GTK Gliwice. Powrót lidera

 

Z MKS Dąbrowa Górnicza rozegraliście szalone spotkanie, w którym nie brakowało nagłych zwrotów akcji. Co zdecydowało o waszym sukcesie?
Duke MONDY: – To był prawdziwy mecz walki. Trwała ona na całym parkiecie przez pełne 40 minuty. Oba zespoły miały dobre momenty, a końcówka była bardzo zacięta. W tym sezonie już kilka takich spotkań rozegraliśmy i niestety je przegrywaliśmy. Teraz wreszcie uśmiechnęło się do nas szczęście i zapisaliśmy na swoim koncie komplet punktów. A co było decydujące? W kluczowym momencie zachowaliśmy zimną krew, zagraliśmy rozważnie i nie popełniliśmy głupich błędów.

Na początku drugiej kwarcie prowadziliście już różnicą 18 punktów. Co się stało, że po chwili był już remis? Tak wysoka przewaga was uśpiła?
Duke MONDY: – Na pewno nie było tak, że się zbytnio rozluźniliśmy. Tabela wyraźnie wskazuje na to, że oba zespoły mają podobne umiejętności. Zarówno my, jaki i MKS chcemy walczyć o udział w play offie i trzeba było się liczyć z tym, że mecz będzie wyrównany. Obie ekipy bardzo potrzebowały zwycięstw i postawiły wszystko na jedną kartę. Cały czas musimy się uczyć tego, jak szanować tak wysokie prowadzenie, szczególnie w meczach wyjazdowych. To był spory kapitał i zdecydowanie łatwiej by nam się grało, gdybyśmy potrafili te przewagę utrzymać przez dłuższy czas.

Z powodu kontuzji pauzował pan przez ostatnie trzy tygodnie. Ze zdrowiem już chyba wszystko w porządku? Na parkiecie nie było jednak tego widać. Był pan prawdziwym liderem i miał ogromny udział w zwycięstwie w Dąbrowie Górniczej.
Duke MONDY: – Zdecydowanie. Podziękowania przede wszystkim należy skierować do sztabu medycznego, fizjoterapeuty i trenera przygotowania motorycznego. To dzięki nim tak szybko udało mi się stanąć na nogi i wrócić do pełnych treningów. Oczywiście, cieszę się, że tak szybko ponownie zaufał mi trener Turkiewicz.

Pana dobra postawa w defensywie, w której musiał pan kryć silniejszego Justina Wattsa oraz w ataku były na najwyższym poziomie.
Duke MONDY: – No cóż, ostatni tydzień po powrocie do treningów pozwolił mi dojść do odpowiedniej dyspozycji fizycznej, więc byłem gotowy do walki na 100 procent. Jeśli chodzi o atak, to pozostaje mi tylko cieszyć się z tego, że rzuty wpadały do kosza (uśmiech).

Co zrobić, by dobrą passę zapoczątkowaną wygraną nad MKS-em podtrzymać w kolejnych starciach?
Duke MONDY: – Recepta jest bardzo prosta. Musimy grać z wysoką intensywnością w obronie, tak jak przez większą część meczu w Dąbrowie Górniczej, a w ataku wykorzystywać okazje do rzutów z czystych pozycji.

Jak ważne było wsparcie kibiców w meczu z MKS-em, którzy w Dąbrowie Górniczej stawili się w naprawdę sporej liczbie i głośno was dopingowali przez cały mecz.
Duke MONDY: – Kocham naszych kibiców! Dają nam mnóstwo energii, szczególnie w tych momentach, kiedy czujesz już zmęczenie. Dzięki nim czuliśmy się, jakbyśmy grali u siebie.

 

Na zdjęciu: Duke Mondy w wielkim stylu powrócił do drużyny i poprowadził ją do triumfu w Dąbrowie Górniczej.