędziowie: Mohammed Abdulla (ZEA). Widzów: 39789. Żółte kartki: N`Koulou, Bassogog – Jović, Milenković.

Piłkarz meczu – Vincent ABOUBAKAR.


Na zdjęciu: Sergej Milinkovic-Savić cieszy się z bramki zdobytej w meczu z Kamerunem.

Fot. Grzegorz Wajda