Ruch zmierza w złym kierunku

Coraz dramatyczniejsza jest sytuacja Ruchu w pierwszoligowej stawce. Chorzowianie, którzy jeszcze w poprzednim sezonie występowali w ekstraklasie, zamykają ligową tabelę, w dodatku przegrywają mecze w kompromitującym stylu. Wynikowo – jak stwierdził były napastnik „Niebieskich”, Tadeusz Małnowicz – w tenisowych rozmiarach. Najpierw z Pogonią Siedlce u siebie, w dniu jubileuszu 98. urodzin, teraz w sobotę na wyjeździe z Miedzią – aż 1:6. Tak spisuje się zespół, który jeszcze w ubiegłym sezonie reprezentował Chorzów w ekstraklasie.

Cena za błędy

– Nie mamy drużyny. Ci zawodnicy, którzy dzisiaj grają w Ruchu, reprezentują klub z taką historią, tradycją, są niedouczeni, niedotrenowani, nie nadają się nawet na pierwszą ligę – uważa Małnowicz. – Błędy popełnione po spadku, czy teraz po zimowym okresie przygotowawczym, są niedopuszczalne. Chodzę na wszystkie domowe mecze Ruchu i będę chodził także, jeśli nawet spadniemy do drugiej ligi, co nie zmienia faktu, że czegoś takiego, co się w tej chwili dzieje, nie było na Cichej nigdy – smuci się Małnowicz. Dodaje, że dopóki piłka w grze, trzeba walczyć. – Z Niepołomicami trzeba po trupach wygrać – dorzuca „Ted”.

Zlepek ludzi

Niestety dla „Niebieskich” – po zwycięstwie Górnik Łęczna, który również jest spadkowiczem z ekstraklasy, nad Olimpią Grudziądz 2:0 – strefa barażowa oddaliła się o kolejne dwa punkty. Teraz chorzowianie do 15. miejsca, dającego prawo gry w barażu o utrzymanie, tracą już sześć punktów. Czyli więcej niż wtedy, gdy zaczynali sezon z karnymi pięcioma ujemnymi „oczkami”. Na sześć kolejek przed końcem, żeby wyprzedzić Górnika, trzeba by zanotować serię trzech kolejnych zwycięstw, a łęcznianie musieliby przegrać trzy kolejne spotkania. Porażki musiałyby zaliczać także zespoły wyprzedzające Ruch – z Grudziądza i Olsztyna.

– Masakra. To jest zlepek ludzi, którzy nie mają prawa grać w tej drużynie – stwierdza Mariusz Śrutwa, który był naocznym świadkiem blamażu w Legnicy. – Zero godności, ambicji, honoru. Może mocne słowa, ale rzetelne. Bo jeżeli jedyną dobrą zmianę daje szesnastolatek, to o czym tu mówić. A dwóch zawodników w przerwie wypisało się ze składu, stwierdzając, że nie mają już sił, nie są w stanie dać z siebie sto procent i trzeba było dokonać dwóch zmian. Zresztą do wymiany nadawało się jeszcze kilku. Czyli sprawdza się to, co mówiłem od dłuższego czasu – ci ludzie nie nadają się.

Alkohol, foch, niemoc

Codziennie na jaw wychodzą nowe kwestie mające wpływ na degrengoladę Ruchu. Ot, chociażby niebędącego już zawodnikiem klubu Posinkovicia, który potrafił pojawić się w klubie w stanie „wskazującym” na dwa dni przed meczem. – Znam tę sytuację. Posinković pije i „lansuje” się w internecie, drugi bramkarz strzela „focha”, bo nie gra, Kowalczyk nie daje jakości, jakiej oczekuje się od niego, a płacimy zawodnikom takie pieniądze, jak mało kto w lidze. Tylko że ja nie mogę wpływać na kadrę zespołu. Nie mogę przyjść do klubu i decydować – postawcie na tego zawodnika, zmieńcie innego, bo są w klubie ludzie odpowiedzialni za to – przyznaje Śrutwa, który jest członkiem rady nadzorczej spółki Ruch Chorzów S.A. – Na obóz na Cyprze też się nie godziliśmy, podobnie jak na wiele innych rzeczy. Jest multum przyczyn takiego stanu rzeczy.

By nie zostały zgliszcza…

Historia czternastokrotnych mistrzów Polski zmierza w lawinowym tempie w złym kierunku. Nadzieja na znalezienie się w tabeli na czwartym, barażowym miejscu wciąż się tli, ale Ruch nie ma absolutnie żadnych argumentów, by tak się stało. Nawet mając iście dziecinną sympatię dla „Niebieskich”, to wiara, że los klubu jeszcze może się odmienić, byłaby skrajnym infantylizmem i naiwnością. – Trzeba stawiać na nowych i to szybko, by z Ruchu nie zostały już tylko zgliszcza, ale na oceny i plan naprawczy jeszcze przyjdzie pora. Teraz zawodnicy mieli tydzień, by się przygotować do sobotniego meczu z Puszczą Niepołomice. To ostatnia deska ratunku, mecz ostatniej szansy, którą trzeba wykorzystać. I tego teraz oczekuję od zawodników występujących w Ruchu – kończy Śrutwa.