Hateley: Wyciągnąć ile się da

Już na swoim koncie macie medal mistrzostw Polski, zagracie w europejskich pucharach, a teraz walczycie o mistrzostwo. To że tak jest, to dla pana zaskoczenie?

Tom HATELEY: – Kiedy spojrzysz na to, co było na początku rozgrywek, a sięgając jeszcze pamięcią do tego, co było w poprzednich rozgrywkach, to nikt pewnie nie powiedziałby, że znajdziemy się w tym miejscu, w którym jesteśmy teraz. Ciężko jednak pracowaliśmy na to, żeby był taki wynik, jaki jest teraz. To nie kwestia szczęścia czy zbiegu okoliczności, ale wysiłek wkładany w każdy poszczególny mecz w bieżących rozgrywkach. Patrząc na to, jak gramy, to można powiedzieć, że zasługujemy na miejsce, w którym jesteśmy. Pewnie niewielu oczekiwało, że tak się to wszystko potoczy i rozwinie. Cieszymy się momentem, cieszymy się tym co jest, chcąc też wyciągnąć z tego jak najwięcej dla siebie i dla klubu w którym gramy.

Patrząc na to jak gracie, jak się rozwinęliście jako zespół czy poszczególni zawodnicy, także pan, to gdzie szukać tajemnicy takiej gry i takich wyników?

Tom HATELEY: – Hmm… Ciężko powiedzieć. Na pewno wiele zależy od pewności siebie. Kiedy jesteś w takiej sytuacji, jak my byliśmy rok temu, broniąc się przed spadkiem, to trudno oczekiwać, że będzie się grało ładny i atrakcyjny dla oka futbol, że piłkarz będzie wolny w swoich poczynaniach i podejmował różne ryzykowne rozwiązania czy, jak to jest w moim przypadku, grał i atakował rywala wysoko na jego połowie. W takiej podbramkowej sytuacji trudno o wyrażenie siebie na boisku. Nie ryzykujesz, nie podejmujesz decyzji, które mogą się źle skończyć, twoja gra jest zachowawcza. Tutaj wystarczy spojrzeć na Joela Valencię. Ma wolną rękę w podejmowaniu działań na boisku. Dobrze zaczęliśmy rozgrywki, pojawiła się pewność siebie, co wpływa potem na twoją dyspozycję na murawie.

Szalona końcówka w Gliwicach. Piast wydziera zwycięstwo!

A jeśli chodzi o pana? Ma pan wrażenie, że to szczyt pana kariery, sezon życia?

Tom HATELEY: – Częściowo można tak powiedzieć. Fizycznie czuję się lepiej niż kiedykolwiek, to daje siłę, pewność siebie w grze. Jednak kilka lat temu grając w szkockim Motherwell, gdzie skończyliśmy na drugim miejscu, a ja byłem trochę młodszy, to też miałem dobry sezon. Z drugiej strony teraz jestem bardziej doświadczony, tak że chyba tak, można powiedzieć, że to najlepszy sezon w mojej karierze.

Macie wielką szansę na mistrzostwo Polski. Jak pan widzi wasze szanse w tej rozgrywce o pozycję numer 1 w kraju?

Tom HATELEY: – To na pewno ekscytująca sprawa być w tym miejscu, w którym jesteśmy w końcówce rozgrywek. Nie jesteśmy jednak jedynym kandydatem, walka trwa. Wygrana z Jagiellonią sprawia, że czeka nas nieprawdopodobny tydzień. Wszyscy jesteśmy głodni tego, żeby spróbować tą ligę wygrać, żeby stać się częścią historii tego klubu. Trzeba łapać te sprzyjające momenty i wyciągnąć z tego wszystkiego ile się da.

Jeśli zapytać o główne powody fenomenu Piasta w tym sezonie, to Tom Hateley na co by wskazał?

Tom HATELEY: – Dobre pytanie. Jest kilka takich rzeczy. Wspominałem o pewności siebie w naszej grze, w tym jak się prezentujemy. Tutaj trzeba też dodać grę w defensywie. Ciężko nas w tyłach ograć. Do tego dochodzi dobra gra na swoim stadionie, gdzie wygrywamy, a przeciwnikom jest bardzo ciężko. Zawsze jest tak, że kiedy chcesz coś osiągnąć, to musisz zwyciężać w domu. Ale to gra defensywna, to nasza siła. Było to widać w meczu na Legii, gdzie taktycznie rywal nie był sobie w stanie z nami poradzić, z tym jak graliśmy w poszczególnych formacjach, jak zachowywaliśmy się na boisku.

Już wiadomo, że zagracie w europejskich pucharach, gdzie niestety polskim drużynom w ostatnim czasie idzie bardzo kiepsko. Jak widzi pan szanse Piasta w międzynarodowej konfrontacji?

Tom HATELEY: – Jako profesjonalny piłkarz zawsze marzysz o tym, żeby grać na jak najwyższym poziomie. Taki awans do europejskich pucharów, to jeden z takich czynników, który sprawia, że chce się grać, chce się pokazać z jak najlepsze strony. Tak też będzie z nami. Trzeba się cieszyć z tego, że nadarza się taka okazja i wyciągnąć z wszystkiego ile się da. Nie ma jakiś obaw, zagramy tam z przyjemnością.

A jak skomentować ostatnie niesamowite wyczyny angielskich klubów w Lidze Mistrzów i w Lidze Europy?

Tom HATELEY: – Te rozstrzygnięcia są bardzo dobre dla angielskiego futbolu. Jeśli chodzi o Champions Legue, to obie ekipy były na straconej pozycji, a dały radę. Z przyjemnością dla mnie, jako Anglika, patrzyło się na to, jak grali. Tak, że jest zadowolenie. Komu będę w finale Ligi Mistrzów kibicować? Powiem tak, to nie moje zespoły, bo jestem fanem Chelsea, ale gdybym miał na kogoś wskazać, to byłby to Liverpool.

Nie sposób nie zapytać o pana ojca Marka Hateleya, 32-krotnego reprezentanta Anglii, świetnego napastnika. Jest szansa, że pojawi się na pana meczu w Gliwicach?

Tom HATELEY: – Ojciec jest w tej chwili mocno zajęty swoimi obowiązkami w Rangersach [Mark Hateley jest ambasadorem Rangers FC. Pomaga przy odbudowie potęgi klubu z Glasgow – przy. red.]. Ma tam sporo pracy. Na meczach jest jednak obecna moja żona, przyjeżdża kuzyn, tak że mogę liczyć na wsparcie najbliższych.

 

Na zdjęciu: Tom Hateley to w rewelacyjnym dla Piasta sezonie 2018/19 mózg zespołu.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