Hokeiści Re-Plastu Unii osiągnęli pierwszy cel
Kibice z Oświęcimia fetowali zwycięstwo nad sąsiadem zza miedzy, dające awans do finału Pucharu Polski.
Hokeiści Re-Plastu Unii zrealizowali swój pierwszy cel w tym sezonie i awansowali do grudniowego turnieju finałowego krajowego pucharu. Wygrali na własnym lodzie z GKS-em Tychy i już nie muszą zerkać na rywali. A tyszanie po raz pierwszy do 10 lat nie znaleźli się w czołowej „4” PP.
Oba zespoły mają problemy personalne, ale bardziej odczuwalne są w defensywie oświęcimian. Gospodarze z trudem „sklecili” 3 formacje, delegując do obrony nominalnych napastników. Tyszanie również musieli przetasować „5”, bo ze składu wypadł Jakub Witecki, który w meczu z Toruniem otrzymał karę meczu.
Od początku rozgorzała twarda walka, ale inicjatywa należała do gospodarzy. Ryan Glenn, powracający po kontuzji, w 4 min popisał się precyzyjnym uderzeniem i krążek wpadł pod poprzeczkę. Strata gola podziałała mobilizująco na gości. Christian Mroczkowski zdołał wyrównać po równie precyzyjnym uderzeniu, gdy na dodatek Clarke Saunders był nieco zasłonięty.
Gdy tyszanie grali w przewadze (kara techniczna za nadmierną ilość graczy) Bartłomiej Pociecha zdobył swoją pierwszą bramkę w tym sezonie. Jedni i drudzy próbowali zmienić wynik, ale się nie udało, jednak kibice nie mogli narzekać na nudę.
Widzowie w ciągu kilkunastu sekund zostali w pełni usatysfakcjonowani. Szwed Victor Rolllin Carlson znalazł się sam na sam z Kamilem Lewartowskim, ale był faulowany przez Szymona Marca. Sędziowie początkowo nałożyli na tyskiego napastnika karę mniejszą, ale w końcu zmienili decyzję i podyktowali rzut karny. Daniił Oriechin posłał krążek między parkanami tyskiego golkipera i wyrównał. A 25 sek. później Andrej Themar wykorzystał grę w przewadze i gospodarze cieszyli się z po raz drugi z prowadzenia.
I w tej odsłonie skończyły emocje związane z golami, choć okazji nie brakowało – obaj bramkarze byli jednak czujni.
W III Tercji obie drużyny solidnie pracowały na zmianę rezultatu i w końcu Krystian Dziubiński zdołał pokonać Lewartowskiego. Najpierw Oriechin uderzył mocno, tyski bramkarz odbił krążek, który trafił do „Dziubka”. Na 1:42 min przed syreną trener Krzysztof Majkowski zdecydował się na wycofanie bramkarza, ale manewr nie przyniósł żadnego efektu.
RE-PLAST UNIA OŚWIĘCIM – GKS TYCHY 4:2 (1:2, 2:0, 1:0)
1:0 – Glenn – Themar – Rollin Carlsson (3:04), 1:1 – Pociecha – Żełdakow – Smirnow (7:01), 1:2 – Pociecha – Mroczkowski – Seed (12:06, w przewadze), 2:2 – Oriechin (21:01, karny), 3:2 – Themar – Rollin Carlsson – Da Costa (21:26, w przewadze), 4:2 – Dziubiński – Orechin – Wanat (51:41).
Sędziowali: Bartosz Kaczmarek i Daniel Lipiński – Michał Gerne i Sławomir Szachniewicz.
UNIA: Saunders; Skinnars – M. Noworyta, Bezuszka – Glenn, Paszek – Kot; Orechin – Dziubiński (2) – Wanat, Da Costa (4) – Rollin Carlsson – Themar, S. Kowalówka – Trandin – Prusak, Jerassow. Trener Tom COOLEN.
GKS: Lewartowski; Seed – Bizacki, Żełdakow – Smirnow, Biro – Pociecha; Szczechura – Galant – Mroczkowski, Sierguszkin – Fieofanow – Marzec, Gościński – Wróbel (2) – Jeziorski, Krzyżek – Ubowski – Gruźla. Trener Krzysztof MAJKOWSKI.
Kary: Unia – 8 (2 tech.) min, GKS – 2 min
Liczby
13
TYLE SEKUND na ławie kar przebywał Kamil Wróbel, bo Andrej Themar wykorzystał przewagę.
31
STRZAŁÓW obronił Saunders i dołożył swoją „cegiełkę” do tego cennego zwycięstwa.
Na zdjęciu: Clarke Saunders bronił z dużym wyczuciem, ale i zespół wspiął się na wyżyny swoich umiejętności.
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus