Hokej. Ruszyli z miejsca

W końcu nadeszła długo oczekiwana seria udanych meczów GKS-u Tychy.


To był udany miesiąc dla hokeistów GKS-u Tychy, którzy zaliczyli sześć zwycięstw z rzędu i zaczęli gonić prowadzący duet Katowice – Oświęcim. Pierwsze dwa miesiące ligowe, mniej udane, mogą powoli iść w zapomnienie, choć trzeba dmuchać na zimne. Najważniejsze, że forma w miarę się ustabilizowała i kibice mają prawo oczekiwać od drużyny kolejnych wygranych.

Poprawa skuteczności

Potencjał zespołu jest spory i to na pewno nie jest szczyt jego możliwości – tak twierdzą postronni obserwatorzy. I trudno się z tym nie zgodzić. Po kontuzjach powrócili Jean Dupuy oraz Filip Starzyński, dzięki czemu szkoleniowcy mieli większe pole manewru przy ustalaniu składu. Kanadyjczyk w pierwszym meczu po przerwie strzelił w spotkaniu z Jastrzębiem dwa gole i walnie się przyczynił do wygranej 5:4 po dogrywce.

– Ucieszyło nas to zwycięstwo, bo potrafiliśmy odwrócić losy – mówi trener GKS-u, Krzysztof Majkowski.

– Jastrzębie – gdy prowadzi 4:2 – rzadko przegrywa, bo potrafi solidnie bronić, a szybcy napastnicy wyprowadzają kontry. Atmosferę w szatni zawsze budują zwycięstwa i to ciągle powtarzam; przy każdej okazji. Solidnie zapracowaliśmy na te zwycięstwa. Przede wszystkim poprawiliśmy skuteczność i zaczęliśmy strzelać więcej goli niż jeden czy dwa.

Zwyżkę formę zanotował zamorski tercet Christian Mroczkowski – Michael Cichy – Alex Szczechura. W poprzednich miesiącach zawodnicy ci prezentowali się poniżej oczekiwań i dopiero niedawno wskoczyli na nieco wyższy poziom. A przecież od ich postawy wiele zależy. Jedno jest pewne: to trio może grać jeszcze lepiej i co najważniejsze – strzelać gole.

Roszady w atakach

Tylko atak hokeistów zza oceanu został nienaruszony. W pozostałych dokonano istotnych zmian. Radosław Galant, znajdujący się w wysokiej formie, teraz ma do dyspozycji dwóch skrzydłowych – Kamila Wróbla oraz Denisa Sergiuszkina. Z kolei Jewgienij Fieofanow został przesunięty do czwartej formacji, w której gra z Mateuszem Gościńskim oraz Szymonem Marcem. Dobrze współpracujący atak stanowią Starzyński z Dupuy oraz Bartłomiejem Jeziorskim.

– To naturalne, że gdy gra kuleje trzeba szukać nowych rozwiązań personalnych – dodaje szkoleniowiec GKS-u.

– Ponadto poprawiliśmy grę obronną, choć zawsze może być lepiej.

Teraz tyszanie przygotowują się do piątkowego meczu z sąsiadem zza miedzy – Re-Plastem Unią Oświęcim. Koniecznie chcą poprawić bilans, bo do tej pory przegrali 1:5 oraz 2:4. Teraz będzie okazja do rewanżu i częściowego odrobienia strat.

Niekończąca się historia

O zawierusze z bramkarzami w Tychach wiele już napisaliśmy. Ale jest pewne, że z meczu na mecz coraz pewniej się czuje i pomaga drużynie Kamil Lewartowski. Kilka dni temu obronę wzmocnił Dmitrij Korczemkin i po dwóch treningach miał okazję zadebiutować w Toruniu. Trwają poszukiwania bramkarza, ale sprawa jest bardziej skomplikowana niż mogłoby się wydawać. Rozważanych jest kilka wariantów; podobno pojawiło się światełko w tunelu. Rozmowy trwają, ale nikt nie jest w stanie powiedzieć, kiedy będzie ich finał.

W Tychach mówi się, że trudny czas minął bezpowrotnie. Pora najwyższa, by udać się w pogoń za czołówką.


Na zdjęciu: Christian Mroczkowski poprawił skuteczność i ma koncie 24 pkt (9 goli+15 asyst). Ale do najlepszych w lidze jeszcze mu sporo brakuje.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus