Historyczny wyczyn kędzierzynian

Wicemistrzowie Polski do ostatniego meczu grupowego podeszli na luzie. Już wcześniej zapewnili sobie awans do ćwierćfinału. Stawką było natomiast miano najlepszej i najefektowniejszej ekipy fazy grupowej. W pięciu poprzednich meczach nie stracili bowiem nawet seta i mieli szansę podtrzymać tę znakomitą passę.

Nikola Grbić, trener ZAKSY, takimi niuansami się nie przejmował i nie zamierzał swoim podopiecznym ułatwiać zadania. W pierwszej szóstce zabrakło pewniaków: Benjamina Toniuttiego, Aleksandra Śliwki oraz Łukasza Wiśniewskiego. Serb dał im odpocząć. Dwaj pierwsi siedzieli na ławce rezerwowych, Wiśniewskiego w ogóle nie było w składzie meczowym. Grbić często też rotował składem, więc szansę pokazania się dostali m.in. Przemysław Stępień, Sebastian Warda i Filip Grygiel, którzy zwykle mecze spędzają w kwadracie dla rezerwowych. Z drugiej strony Grbić przed meczem zapowiedział, że nie będzie żadnej taryfy ulgowej, że starcie z Niemcami będzie znakomitą okazją do poprawienia sobie humorów po ostatniej ligowej porażce z PGE Skrą Bełchatów.

Kędzierzynianie stanęli na wysokości zadania. Zastępujący na rozegraniu Toniuttiego Stępień wystawiał pewnie i dokładnie. Wykorzystywał wszystkie opcje w ataku. Często rozgrywał do środkowych. Szczególnie dobrze rozumiał się z Davidem Smithem. Na skrzydłach z kolei mógł liczyć na Arpada Barotiego i przede wszystkim Piotra Łukasika. Ten drugi dopiero niedawno wrócił do zespołu po kontuzji, ale z meczu na mecz radzi sobie coraz lepiej.

Gospodarze szybko „odskoczyli” na kilka punktów i kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Chwil słabości się jednak nie ustrzegli. Wygrywali 15;11, by po chwili był remis 16:16. Reprymenda Grbicia poskutkowała. Wystarczyło, że kędzierzynianie mocniej przycisnęli na zagrywce, szybciej przemieszczali się wzdłuż siatki i od razu zapisali na swoim koncie kilka bloków, skutecznie zniechęcając rywali do walki.

Następne sety miały podobny przebieg i nie miało na to wpływu sięganie przez Grbicia po kolejnych rezerwowych. Kędzierzynianie zdobywali kilka punktów przewagi, rywale odrabiali straty, ale w końcówkach ich siła i doświadczenie brały górę.

Kibiców kędzierzynian ucieszyło – poza szybkim zwycięstwem – też to, że w każdym z setów na zmianach pojawiał się Łukasz Kaczmarek. Atakujący, który pauzował dwa i pół miesiąca z powodu choroby i jej powikłań, po raz pierwszy po długiej przerwie pojawił się na boisku w niedzielnym meczu ligowym z PGE Skrą i jest powoli wprowadzany do gry przez Grbica.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – VfB Friedrichshafen 3:0 (25:21, 25:21, 25:22

KĘDZIERZYN-KOŹLE: Stępień, Parodi (5), Smith (5), Baroti (5), Łukasik (8), Rejno (5), Zatorski (libero) oraz Kaczmarek (2), Warda (1), Semeniuk (5), Grygiel. Trener Nikola GRBIĆ.

FRIEDRICHSHAFEN: Janouch, Krisko (9), Mote (5), Grigoriev (9), Menner (2), Schmidt (2), Spaeth-Westerholt (libero) oraz Worsley, Juhkami (2), Malescha (1). Trener Michael WARM.

Sędziowali Dobromir Dobrew (Bułgaria) i Edral Akici (Turcja). Widzów 1100.

Przebieg meczu

I: 10:8, 15:13, 20:17, 25:21.

II: 10:9, 15:13, 20:17, 25:21.

III: 10:9, 15:12, 20:15, 25:22.

Bohater – Przemysław STĘPIEŃ