Podsumowanie sezonu – Odra Opole. Najlepszy sezon od 21 lat

Choć opolanie finiszowali na 5. miejscu, to i tak mogą dziś czuć niedosyt, a to najlepiej obrazuje, jak dobry rok za nimi. Grali w barażach, zainkasowali premię z PJS, zaczęli budować stadion.


Oparcie zarządu, akademii, sztabu szkoleniowego i drużyny w sporej mierze związanych od lat z Odrą albo regionem przynosi w Opolu dobre owoce. Niebiesko-czerwoni zanotowali najlepszy sezon od ponad dwóch dekad, kiedy uplasowali się w dawnej II lidze tuż za podium, a o tym, ile środków i jakimi kanałami pompowanymi, by wywalczyć ekstraklasę, opisywał po czasie ówczesny prezes Ryszard Niedziela w książce „Mafia Fryzjera”.

To nie dramat

O ostatnich rozgrywkach żadna powieść raczej nie powstanie, ale przy Oleskiej mogą pamiętać je długo, bo od powrotu po 41 latach do ekstraklasy Odrę dzieliły tylko dwa barażowe mecze. Nawet jednak półfinałowa porażka 0:3 w Kielcach nie może zamazywać obrazu. Ocena tego roku może być tylko pozytywna, choć oczywiście został żal i niedosyt. Z Koroną, późniejszym beniaminkiem ekstraklasy, opolanie byli przecież w stanie raptem kilka tygodni temu wygrać gładko 3:1, a w barażu oddać 23 strzały, mieć kilka idealnych okazji, a nie znaleźć drogi do siatki ani razu.

– Szkoda, że nie zdobyliśmy nawet jednej bramki, bo to by było podsumowanie naszego dobrego sezonu – mówi trener Piotr Plewnia. – Trzeci raz wszedłem w rolę trenera Odry. Pamiętam, jak 3 lata temu przegraliśmy w Głogowie 2:3 i znaleźliśmy się w tragicznej sytuacji. W klubie są jednak rozsądni ludzie podejmujący rozsądne decyzje. M.in. to sprawiło, że zagraliśmy w barażach, o czym marzyło kilka innych zespołów. Nasz sen skończył się w półfinale, ale to nie jest żaden dramat, a drogowskaz. Potrzebujemy jeszcze więcej pracować, jeszcze więcej dawać z siebie – a wtedy będziemy mogli wszystko.

Zwrot na Widzewie

Plewnia nieprzerwanie odpowiada za wyniki Odry od marca ub. roku, gdy rozstano się z Dietmarem Brehmerem. Nie ma co prawda stosownych uprawnień, legitymujący się licencją UEFA A, a nie Pro, lecz przed sezonem klub spełnił ten wymóg, dokooptowując do sztabu Andrzeja Polaka.
Zostawienie sterów w rękach Plewni okazało się bardzo dobrą decyzją. Odra finiszowała na 5. miejscu, mimo że musi mieć poczucie, że była w pewnym stopniu chimeryczna i pole do poprawy nadal jest duże. Jesienią miała problem z wyjazdami, wiosną – z meczami domowymi. Zimowała na 8. pozycji z niewielką stratą do szóstki.

Początek roku, czyli zdobycie 1 punktu w 3 meczach, trochę ostudziło głowy, ale potem nastąpił zwrot: seria bez porażki, historyczne zwycięstwo na Widzewie, świetny występ w Katowicach plus 3 bolesne remisy, po golach traconych w doliczonym czasie. Zdarzył się też słabiutki i przegrany mecz z Puszczą, ale po nim opolanie szybko wrócili na dobre tory i 3 z rzędu wysokimi zwycięstwami – z Jastrzębiem, Koroną, ŁKS-em – zapewnili sobie baraże.

Ten przedostatni

Dwa lata temu Odra do przedostatniej kolejki walczyła o utrzymanie. Rok temu w przedostatniej kolejce straciła szansę na baraż. Tym razem w przedostatniej kolejce go sobie zagwarantowała. Jednocześnie zajęła wysokie 4. miejsce w Pro Junior System, promowała młodzieżowców, wychowanków. W zimowym okienku nikt nie trafił co prawda do wyżej notowanego klubu, ale teraz zainteresowanie wzbudzają Antoni Klimek czy Maksymilian Tkocz.

W kwietniu ruszyła budowa blisko 12-tysięcznego stadionu, w maju podpisano sponsorską umowę z firmą Selt, jedną z największych w Opolu. To wszystko dowodzi, że Odra ma się coraz lepiej i przed nią przyszłość, a w lipcu zacznie 6. z rzędu sezon w I lidze. Dużo to czy mało? Niech każdy oceni sam, ale dokładnie tyle pałętała się od 2009 roku między szczeblem wojewódzkim a makroregionalnym. To pokazuje, jak długą drogę przeszła, by stać się klubem sportowo na tyle silnym, by móc nie tylko marzyć o ekstraklasę, ale i walczyć o nią niemal do końca sezonu.

5. ODRA OPOLE

PLUS
Patrzą na niego „Pasy”

Piękny strzał z dystansu Antoniego Klimka zapewnił w marcu Odrze sensacyjne zwycięstwo z Widzewem. Od tamtej pory niespełna 20-letni skrzydłowy, do niedawna będący w kadrze IV-ligowych rezerw, grał już regularnie, odważnie, nie bojąc się podejmować pojedynków. Nie dziwota, że znalazł się pod lupą wyżej notowanych klubów, słyszy się choćby o Cracovii.

MINUS
Zmierzch snajpera

Przed dwoma laty bramki i dobra gra Arkadiusza Piecha przyczyniły się do utrzymania Odry. Snajper miał wtedy sporo propozycji, ostatecznie podpisał nową umowę w Opolu, która teraz wygasa i nie zostanie przedłużona. W tym sezonie piłkarz, który za tydzień skończy 37 lat, grywał sporo, chęci i serca nie można mu było odmówić, ale nie dawał już zespołowi tak wiele. Strzelił 2 gole – oba… GieKSie. Na tym już koniec.

STRZELCY (51): 10 – Mikinicz, 6 – Czapliński, 5 – Marzec, 4 – Janus, Kędziora, Nowak, 3 – Kamiński, Wróbel, 2 – Klimek, Maćkowiak, Piech, 1 – Niziołek, Spychała, Szrek, Trojak, Żemło; samobójcza – Borkała (Jastrzębie).


Na zdjęciu: Słowak Tomas Mikinicz rozegrał swój najlepszy z pięciu sezonów w Opolu, zdobył 10 bramek, ale „setka” zmarnowana przy stanie 0:0 barażu w Kielcach pewnie jeszcze mu się przyśni…

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus


Notujemy ciągły progres

Mirosław Sagan

Rozmowa z Marcinem Saganem, naczelnikiem Wydziału Sportu w Urzędzie Miasta Opola.

Zawiedziony?
Marcin SAGAN: – Tylko i wyłącznie wynikiem ostatniego meczu z Koroną. A poza tym? Absolutnie nie. To kolejny sezon, w którym Odra zanotowała progres w tabeli, zajęła wyższe miejsce w Pro Junior System, stała się stabilniejszym klubem, rozwijała też marketingowo, co napędzały wyniki. Przed sezonem sądziłem, że może się skończyć na pozycjach 10-12. Skoro było piąte, udział w barażach – to trzeba się cieszyć i to docenić.

Przegrany 0:3 półfinał barażu w Kielcach odarł ze złudzeń czy mimo wszystko zostawił poczucie, że dało się ugrać coś więcej?
Marcin SAGAN: – To drugie. Piłka jest brutalna. Pod względem piłkarskim Odra na pewno nie była słabsza, stworzyła więcej sytuacji. Doświadczenie, chłodna głowa, może też szczęście było jednak po stronie Korony. Może różnica była na jedną bramkę, a nie trzy, ale zasłużenie wygrała, a w niedzielę awansowała.

Odry nie było w ekstraklasie od 41 lat. Wyobraźnia została rozbudzona?
Marcin SAGAN: – Na pewno, bo ostatnie kolejki sezonu zasadniczego – nie licząc meczu z Resovią, przed którym 5. pozycja była już pewna – były po prostu bardzo dobre. Nie chodziło tylko o wyniki, ale samą grę. Korona przegrała przy Oleskiej 1:3, a mogła 1:7. Na ŁKS-ie skończyło się zwycięstwem 4:0, mogło dużo wyższym. Wcześniej takie mecze Odrze się nie zdarzały. Był polot, skuteczność, ładna gra. Dlatego w Kielcach trochę dostaliśmy mokrą ścierką po twarzach. Wiele argumentów było w naszych rękach, a dwa strzały – i było pozamiatane.

Z drugiej strony, trudno o przekonanie, że to już ten czas, by w Opolu była ekstraklasa?
Marcin SAGAN: – Ale to przecież nie stadion, oczekiwania i plany grają na boisku. W sporcie chodzi o wygrywanie, jeśli nadarza się szansa – trzeba wykorzystywać ją tu i teraz. Popatrzmy na GKS Tychy. Od kilku lat mówi się, że ma piękny obiekt i warunki ku temu, by wejść do ekstraklasy. Ale póki co nie wszedł. Nie da się zaprogramować rzeczywistości tak, że awansujesz wtedy, gdy otworzysz nowy stadion. W Opolu ma się to stać do końca 2024 roku. Roboty ruszyły i to też istotne wydarzenie, gdy podsumowujemy miniony sezon.

Odra osiągnęła najlepszy wynik od lat, mając w sztabie i kadrze zespołu mnóstwo osób związanych z klubem od lat, albo pochodzących z regionu. Przywiązuje pan do tego wagę?
Marcin SAGAN: – To bardzo ważne. Przed sezonem w którymś ze „skarbów kibica” wyczytałem, że Odra ma jedną z najniżej wycenianych kadr w lidze. Gdyby zadać pytanie, kto jest gwiazdą Odry, nazwiskiem wybijającym się ponad pierwszą ligę, to byłoby trudno o odpowiedź. Nie ma takiej gwiazdy. Byłem na meczu z ŁKS-em, który sprowadzał zawodników za poważne pieniądze, a u nas grali Czapliński, Kostrzycki, Klimek, do niedawna grający w niższych ligach w regionie. I co? I robili z ŁKS-u marmoladę. Z Hutnika Kraków, który spadł do III ligi, zimą ściągnięty został Łukasz Kędziora, do bramki wskoczył 19-letni wychowanek Błażej Sapielak, a to wszystko jakoś szło. Tu czuć takiego ducha. Prezesem jest były piłkarz Odry, w pionie sportowym są byli piłkarze, w drużynach młodzieżowych – podobnie. W kadrze zespołu są gracze z regionu, kilku wychowanków. Nie wiem, czy na poziomie pierwszej ligi znajdziemy dziś drugi taki klub.

Kto dla pana okazał się MVP sezonu?
Marcin SAGAN: – Miłosz Trojak. Najrówniej grający zawodnik, trzymający środek pola. Gdy zabrakło go w kilku meczach – z Puszczą, Miedzią czy Resovią – Odra prezentowała się dużo gorzej.

Spadła Wisła czy Bruk-Bet, awansowała Stal Rzeszów i Ruch. Pierwsza liga będzie silniejsza, taki sezon będzie trudny do powtórzenia?
Marcin SAGAN: – Pamiętajmy, że to liga trochę pozbawiona logiki. Przed sezonem sądziłem, że jedna z lepszych drużyn to Podbeskidzie, a skończyło sezon dość nisko. Różnica między 5. a 12. miejscem to nieraz tylko kwestia złapania w którymś momencie odpowiedniej serii. Środek tabeli jest spłaszczony, różnice niewielkie. Cieszy, że po sezonie 2019/20, kiedy do przedostatniej kolejki walczyliśmy o utrzymanie, kolejne dwa lata przyniosły progres. Skład jest dość młody, stabilny, więc można z dużą dozą optymizmu czekać na nowe rozgrywki.