Hokej. Doborowy kwartet

GKS Tychy – Comarch Cracovia oraz JKH GKS Jastrzębie – GKS Katowice rozpoczynają rywalizację o finał mistrzostw Polski.


Hokeiści GKS-u Tychy, obrońcy tytułu, wedle wielu obserwatorów postrzegani są jako główni kandydaci do złota.

– Jestem w klubie już 6 lat, ale tak szerokiego, wyrównanego i silnego składu jeszcze nie mieliśmy – przekonuje obrońca Bartosz Ciura.

– Trzeba się wykazywać na treningu, by znaleźć się w kadrze meczowej. Doświadczyłem tego pod koniec sezonu zasadniczego, kiedy nie znalazłem się w składzie. Mocno zabolało, ale to już poza mną. Mam jeden cel, zresztą wszyscy idziemy w jednym kierunku. Pewnie, że będą emocje, ale jestem dziwnie spokojny o wynik konfrontacji z Cracovią. Doceniamy rywala, ale skupiamy się na naszej grze.

Tyszanie w I rundzie pokonali zespół z Sanoka 4-0. Mieli więc trochę czasu, by zregenerować siły i uzupełnić ewentualne braki.

– Wyznaję zasadę, że trzeba wykonać zadanie szybko, by omijały nas jakieś nieszczęśliwe przypadki – mocno akcentuje trener GKS-u Krzysztof Majkowski.

– Wbrew pozorom mecze z Sanokiem do łatwych nie należały, ale skończyły się z naszymi przewidywaniami. By nie wypaść z rytmu, rozegraliśmy sparing z Zagłębiem (4:1) i spokojnie oczekujemy meczów z Cracovią. Awans tej drużyny nie jest dla nas żadną niespodzianką, bo po ruchach personalnych można było tego oczekiwać.

Odmienne filozofie

Półfinał tyszan z „Pasami” to hokejowy klasyk, wszak oba zespoły 7-krotnie spotykały się w finałach. Trudno jednak dokonywać porównań, bowiem oba kluby od pewnego czasu mają zupełnie inne spojrzenie na budowę składu oraz funkcjonowanie drużyny.

– Nasza drużyna jest tworzona przez lata, dochodzą do niej nowi zawodnicy, którzy podnoszą jej jakość – uważa jeden z bardziej doświadczonych napastników, Jarosław Rzeszutko.

– Tyska koncepcja od pewnego czasu jest diametralnie różna od tej krakowskiej. W drużynie rywali od lat niezmienny jest trener, zaś co rusz dochodzi do zmiany zawodników. Przecież obecny skład rywali różni się od tego, z jakim spotykaliśmy się pod koniec sezonu zasadniczego. W Cracovii nie brakuje zawodników o wysokich umiejętnościach, ale nie jestem przekonany, czy w krótkim czasie uda się stworzyć drużynę. Nasza cementowała się na przestrzeni całego sezonu. Mieliśmy świetne okresy, ale były również chwile słabości. Nie wiem, ile będzie potrzeba meczów, by znaleźć się w finale, ale wiem, że będzie to triumf naszej drużyny – przekonuje Rzeszutko.

Czas na ich korzyść…

„Pasy” zaczęły sezon w zupełnie w innym składzie niż go będą kończyły. W sezonie regularnym zajęły dopiero 6. lokatę, ale w ćwierćfinale były lepsze od trzeciej Energi Toruń, wygrywając 4-2.

– Gdy zaczynaliśmy sezon, w zespole było wielu młodych zawodników, którzy nie unieśli ciężaru odpowiedzialności, a drużyna nie była konkurencyjna – twierdzi trener „Pasów” Rudolf Rohaczek.

– Od początku zapowiadałem, że skład będziemy systematycznie wymieniali, sprowadziliśmy nawet nowego bramkarza. Finisz sezonu regularnego i pierwsze mecze play offu tylko potwierdziły, że idziemy we właściwym kierunku. Czas działa na naszą korzyść. Nie patrzę w przyszłość, skupiam się tylko na pierwszym meczu w Tychach.

Ze swej strony możemy tylko ubolewać, że w tej części sezonu nie zobaczymy m.in. Patryka Gosztyłę, Dawida Musioła, Mateusza Bezwińskiego, Filipa Drzewieckiego czy też Łukasza Kamińskiego, bo musieli ustąpić miejsca obcokrajowcom.

Pełnia szczęścia?

Hokeiści z Jastrzębia po raz trzeci z rzędu zdobyli Puchar Polski, zwyciężyli w Superpucharze i do pełni szczęścia brakuje im tylko długo oczekiwanego złotego medalu. Już 2 razy byli w finale, w którym przegrali z Cracovią (2013) oraz z Tychami (2015). Myśli kibiców oraz wszystkich związanych z klubem krążą wokół finału. Nim jednak do niego dojdzie, trzeba pokonać kolejną przeszkodę.

