Hokej. Ukraina rozbita, ale jak pokonać Kazachów?

 

Podczas turnieju prekwalifikacji olimpijskiej w kazachskim Nur-Sułtanie jest realizowany wcześniej spodziewany scenariusz. Zespoły Kazachstanu i Polski, najwyżej sklasyfikowane w hierarchii, wygrywają swoje mecze.

Biało-czerwoni nie mieli większych problemów z pokonaniem Ukrainy, zaś gospodarze zaliczyli spacer w potyczce z „Pomarańczowymi”. O awansie, zgodnie z wcześniejszymi przypuszczeniami, zadecyduje mecz Kazachstan – Polska w niedzielne południe i gospodarze są faworytami wszak oni występują w elicie, a my dopiero na trzecim szczeblu światowych rozgrywek.

Ostrożność nie zawadzi

Paweł Zygmunt, młody napastnik Vervy Litwinów, może mówić o sporym pechu, bowiem w meczu z Holendrami, zasłaniając bramkarza otrzymał uderzenie krążkiem i złamał najmniejszy palec. Ręka powędrowała do gipsu i czeka kilkutygodniowa przerwa. Szkoda, bo sympatyczny młokos wiele sobie obiecywał po tym występie.

Byliśmy niezwykle ciekawi jak wypadnie konfrontacja biało-czerwonych z naszymi wschodnimi sąsiadami, wszak w kwietniu dojdzie do kolejnej podczas mistrzostw świata Dywizji IB w katowickim „Spodku”. Może dlatego nasz zespół do wczorajszej potyczki przystąpił z pewną dozą ostrożności. Więcej uwagi poświęcano grze obronnej już od strefy rywala niż próbowano konstruować akcje zaczepne.

Podopieczni trenera Tomka Valtonena już na początku mieli dwie przewagi liczebne, ale niewiele, w przeciwieństwie do meczu z Holandią, z tego wynikało. Owszem, strzelali na bramkę Kiryła Kuczery, ale jakby bez większego przekonania. Akcja ofensywne były prowadzone wolno i bez niezbędnego błysku.

Długo utrzymywał się rezultat bezbramkowy aż wreszcie rywale dali o sobie znać. Paweł Taran zdecydował na strzał z daleka, a przed polem bramkowym był spory tłok. John Murray był zasłonięty i nie mógł dostrzec krążka, który mu wpadł z lewej strony do siatki.

Ta strata gola może i trochę zmobilizowała nasz zespół, ale nie na tyle, by przystąpił do szturmu. Jednak zdołał wyrównać na 26 sek. przed końcową syreną. Krystian Dziubiński z bliskiej odległości 2 razy strzelał, ale krążek odbijał się od bramkarza. W końcu dopadł go Filip Starzyński i posłał go między parkanami do bramki Ukraińców.

Efektowny gol

Kolejne dwie tercje w wykonaniu biało-czerwonych były już zdecydowanie większym rozmachem. Martin Przygodzki, zastępujący w IV ataku Zygmunta, potrafił po szybkim strzale wyprowadzić nasz zespół na prowadzenie. Patryk Wajda zdecydował się na uderzenie z daleka i bramkarz Ukrainy odbił go przed siebie, zaś skrzydłowy Unii Oświęcim nie miał problemów z umieszczeniem go w siatce.

Jednak na największe słowa uznania zasłużył skrzydłowy Lotosu Gdańsk, Szymon Marzec. W 35:44 min. do boks kar powędrował dobrze prezentujący się w tym turnieju Arladiusz Kostek i zastanawialiśmy się jak rywale tę przewagę rozegrają.

A tymczasem wręcz popisową akcję przeprowadził Marzec. Wykorzystał nieporozumienie Ukraińców i przejął krążek we własnej strefie i pomknął z nim na bramkę Kuczery. Cały czas był atakowany nieprawidłowo przez Sergieja Babińca i już w tercji rywali sędzia zasygnalizował faul. Marzec nie zrażony takim obrotem sprawy oddał precyzyjny strzał z bekhendu i bramkarz nie zdążył zareagować.

