Gwarek Tarnowskie Góry – Lechia Zielona Góra. Niespodziewane przełamanie

Po dziesięciu meczach bez zwycięstwa zielonogórzanie zgarnęli komplet punktów w Tarnowskich Górach.


Od pokonania Warty Gorzów 16 października ubiegłego roku drużyna Lechii Zielona Góra rozegrała dziesięć ligowych spotkań, w których zanotowała 5 remisów i 5 porażek. Nic więc dziwnego, że po takiej serii podopieczni Andrzeja Sawickiego jechali na zaległy mecz z Gwarkiem Tarnowskie Góry z nożem na gardle. W dodatku już w 3. minucie gospodarze, którzy chcieli się przed własną publicznością zrehabilitować za dwie z rzędu porażki, strzelili gola. Rozegrana płynnie akcja zakończyła się podaniem Jakuba Dyląga do Dawida Jarki, a kapitan gospodarzy z 6. metra wpakował piłkę do siatki rywali.

Szybko stracona bramka nie załamała jednak zielonogórzan, którzy poczekali na swoją szansę i tuż przed przerwą po dośrodkowaniu Mariusza Kaczmarczyk z rzutu rożnego Mykyta Łoboda doprowadził do wyrównania. Ostateczny cios zadał w 80 minucie Vinicius Venerenda. Brazylijczyk sprytnie sfinalizował bowiem akcję Przemysława Mycana, który uciekł Mateuszowi Bąkowi i z bliska postawił pieczęć na tak długo oczekiwanym zwycięstwie.

– Chcieliśmy się zrehabilitować za porażkę w Pawłowicach i przez pół godziny byłem pewien, że to się nam uda – mówi Łukasz Ganowicz. – Nawet ten gol stracony w drodze do szatni po rzucie rożnym, które stały się ostatnio naszą zmorą, nie wybił nas z rytmu, bo po przerwie nadal atakowaliśmy. Mieliśmy dwie okazje, które powinny przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę, ale Patryk Grychtoli, zamiast podać do Dawida Jarki to sam próbował zakończyć akcję i przegrał z Wojciechem Fabisiakiem. Bramkarzem Lechii zatrzymał także Kacpra Joachima, który w polu karnym nie zdecydował się na strzał tylko próbował kończyć akcję w drugim tempie, ale wtedy już kąt był zbyt ostry i ułatwił zadanie golkiperowi. Zamiast zamknąć mecz nadzialiśmy się na kontrę po naszym wyrzuceniu piłki z autu, a w końcówce Lechia tak szczelnie zaryglowała dostęp do swojej bramki, że już niczego nie potrafiliśmy zdziałać w ofensywie i musimy przełknąć gorycz trzeciej porażki z rzędu. Denerwujące jest szczególnie to, że rywale wykorzystują kolejny raz wszystkie swoje sytuacje, a my marnujemy swoje okazje i przez to przegrywamy.

Gwarek Tarnowskie Góry – Lechia Zielona Góra 1:2 (1:1)

1:0 – Jarka, 3 min,
1:1 – Łoboda, 42 min (głową)
1:2 – Vinicius Venerenda, 80 min

Sędziował Jakub Dmuch (Trzebnica). Widzów 200.

GWAREK: Bodys – Dyląg, Przystalski, Timochina, Bąk – Tonia (54. Joachim), Wiszniowski, Grychtolik, Jaszczak (73. Stanek), Mielczarek – Jarka (78. Skrzyniarz). Trener Łukasz GANOWICZ.

LECHIA: Fabisiak – Łokietek, Ostrowski, Babij, Zientarski (74. Maćkowiak) – Athenstadt (58. Surożyński), Soszyński, Łoboda, Kaczmarczyk – Mycan, Konieczny (58. Vinicius Venerenda). Trener Andrzej SAWICKI.

Żółte kartki: Jaszczak, Grychtolik – Babij, Zientarski.


Fot. Rafał Rusek / PressFocus