Ta pierwsza okazała się łatwiejsza niż wszyscy zakładali, bowiem w 4 spotkaniach jastrzębianie okazali się lepsi od „Szarotek”. Nawet trener Robert Kalaber był takim rozstrzygnięciem zaskoczony. Trzy potyczki kończyły się wygraną jednym trafieniem, ale w play offowej rywalizacji właśnie takie rozstrzygnięcia są niezwykle cenne.

– Nie było łatwo, bo trener Podhala Andrej Gusow jest znany z dobrego przygotowania zespołu do kluczowych bojów – podkreśla dyrektor sportowy JKH GKS-u, Leszek Laszkiewicz.

– Jednak nasza drużyna, budowana przez lata, okazała się dojrzalsza. Potrafi sobie radzić w najtrudniejszych momentach. Jest zbilansowana i nadszedł jej czas. W play offie każdy z zawodników na tafli musi dać z siebie sto procent. O przygotowanie fizyczne jestem spokojny, bo trener Kalaber wraz ze swoimi współpracownikami słynie z pracy przed sezonem. Mentalnie też jesteśmy silni, bo już wygrywaliśmy trudne i ważne mecze. Nasi rywale z Katowic przeżywali trudne chwile, bo wydawało się, że nie pozbierają się po porażkach 1:10 i 0:8, a tymczasem szybko wrócili do równowagi. Staram się unikać prognozowania, ale nasz cel jest wiadomy.

– Nie ma co odwoływać się do przeszłości, bo liczy się tu i teraz – mówi twardo stąpający po ziemi kapitan JKH GKS-u, Maciej Urbanowicz, który pamięta pierwszy finał z udziałem drużyny.

– Nie wybiegajmy w daleką przyszłość, skupmy się na półfinałowej serii. Będziemy się potykać z silną ekipą, mającą też swoje ambicje. Chcemy ją zakończyć zwycięsko, bo mamy ku temu wszelkie predyspozycje, a ponadto na zakończenie sezonu pragniemy się cieszyć z sukcesu.

Skupieni i… schowani

Hokeiści GKS-u Katowice na finiszu pierwszej części sezonu przeżywali huśtawkę nastrojów (1:10 z Cracovią) oraz na początku play offu (0:8 z Unią), ale mimo to okazali się lepsi od drużyny z Oświęcimia w serii 4-2.

– Na razie wykonaliśmy pierwszą część zadania, zaczynamy pracę nad realizacją drugiej części. Mamy swój cel – powiedział po zakończeniu rywalizacji w Oświęcimiu trener Andrej Parfionow.

Przed półfinałem katowiczanie doszli do wniosku, że należy się wyciszyć oraz skupić na zadaniu, jakie ich czeka w dwumeczu z Jastrzębiem.

– Odnoszę wrażenie, że jesteśmy przygotowani do meczów z kolejnym rywalem – powiedział czeski napastnik Tomasz Kubalik dla strony internetowej GKS-u.

– Rywalizacja w ćwierćfinale kosztowała nas sporo sił, ale odpoczęliśmy i z odpowiednim nastawieniem mentalnym przystępujemy do tej rywalizacji. Na pewno nie będziemy faworytem, ale patrząc na dotychczasowe nasze dokonania, jesteśmy w stanie podjąć walkę z Jastrzębiem. Skupiamy się na inauguracyjnym meczu, on jest niesłychanie ważny.

W 4 meczach sezonu regularnego hokeiści GKS-u przegrywali 1:3, 2:5 i 2:4, ale wygrali na wyjeździe 2:1.Te wyniki niewiele jednak znaczą, choć, przynajmniej po części, ilustrują siłę obu zespołów. Doborowy kwartet przystępuje do gry o medale, ale będzie tylko duet szczęśliwców.



Szanse drużyn na mistrzostwo Polski według „Sportu”

Tychy 30%

Jastrzębie 30%

Kraków 25%

Katowice 15%


Na zdjęciu: Comarch Cracovia z początku sezonu i teraz to dwie zupełnie inne drużyny. W sezonie zasadniczym tyszanie wygrali wszystkie spotkania – 4:3, 4:2, 5:4 po karnych i 5:1, ale teraz jest nowe rozdanie.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus


Polska Hokej Liga

Półfinały

JASTRZĘBIE, 18.00: JKH GKS – GKS Katowice
TYCHY, 18.00: GKS – Comarch Cracovia

Rewanże w piątek o tej samej godzinie.