Takie gole to rzadkość zwłaszcza w wykonaniu naszych hokeistów i czapki z głów przed napastnikiem z Gdańska, który już na dobre zadomowił się w reprezentacji. Silny, szybki i, co najważniejsze, realizujący skrupulatnie założenia nakreślone przez trenera.

Rozbici doszczętnie

Po tak straconym golu w przewadze wyraźnie spadło morale Ukraińców. A ostatnia odsłona zaczęła się od kuriozalnej bramki. Marcin Kolusz, od początku turnieju, próbował strzałami z daleka zaskoczyć golkiperów. Hokejowy omnibus uderzył i krążek odbił się od poprzeczki. Taran próbował ratować sytuację i wepchnął krążek do bramki.

Po tej sytuacji Kuczer miał już wszystkiego dość i marzył o zjechaniu z lodu. Jego miejsce zajął Mykyta Hordiuszin i również nie był oszczędzany. Skończyło się na trafieniach Damiana Kapicy i Filipa Komorskiego, ale tych goli mogło być więcej.

Teraz zasłużony dzień przerwy i w niedzielę mecz z Kazachstanem. Jesteśmy ciekawi tej konfrontacji, bo tak naprawdę ona da odpowiedź w jakim miejscu znajdują się w tej chwili biało-czerwoni. Kazachowie dysponują silnym zespołem oraz zawodnikami zza oceanu, którzy mają podwójne obywatelstwo. Oni uchodzą za zdecydowanych faworytów, ale…

 

POLSKA – UKRAINA 6:1 (1:1, 2:0, 3:0)

0:1 – Taran – Aleksiuk – Bucenko (15:45), 1:1 – Starzyński – Dziubiński (19:34), 2:1 – Przygodzki – Wajda – Marzec (27:19, w przewadze), 3:1 – Marzec (38:53, w osłabieniu), 4:1 – Kolusz (40:44, w przewadze), 5:1 – Kapica – Ciura – Bettahar (52:16), 6:1 – Komorski (55:11).
Sędziowali: Adam Kika i Gordon Schukies – Andrew Dalton i Andreas Malmqvist. Widzów 200.

POLSKA: Murray; Wajda – Kolusz, Kostek (2) – Ciura, Jaśkiewicz – Michałowki; Jeziorski – Paś – Chmielewski (2+10), Kapica – Neupauer – Bettahar, Dziubiński – Komorski – Urbanowicz, Marzec – Starzyński – Przygodzki. Trener Tomek VALTONEN.

UKRAINA: Kuczer (40:44. Hordiuszin); Aleksiuk – Taran, Mereżko (2) – Pangełow-Judasziew, Tołstuszko – Aleksandrow, Romanienko (2)– Grigoriew; Babiniec (2) – Bucenko – Błagij, Nimenko – Kriwoszapkin (2) – Michnow (2), Worona (2) – Hrycenko – Sawczenko, Kostikow – Romaszenko – Janiszewski. Trener Sergij WITER.
Kary: Polska – 14 min. (w tym 10 dla Chmielewskiego), Ukraina – 12 min.

 

1. Polska 2 6 14:1
2. Kazachstan 1 3 8:1
3. Ukraina 2 0 2:14
4. Holandia 1 0 0:8

W niedzielą grają: Holandia – Ukraina (8.00), Kazachstan – Polska (12.00).

Liczby
11
SEKUND przebywał w boksie kar Kostek gdy Marzec przeprowadził brawurową akcję i zdobył efektownego gola.

51
STRZAŁÓW oddali biało-czerwoni na ukraińską bramkę. Rywale zrewanżowali się 18 uderzeniami.

Na zdjęciu: Martin Przygodzki w 13. występie zdobył 3 gola w reprezentacji.