Grand Prix Polski: Bartosz Zmarzlik o krok od wygranej

Bartosz Zmarzlik znów wprawdzie nie wygrał i wciąż pozostaje z ledwie jednym triumfem na Stadionie im. Edwarda Jancarza (w 2014 roku, gdy startował z „dziką kartą), ale drugie miejsce było w tym dniu jak zwycięstwo. Zmarzlik zarobił bowiem aż 18 punktów do klasyfikacji generalnej, przeskoczył w niej z czwartego na drugie miejsce i wciąż ma szanse nawet na tytuł mistrza świata. Jego strata do lidera – Taia Woffindena zmalała o 6 punktów i jeśli w takim tempie będzie gonił Brytyjczyka, to w Toruniu może go dopaść. Na trzy turnieje przed końcem sezonu ma już do niego jedynie 16 punktów straty!

– To, który w tej chwili jestem, naprawdę nie ma dla mnie żadnego znaczenia. W ogóle nie patrzę na klasyfikację generalną. Najważniejsza będzie ta kolejność, którą ujrzymy po 23. wyścigu w Toruniu, kiedy zakończymy walkę. Czy jest mi szkoda, że zabrakło dziś zwycięstwa? Zawsze chce się być na najwyższym stopniu podium, ale powiem szczerze, że wolę być w finale nawet czwarty i zdobyć 18 punktów, niż wygrać zawody np. z 14-punktowym dorobkiem – stwierdził Zmarzlik, który jak zwykle bardzo emocjonalnie przeżył zawody w Gorzowie. – To Grand Prix jest dla mnie najtrudniejsze. Zawsze przeżywam wielką presję, bo każdy kto przychodzi na stadion mocno na mnie liczy, a ja nie chcę nikogo zawieść. Także siebie – dodał wychowanek gorzowskiej Stali. Od przyszłego roku może mieć emocjonalnie łatwiej, bo wiele wskazuje na to, że ósmy turniej na Stadionie im. Edwarda Jancarza był na razie ostatnim. Licencję tę ma bowiem przejąć Wrocław.

Foto Marcin Karczewski / PressFocus

 

W sobotę Zmarzlik jeździł przepięknie i długo zanosiło się na jego końcowy triumf. Przyczepić można się było tylko do jego wyjść spod taśmy, ale gorsze starty nadrabiał znakomitą szybkością na dystansie. Na piekielnie szybkich silnikach, przygotowanych przez znakomitego polskiego tunera – Ryszarda Kowalskiego, potrafił wygrywać biegi z 50-metrową przewagą! Widział to doskonale Patryk Dudek. Tym samym, gdy dwaj Polacy znaleźli się obok siebie, na dwóch wewnętrznych polach, w finale gorzowskich zawodów, postanowił najszybciej ruszyć spod taśmy i zamknąć Zmarzlika przy krawężniku.

 

W pierwszym podejściu do tego biegu udało mu się to. Wystartował genialnie, wstrzelił się idealnie, ale błąd popełnił szwedzki sędzia – Kristel Gardell. Uznał, że zielonogórzanin ukradł start i przerwał wyścig. Za drugim razem Zmarzlik z Dudkiem wystartowali równiutko, starli się na łokcie i w efekcie ten drugi stracił kontrolę nad motocyklem mocno uderzając w bandę. Na szczęście wstał o własnych siłach.

 

Po dłużej przerwie, za trzecim podejściem do finału, już nie było wątpliwości. Dudek ukradł start i dostał od sędziego ostrzeżenie. Finał udało się odjechać dopiero za czwartym razem! Tym razem najlepiej wystartował Zmarzlik, który tak bardzo obawiał się Dudka, że na wyjściu z drugiego wirażu pojechał bardzo wąsko, próbując przy wewnętrznej zablokować rywala. Zielonogórzanina tam jednak nie było, bo po słabym starcie jechał daleko z tyłu. Był za to pod bandą klubowy kolega Zmarzlika, Martin Vaculik, który nie mógł nie wykorzystać takiego prezentu. Napędził się po otwartej zewnętrznej i bez problemu minął Polaka. Tak oto, gdy dwóch biało-czerwonych się biło… skorzystał Słowak, który powoli wraca do formy, po tym jak na początku obecnego sezonu doznał skomplikowanego złamania kostki.

 

Zadowolony był też trzeci na podium Tai Woffinden. Brytyjczykowi wielu ekspertów wieściło kiepski występ, bo ostatnio nie zachwyca. – Ma wyraźny kryzys – mówił Zenon Plech, wicemistrz świata z 1979 roku. Lider klasyfikacji generalne konsekwentnie ciułał jednak punkty. Nie wygrał żadnego biegu, ale uzbierał aż 12 „oczek”. – Przed zawodami miałem 17 punktów przewagi nad wiceliderem w klasyfikacji mistrzostw świata, a teraz mam 16. Nie wygrałem w zawodach ani jednego biegu, a straciłem tylko punkt. Chyba więc nie wyszło tak źle – komentował z zadowoleniem Brytyjczyk. Najdotkliwsze straty w tym dniu poniósł nie on, a właśnie wicelider – Fredrik Lindgren. Już pierwszy start, w którym Szwed nie był w stanie utrzymać motocykla po tym jak poderwało mu przednie koło, pokazał wyraźnie, że nie wrócił jeszcze do pełni sił po ciężkim upadku i uszkodzeniu kciuka podczas meczu w Tarnowie.

