Hateley gotowy na szkocką pogodę

Czwartkowy poranek w gliwickim klubie. Na zewnątrz chłód, wiatr i deszcz. – Ale zimno! – rzuca Gerard Badia, który do klubu przyjeżdża wraz z rodakiem Jorge Felixem. – Skończyła się dobra pogoda, ale jestem gotowy na zimę. Kupiłem już ciepłe ubrania i nastawiłem się psychicznie na chłód – zapewnia nas „świeżak” w Piaście, czyli wspomniany Felix. Ekwadorczyka Joela Valencii nawet nie widać. Być może nie chciało mu się wychodzić spod ciepłej kołdry, ale do klubu przyszedł opatulony grubą kurtką.

To oczywiście żart. Jednym z piłkarzy, na których pogoda za oknem, czyli ponura jesień nie robi kompletnie żadnego wrażenia jest Tom Hateley. – Wszyscy mnie pytają, czy to jest ta typowa angielska pogoda. Otóż nie. To jest bardziej… szkocka pogoda – śmieje się pomocnik gliwiczan. – Deszcz to żadna przeszkoda w treningu czy w meczu. Lubię gdy pada, bo murawa nie jest tempa, a piłka może szybciej „chodzić” od nogi do nogi. Poza tym można zaskoczyć bramkarza strzałem z dystansu. Jest trochę chłodniej niż ostatnio, ale cóż zrobić, trzeba dać radę, taki mamy zawód – podkreśla Anglik.

Była frustracja

Hateley ostatnio znów gra w pierwszym składzie. Wcześniej „wykorzystał” zdrowotną niedyspozycję Tomasza Jodłowca, a w meczu z Lechią „posadził” na ławce Patryka Dziczka. – W ostatnich dwóch meczach zdobyliśmy dwa punkty, choć mogło ich być więcej. Mecz z Lechią był trudny, ale byliśmy blisko sukcesu. Mieliśmy sytuacje na 2:0, nie wykorzystaliśmy ich i zostaliśmy ukarani. Byliśmy tym trochę sfrustrowani, zwłaszcza, że straciliśmy gola w samej końcówce. Zawsze wychodzimy z nastawieniem, żeby wygrać każdy mecz. Czujemy, że nas na to stać, ale czasem się po prostu nie udaje. Tak bywa. Czasem trzeba przyjąć jeden punkt i patrzeć w przyszłość – uważa 29-latek.

– Dla mnie ważne, że ten sezon pod względem gry, ale i punktów, wygląda zdecydowanie lepiej niż poprzednie rozgrywki. Cały czas dokładamy coś do naszego dorobku punktowego i mam nadzieję, że tak będzie po wyjazdowym meczu w Płocku – dodaje Tom.

Praca i praca

Gliwiczanie wydają się być faworytem meczu z Wisłą, choć w śląskim obozie nikt nie zamierza lekceważyć sobotniego rywala, tym bardziej, że doszło tam do zmiany trenera i wydaje się, że płocczanie w końcu zaczną wychodzić z kryzysu. – Co musimy poprawić? Czeka nas jeszcze analiza ostatniego meczu z Lechią, gdzie zostaną pokazane wszystkie błędy. Musimy się dobrze przygotować do kolejnego rywala, do ich stylu gry. Jesteśmy pewni siebie i wiemy, że stać nas na kolejne zwycięstwa. Nikt jednak nic nam nie da za darmo. Zdajemy sobie z tego sprawę i musimy jeszcze więcej pracować, żeby wygrywać kolejne spotkania – mówi angielski środkowy pomocnik.

Dawać Legię!

Spotkanie z Wisła Płock zapoczątkuje niezwykle trudny i wymagający tydzień, a dokładnie sześć dni, w których gliwiczanie rozegrają dwa ligowe mecze, a przedzieli je szlagierowa potyczka w Pucharze Polski z Legią Warszawa. – W Anglii na przykład w okresie świątecznym nie ma przerwy i drużyny grają jeszcze częściej niż zwykle. I nie ma narzekania, więc ja także nie będę tego robił. Cieszę się, że gramy tak często i to z dobrymi przeciwnikami. Nie mogę doczekać się pucharowego starcia z Legią, ale na razie myślimy tylko o sobocie – zaznacza syn Marka Hateley’a, byłego świetnego angielskiego piłkarza, który grał w reprezentacji Anglii i rozegrał ponad 200 spotkań dla szkockich

 

Na zdjęciu: Tom Hateley (w środku), czyli człowiek od czarnej roboty w Piaście.