Hokej. Jednym radość…

Słowa uznania należą trenerom za umiejętne ułożenie drużyny oraz kapitanowi Krystianowi Dziubińskiemu, który jednoczy kolegów – mówi prezes sportowej spółki, Paweł Kram.


Niektórzy twierdzili, że hokeiści GKS-u Katowice w meczach z zespołem Oświęcimia mają patent na wygrywanie. W tym roku zwyciężyli w 7. meczach z rzędu. A tymczasem kolejna potyczka wyjazdowa zakończyła się dla obrońców tytułu mistrzowskiego wywrotką. Wysoka wygrana 6:2 Re-Plastu Unii Oświęcim świadczy o solidnej pracy oraz silnej ekipie, która może w końcu spełnić marzenia kibiców. To jednak jest niezwykle odległa sprawa, wszak to początek sezonu i jeszcze wiele się może wydarzyć.

Trafiła kosa…

… na kamień – to stare porzekadło sprawdziło się jak ulał w podczas tego meczu. GKS prowadził już 2:0 i miał nawet okazję na podwyższenie rezultatu. Jednak Robert Kowalówka nie dopuścił do kolejnej straty i, jak sam przyznał, że wypełnił tylko swój obowiązek. A reszty dokonali koledzy. Goście w 44 sek. stracili 2 gole i to był istotny moment spotkania, ale na pewno jeszcze nie kluczowy. Na 24 sek. przed końcową syreną niezwykle skuteczny w tym sezonie Krystian Dziubiński po raz 3. pokonał Johna Murraya. Ostatnia odsłona to dominacja gospodarzy, którzy umiejętnie wykorzystali 2. liczebne przewagi.

– Nawet trudno mi wytłumaczyć tę porażkę, bo gdy prowadziliśmy 2:0 i nic nie zapowiadało takiego końca – kręcił głową z niezadowolenia obrońca, e. – Wydawało się, że wszystko mamy kontrolą. A tymczasem nie zdołaliśmy przetrzymać naporu gospodarzy i straciliśmy 3 gole w środkowej tercji. Mnie się wydaje w dość łatwych okolicznościach. Niestety, nie pomagaliśmy sobie na lodzie i w efekcie przykra porażka. Do końca jeszcze sporo grania i wszystko, mam nadzieję, wróci do normy. To, że gramy w Lidze Mistrzów to nie jest żadne usprawiedliwienie. Najważniejsze, by teraz nie spuszczać głów, solidnie przeanalizować w jakich okolicznościach straciliśmy gole. A potem trzeba się zabrać do roboty odrobić te straty.

Kapitan jednoczy

Krystian Dziubiński, kapitan Re-Plastu Unii, imponuje formą strzelecką i w 10. spotkaniach zdobył 9 goli i dołożył 4 asysty. Michael Cichy, po przejściu z Tychów do Oświęcimia, wcale nie zamierza być gorszy, bo ma 6 bramek i 7 podań. Jednak siła ofensywna w zespole jest odpowiednia rozłożona i jest to dzieło trenerskiego duetu: Nik Zupancić – Krzysztof Majkowski.

Re-Plast Unia w tym sezonie prezentuje się solidnie w każdej formacji i po zwycięstwie z GKS wysłali czytelny sygnał, że w tym sezonie interesuje ich gra w finale o złoto.

– Słowa uznania należą trenerom za umiejętne ułożenie drużyny oraz kapitanowi, który nie patrzy na czubek własnego nosa, lecz jednoczy kolegów i to widać na każdym kroku – mówi prezes sportowej spółki, Paweł Kram. – Ponadto widzę jak zespół solidnie pracuje na zajęciach i nawet nie ma co porównywać z poprzednim sezonem. A ponadto przegrywać 0:2 z silnym GKS-em, podnieść się i wygrać w efektownym stylu to nas raduje. Do euforii nam daleko, bo przecież do końca sezonu jeszcze daleko.

Robert Kowalówka wskoczył do bramki w miejsce kontuzjowanego Linusa Lundina. Szwed ma problem z kolanem i już jest po jednej konsultacji medycznej. Wczoraj miał kolejną w swojej ojczyźnie, zaś o tym jak będzie leczony dowiemy się jutro. Kto wie może najmłodszy z braci Kowalówków na dłużej zadomowi się w bramce.


Na zdjęciu: Robert Kowalówka w meczu z GKS-em Katowice pokazał się z dobrej strony i z kilku trudnych sytuacji wyszedł obronną ręką.

Fot. Łukasz Sobala/PessFocus