Foto Marcin Karczewski / PressFocus

Nie zachwycił w Gorzowie też drugi z polskich faworytów do medalu mistrzostw świata – Maciej Janowski. Wrocławianin zaczął dobrze, ale potem stracił panowanie nad sobą i już do końca nie opanował nerwów, czego efektem było słabiutkie wyjście spod taśmy w biegu półfinałowym. Janowskiego, o którym w środowisku mówi się, że emanuje spokojem i jeździ z „bryłką lodu” pod kaskiem, wyprowadziło z równowagi starcie z Nickim Pedersenem w 4. serii. Polak miał ogromne pretensje do Duńczyka, że powiózł go szeroko w jednym z wirażów i jeszcze w trakcie biegu pokazał mu środkowy palec. Po wyścigu doszło zaś do przepychanki z udziałem ojca Janowskiego, który tak mocno popchnął Pedersena, że ten o mało się nie przewrócił. Co najdziwniejsze reakcja temu Janowskich była zupełnie nieuzasadniona, bo w jeździe Pedersena trudno było doszukać się faulu. Tak też oceniło sytuację Jury FIM, które po turnieju ukarało Janowskiego, za zachowanie ojca 2000 euro. Pedersen dostał karę 300 euro, za niekulturalne odzywki pod adresem dyrektora zawodów Phila Morrisa.

 

Wyniki Grand Prix Polski w Gorzowie:

1. Martin Vaculik (Słowacja) 18 (1, 3, 3, 3, 2, 3, 3)

2. Bartosz Zmarzlik (Polska) 18 (3, 3, 1, 3, 3, 3, 2)

3. Tai Woffinden (Wielka Brytania) 12 (2, 1, 2, 2, 2, 2, 1)

4. Patryk Dudek (Polska) 12 (1, 2, 3, 1, 3, 2, 0)

5. Artiom Łaguta (Rosja) 13 (3, 3, 3, 2, 1, 1)

6. Matej Žagar (Słowenia) 11 (3, 3, 1, 3, 0, 1)

7. Greg Hancock (Stany Zjednoczone) 10 (1, 2, 1, 3, 3, 0)

8. Maciej Janowski (Polska) 9 (2, 1, 3, 2, 1, 0)

9. Jason Doyle (Australia) 9 (2, 2, 2, 2, 1)

10. Szymon Woźniak (Polska) 8 (3, 1, 2, 0, 2)

11. Nicki Pedersen (Dania) 6 (2, 2, 1, 1, d)

12. Craig Cook (Wielka Brytania) 4 (0, 0, 0, 1, 3)

13. Przemysław Pawlicki (Polska) 3 (1, 0, 0, 0, 2)

14. Emil Sajfutdinow (Rosja) 3 (0, 1, 2, 0, w)

15. Fredrik Lindgren (Szwecja) 2 (w, 0, 0, 1, 1)

16. Chris Holder (Australia) 0 (0, 0, 0, 0, 0)

 

Bieg po biegu:

I. Łaguta, Woffinden, Pawlicki, Sajfutdinow

II. Žagar, Janowski, Hancock, Cook

III. Woźniak, Doyle, Vaculik, Holder

IV. Zmarzlik, Pedersen, Dudek, Lindgren (w)

V. Vaculik, Dudek, Woffinden, Cook

VI. Łaguta, Doyle, Janowski, Lindgren

VII. Žagar, Pedersen, Sajfutdinow, Holder

VIII. Zmarzlik, Hancock, Woźniak, Pawlicki

IX. Janowski, Woffinden, Zmarzlik, Holder

X. Łaguta, Woźniak, Pedersen, Cook

XI. Vaculik, Sajfutdinow, Hancock, Lindgren

XII. Dudek, Doyle, Žagar, Pawlicki

XIII. Žagar, Woffinden, Lindgren, Woźniak

XIV. Hancock, Łaguta, Dudek, Holder

XV. Zmarzlik, Doyle, Cook, Sajfutdinow

XVI. Vaculik, Janowski, Pedersen, Pawlicki

XVII. Hancock, Woffinden, Doyle, Pedersen (d)

XVIII. Zmarzlik, Vaculik, Łaguta, Žagar

XIX. Dudek, Woźniak, Janowski, Sajfutdinow (w)

XX. Cook, Pawlicki, Lindgren, Holder

Półfinał 1. Zmarzlik, Dudek, Žagar, Janowski

Półfinał 2. Vaculik, Woffinden, Łaguta, Hancock

Finał. Vaculik, Zmarzlik, Woffinden, Dudek

 

Klasyfikacja Grand Prix po 7 z 10 turniejów:

1. Woffinden 103, 2. Zmarzlik 87, Janowski 79, Lindgren 76, 5. Dudek 68, 6. Hancock 66, 7. A. Łaguta 66, 8. Sajfutdinow 65, 9. Žagar 61, 10. Doyle 53, 11. Pedersen 52, 12. C. Holder 43, 13. Vaculik 35, 14. Prz. Pawlicki 30, 15. Cook 25.

Pozostałe turnieje:

Grand Prix Słowenii (Krsko – 8 wrzesień), Grand Prix Niemiec (Teterow – 22 wrzesień), Grand Prix Polski III (Toruń – 6 październik).