Grubą igłą w drugoligowców

Kluby z najniższego poziomu centralnego przechodziły wczoraj testy przesiewowe. Zgodnie z zaleceniami, częstochowska Skra i GieKSa tego dnia nie trenowały.


Badania zaczynały się wczesnym rankiem i trwały kilka godzin. Na każdego przewidziane było 5 minut, a do przetestowania byli wszyscy członkowie 50-osobowych list klubowych (zawodnicy, trenerzy, działacze, pracownicy), zgłoszonych do Komisji Medycznej PZPN. – Przyjeżdżaliśmy na Bukową na wyznaczoną dla siebie godzinę, bez kontaktu ze sobą wchodziliśmy do specjalnie przygotowanego pomieszczenia na parterze, tam szybko pobierano nam krew – no i czekamy dobę na wyniki. Stres towarzyszy chyba wszystkim, bo wiadomo, że każdy chciałby mieć negatywny odczyn i móc spokojnie dograć ligę – mówi Adrian Błąd, kapitan GKS-u Katowice.

Jak w lekarskim gabinecie

W Skrze Częstochowa z testami ruszono już o 7.30. – Każdy z nas miał wyznaczoną swoją godzinę. W maseczce, rękawiczkach i z dowodem osobistym wchodziło się pojedynczo do budynku klubowego, w którym wydzielono specjalne sterylne pomieszczenie, a tam czekała już pielęgniarka i… gruba igła. Można się było poczuć nie jak w klubie, a gabinecie lekarskim. Wyniki mają być w sobotę – przyznaje Mariusz Rajek, rzecznik II-ligowca spod Jasnej Góry.

Testy w poniedziałek zaczęły się w ekstraklasie, w czwartek – w I lidze, a wczoraj – w II lidze. Pierwsza ich część to badanie przesiewowe, na obecność przeciwciał, na podstawie pobranej krwi żylnej, którego pozytywny wynik może wskazywać na przebyte już zakażenie. Cena jednego takiego testu to około 95 zł. Każdy z pozytywnym wynikiem zostaje skierowany na dokładniejszy test genetyczny na bazie wymazu z nosogardzieli. Te testy odbywają się już nie w klubie, a wskazanych terytorialnie laboratoriach, ich cena to około 400 zł. Koszty pokrywa PZPN.

Tęskno za normalnością

Wieści płynące z ekstraklasy i I ligi jak na razie są optymistyczne, co mogło uspokoić II-ligowców.

– Chyba każdy z nas śledząc media został uspokojony. Korona Kielce nie miała zgody na grupowe treningi jako ostatnia, każdy spoglądał na nią myśląc, że może być różnie, a okazało się, że wszyscy są „czyści”. To pokazuje, że izolacja daje efekty. Mam nadzieję, że w pierwszej i drugiej lidze będzie podobnie – podkreśla kapitan GieKSy, czyli… tego II-ligowca, który jest akurat zawodowy pełną gębą. Ale to norma nie u wszystkich. – Dlatego obawy są o tyle, że niektórzy na tym szczeblu nie grają tylko w piłkę, a również pracują – zwraca uwagę rzecznik Skry.


Czytaj jeszcze: Trzy strefy GieKSy


Zgodnie z zaleceniami związku, ani częstochowianie, ani katowiczanie, wczoraj nie trenowali. – Mamy zacząć od poniedziałku, gdy będą już znane wyniki – zaznacza Mariusz Rajek. Skra w tym tygodniu jeszcze nie spotykała się na zajęciach. W odróżnieniu choćby od trenującej dwójkami GieKSy. – Jeśli wyniki testów będą dla nas korzystne, to na sobotę mamy zaplanowany trening w dwójkach. Ja akurat jestem w parze z Kamilem Bętkowskim. Wierzę, że od poniedziałku w życie wejdzie już nowy plan, zakładający treningi w większych grupach. Na razie trudno mówić o formie. Każdy z utęsknieniem czeka na zajęcia typowo piłkarskie, bo ćwiczenia w parach nie dają tego, co w całym zespole – przyznaje Adrian Błąd.

Transmisje za darmo

Brak treningów na stadionie nie oznacza, że w Skrze nie trwają przygotowania do rozgrywek. Myśli się choćby o transmisjach z meczów. – Po krótkiej naradzie w klubie uznaliśmy, że mimo trudnej sytuacji finansowej spowodowanej pandemią nie zmienimy zasad, które wprowadziliśmy przed rundą wiosenną. Nasze domowe mecze będziemy pokazywać za darmo na YouTube. Promujmy drużynę, promujmy ligę, a dla chętnych będzie możliwość dobrowolnego zakupu symbolicznego biletu za 5 zł – tłumaczy rzecznik klubu z Częstochowy.



Na zdjęciu: II-ligowcy testy przeszli jako ostatni na szczeblu centralnym. Przy Bukowej krew właśnie pobierają Łukaszowi Wrońskiemu…
Fot. GKS Katowice