Hertha Berlin. Dyktator daje efekty

Choć zatrudnienie w Hercie słynnego Felixa Magatha wyglądało groteskowo, daje spodziewane wyniki. W ich osiąganiu pomaga Polak, Marcel Lotka.


Anegdot dotyczących morderczych treningów trenera Magatha jest na pęczki. Długie sprintowanie po schodach, omdlenia podczas górskich biegów, okłady z sera… 68-letni szkoleniowiec ma w swoim CV wiele różnych historii. Ma też wymierne sukcesy – 3 mistrzostwa Niemiec, 2 Puchary Niemiec i 1 Puchar Ligi. Większość zdobywał z Bayernem Monachium, tylko raz tryumfował (w Bundeslidze) z Wolfsburgiem.

Podpułkownik na treningu

Sęk w tym, że już dekadę temu metody Magatha były archaiczne. Przez ostatnie 4,5 roku natomiast Niemiec w ogóle pozostawał poza trenerską karuzelą, wcześniej nie osiągając zbyt dobrych wyników m.in. w angielskim Fulham. Wydawało się więc, że jego zatrudnienie w Hercie to jedna z wielu fatalnych decyzji, jaką podjął ten klub na przestrzeni ostatnich 2,5 roku – czyli od momentu, gdy kupę kasy wlał w „Starą Damę” inwestor Lars Windhorst. Miała być Liga Mistrzów, jest otarcie o 2. Bundesligę.

Magath od początku pobytu w stolicy wprowadził swoje porządki. Efekt? Na jednym z pierwszych treningów norweski obrońca Fredrik Bjoerkan… zasłabł z powodu problemów z krążeniem i opuścił zajęcia zjeżdżając na wózku golfowym. Magath – jak w wielu poprzednich klubach – wziął sobie do pomocy… wojskowego, byłego podpułkownika Bundeswehry Wernera Leutharda. Trener od przygotowania fizycznego od 22 lat pracuje w różnych klubach, więc nie jest to postać przypadkowa – ale jego przeszłość idealnie wpasowuje się w profil Magatha.

Odbił się od dna

68-latek przed niedawnymi derbami Berlina z Unionem odsunął od zespołu Myziane’a Maolidę, nie będąc zadowolonym z jego postawy, po czym… wystawił go w meczu od pierwszej minuty. Ten zagrał beznadziejnie, podobnie jak debiutujący lewy obrońca, 18-latek Julian Eitschberger. Trener przyznał, że tak po prawdzie to w ogóle nie zna juniora, ale przypadł mu do gustu na jednym z treningów…

Można się z tego wszystkiego śmiać, ale fakty są takie, że Magath daje efekty. Zaczął co prawda od dwóch porażek, ale potem dwa mecze wygrał – w tym niezwykle ważne spotkanie ze Stuttgartem, sąsiadem w tabeli. Dzięki temu Hertha ma 4 punkty przewagi nad miejscem barażowym i 6 nad miejscem spadkowym, zajmowanym przez Arminię Bielefeld. To właśnie z tym zespołem zagra za kilka dni „Stara Dama”.

Polak nad kapitana

Jednym z wygranych obecnej sytuacji jest polski bramkarz, Marcel Lotka. 20-latek był na co dzień golkiperem czwartoligowych rezerw, ale z racji kontuzji w seniorach wskoczył do wyjściowego składu. Potem na chwilę wrócił do „dwójki”, ale teraz znów odpowiada za obronę bramki stołecznej drużyny. Lotka początkowo popełniał dużo błędów, ale z czasem poprawił się i zaczął dawać całkiem przyzwoitą jakość. Choć w derbach Union pokonał Herthę 4:1, to Polak był jasnym punktem zespołu, wielokrotnie go ratując.

Po meczu doszło wówczas do kuriozalnych obrazków. Niektórzy kibice „Starej Damy” zażądali od piłkarzy zdjęcia koszulek, zarzucając, że nie są godni noszenia klubowych barw. Tym, którzy by odmówili, grozili przemocą. Wówczas dawno w szatni był już kapitan drużyny Dedrick Boyata, a spór próbował załagodzić… właśnie młody Lotka.

Gdy Hertha wygrała w niedzielę ze Stuttgartem, zawodnicy w ramach protestu za derbowy incydent nie podeszli pod sektor ultrasów w ramach tradycyjnych podziękowań. Całą sytuację tłumaczył nie kapitan czy ikoniczny Kevin-Prince Boateng, ale… Lotka.

– Jako drużyna postanowiliśmy, że na razie nie będziemy podchodzić do kibiców. To, co stało się po derbach, było nie w porządku. Teraz najważniejszy jest sport i to, że zdobywamy punkty, także dla naszych kibiców – powiedział Polak.


Na zdjęciu: Felix Magath słynie ze swojego dyktatorskiego podejścia, co udowadnia także w Hercie.
Fot. PressFocus