Ruch Chorzów. Ten dom już nie płonie

Trzy lata temu prezes Henryk Kula twardo stał na stanowisku, że Śląski ZPN nie dopuści „nowego” Ruchu Chorzów do IV ligi. Wyszło na jego: w niedzielę gratulował temu „staremu” powrotu na zaplecze ekstraklasy.


Jednym z pierwszych, który osobiście pogratulował w niedzielę Ruchowi awansu do Fortuna 1. Ligi, był Henryk Kula. Wiceprezes PZPN ds. organizacyjno-finansowych oraz prezes Śląskiego ZPN po zwycięstwie (4:0) w finale baraży z Motorem Lublin wręczył „Niebieskim” okazały puchar.

– Bardzo mi się podobało, przeżyłem trochę emocji, bo mocno trzymałem kciuki, by do pierwszej ligi awansowała kolejna nasza drużyna. Ruch to wielka firma, historia śląskiej piłki, przed- i powojenna. Cieszę się, że mogłem widzieć radość tych kibiców, poczuć ją, bo… przez 5 minut, przed fetą, gdy wbiegli już na murawę, znajdowałem się wśród nich, w „kotle”. Zdarzyło mi się to pierwszy raz, ale… nie było tak źle. Żyję, wszystko jest dobrze, tylko znowu mam ubranie do czyszczenia, bo zdążono mnie oblać szampanem – opowiada z uśmiechem Henryk Kula.

Zostały fundamenty

Szef Śląskiego ZPN doskonale pamięta, co działo się 3 lata temu, kiedy Ruch spadł do III ligi, kibice ogłosili bojkot i nosili się z zamiarem skoncentrowania energii nie upadłej spółce należącej do udziałowców, z którymi nie potrafili znaleźć wspólnego języka, a na grającym wtedy w klasie B UKS-ie. Prezes Kula był jedną z osób stanowczo sprzeciwiających się takim rozwiązaniom i mocno akcentował, że nie wpuści „nowego” Ruchu do IV ligi, przekonując, że wciąż warto ratować ten „stary”.

– Byłem wtedy na łączach z wieloma ludźmi kochającymi Ruch. Argumentowałem, że Ruch to historia, tradycja. Porównywałem go do domu, który spłonął, ale zostały po nim fundamenty i łatwiej na nich zbudować coś na nowo niż dopiero wykopywać doły, tworzyć coś od zera. Okazało się, że miałem rację. Tłumaczyłem kibicom, że nie możemy zapominać o tej tradycji. Że kraje, które o niej zapominały, ginęły. Że nowy Ruch nie będzie już tym samym Ruchem. Dziś bardzo się cieszę i serdecznie gratuluję właścicielom, prezydentowi miasta, obecnemu zarządowi, kibicom oraz wszystkim tym, którzy dołożyli swoją cegiełkę do powrotu na szczebel centralny, na zaplecze ekstraklasy – mówi wiceprezes PZPN, który w III-ligowych czasach po niejednym meczu „Niebieskich” kontaktował się ze „Sportem”, pytał o grę, wrażenia.

Prezes z „eRką” w sercu

Jesień 2019 to był początek drogi. Po trzech z rzędu spadkach – przyszły dwa awanse.

– Ruch zawsze był klubem bliskim prezesowi Rudolfowi Bugdołowi, dlatego jako młody działacz, 22 lata temu, zacząłem poznawać go od kulis. I wiecie to? Gdyby obecny prezes, Seweryn Siemianowski, pojawił się tu wcześniej, to może tak źle by nie było. Może Ruch nie poleciałby tak nisko. Tylko się cieszyć, że prezes jest, że mu się chce, że otacza się odpowiednimi ludźmi, kochającymi klub. Oni mają „eRkę” w sercu, a nie tylko na ustach – podkreśla Henryk Kula.

I dodaje: – Dzięki Ruchowi poznałem prezesa Zdzisława Bika z firmy Fasing. Pomaga nie tylko klubowi, ale też naszemu związkowi. Jest jednym z głównych prywatnych sponsorów Śląskiej Akademii Piłkarskiej, każdego miesiąca na nasze konto wpływa określona kwota, ale jaka – to tajemnica handlowa. Wspiera dzieci, jest otwarty na wiele naszych inicjatyw. Dziękuję mu serdecznie, podobnie jak naszym innym sponsorom, firmom InterHall, ManTrans, Makpol, przyjaciołom śląskiej piłki. Są dla nas bardzo ważni.

Tu się czuje futbol

Teraz „Niebiescy” zdają się już dochodzić do ściany, a trudno będzie myśleć o przebiciu głową muru bez nowoczesnej infrastruktury.

– Piękne stadiony budowano etapami w Bielsku, w Szczecinie… Jest wiele przykładów, że można modernizować obiekt po kolei, spokojnie. Na pewno Ruch musi zostać przy Cichej 6, choć różne słyszało się i słyszy pomysły. Ale dla mnie to nie do przyjęcia. Ruch to zawsze Cicha 6. Nie obrzeża miasta, nie centrum miasta, nie Stadion Śląski. Jako Ślązak z bólem serca mówię, że warszawski PGE Narodowy jest piłkarsko lepszym stadionem niż nasz Śląski, tam ogląda się mecze bardziej komfortowo, ale u nas jest niepowtarzalny klimat. Na niedzielnym finale w Chorzowie był Zbigniew Bartnik, prezes Lubelskiego ZPN. Powiedział mi w którymś momencie: „Ślązacy to jednak mają piłkę w sercu, czują ją. Doping jest taki, że w innych częściach Polski tego nie ma” – opisuje Henryk Kula.

Fantastyczny sezon

Dziś Śląskiem stoi Fortuna 1. Liga. Co prawda opuścił ją GKS Jastrzębie, ale po 4 latach przerwy zameldował się Ruch.

– Będzie fantastyczny sezon pierwszej ligi, mocno się nią będziemy na Śląsku emocjonowali. Może nawet bardziej niż ekstraklasą, skoro są w niej takie potęgi jak Ruch, GKS, Zagłębie, nie zapominamy o Tychach i Podbeskidziu, a także – jak to wszyscy mówią – biednej Skrze, grającej wieloma młodzieżowcami i udowadniającej, że nie tylko pieniądze się liczą na pierwszoligowych boiskach, ale też serce, duch – podkreśla szef Śląskiego ZPN.


Dwa lata dłużej

Jarosław Skrobacz, który w niedzielę cieszył się z piłkarzami Ruchu Chorzów po awansie do 1. ligi przedłużył wygasającą umowę z klubem o dwa lata. Asystentami pozostaną byli zawodnicy „Niebieskich” Jan Woś i Wojciech Grzyb. Dzisiaj kontrakt ma zostać uroczyście podpisany przez klub i sztab trenerski.


Na zdjęciu: Prezes Henryk Kula mocno trzymał kciuki, by w Fortuna 1. Lidze znalazł się kolejny klub z województwa śląskiego.
Fot. Marcin Bulanda/PressFocus