Hokej. Wskoczą na wyższy poziom

Trener Robert Kalaber z dorobku drużyny z Jastrzębia jest zadowolony, ale już z gry znacznie mniej.


Drużyna JKH GKS Jastrzębie w ostatnich latach zawsze na początku sezonu dobrze się prezentowała, gromadząc sporo punktów. To o tyle istotne, że miniony okres letni był dla wszystkich bardzo trudny. Hokeiści z Jastrzębia – choć nie dotyczy to tylko ich – zrealizowali zaledwie drobną część planów trenera Roberta Kalabera. Mimo to zespół spisuje się więcej niż dobrze – ma na koncie trzy wygrane i porażkę.

Studzenie euforii

Zwycięstwa na własnym lodzie z Zagłębiem Sosnowiec 7:2 i GKS-em Tychy 7:3 mogły zaimponować nawet najwybredniejszym fachowcom. Ale już w Gdańsku jastrżębianie zaliczyli drogę przez mękę – wygrali zaledwie 2:1; punkty stracili w Oświęcimiu.

– Z dorobku jestem zadowolony, z gry znacznie mniej – wyjawia słowacki szkoleniowiec. – To jednak wynika z perturbacji, z jakimi wszyscy do tej pory się borykają. Początek ligi traktujemy – i pewnie pozostali trenerzy też tak działają – w kategoriach dalszego toku przygotowań. Oczywiście, to są mecze o ligowe punkty, ale mają też doprowadzić do optymalnej formy.

Wygraliśmy z Zagłębiem, bo mamy lepszy zespół, więc to był nasz obowiązek. Jeżeli lekceważy się rywala, nie realizuje tego, co wcześniej zostało ustalono, to trzeba cierpieć. Tak właśnie było w Gdańsku, mimo że zespołowi Stoczniowca do najsilniejszych sporo brakuje. Z kolei wygraną w takich rozmiarach z Tychami sprawiliśmy naszym kibicom sporą frajdę. Zwracam wszakże uwagę, że w dużej mierze był to zbieg okoliczności. Mecz do pewnego momentu był wyrównany i nagle tyszanie zaczęli popełniać takie błędy, które zdarzają raz na sezon.

Śmiem twierdzić, że więcej ich nie zrobią. To wcale nie umniejsza naszego sukcesu, ale studzę euforię jaka zapanowała wśród naszych kibiców. Przegraliśmy w Oświęcimiu, bo gospodarze na własnym lodzie są mocni. Mieliśmy swoje szansę, ale ich nie wykorzystaliśmy. Gdy przegrywaliśmy, wycofanie bramkarza było moim obowiązkiem. Nie udało, ale jeszcze będzie wiele okazji do rewanżu.

Spokój i cierpliwość

W Jastrzębiu udało się skompletować kadrę, która jakościowo jest lepsza od tej z poprzedniego sezonu. Atak został wzmocniony przez dwóch doświadczonych Słowaków: Marka Hovorkę i Romana Raca oraz niemal w ostatniej przez Kanadyjczyka Zacka Phillipsa. Ten ostatni transfer to dzieło dyrektora sportowego, Leszka Laszkiewicza, który wykorzystał swoje kontakty. W obronie Henrika Jabornika zastąpił powracający do swojego macierzystego klubu Mateusz Bryk.

– Do takich ruchów kadrowych zmierzaliśmy – dodaje trener Kalaber. – Bryk na pewno jest wzmocnieniem defensywy. Cenię jego umiejętności i stawiam je wyżej niż Jabornika. Szkoda tylko, że Martin Kasperlik nas osłabił i za karę meczu musi pauzować w kolejnych trzech. W sumie potrzeba nam spokoju oraz cierpliwości; i kontynuowania treningów, by odrobić zaległości. Mogę tylko obiecać, że z czasem będzie coraz lepiej i zespół wskoczy na wyższy poziom, a tego jestem pewny.

Układ sił

Liderem jest zespół z Torunia z kompletem punktów, ale to zaledwie początek i pewnie jeszcze wiele się zmieni.

– Mieliśmy okazję grać sparing z Toruniem i chyba wiem na co ich stać – przekonuje Kalaber. – Nie jestem zwolennikiem takiej koncepcji budowy zespołu, że występuje w nim 14 obcokrajowców i 6 rodzimych zawodników. Na razie grają, ale zobaczymy, co będzie w kolejnych miesiącach. Moim zdaniem liga się wyrównała, a mecze z udziałem 6-7 drużyn będą ciekawe, z niewiadomą jeśli chodzi o ich wyniki.


Czytaj jeszcze: Stary, dobry Jarek!

Zespoły z Sosnowca, Sanoka oraz Gdańska odstają od reszty, ale za to w składach mają wiele młodzieży. Musi ona sporo pracować. Tak poza tym – sezon jest długi, więc jeszcze nieraz będziemy świadkami zaskakujących wydarzeń i oczywiście wyników.

Teraz przed drużyną JKH spotkania na własnej tafli, najpierw z Sanokiem, a następnie z GKS-em Katowice. – Naszym obowiązkiem jest zdobycie kompletu punktów – mówi na pożegnanie trener Kalaber.


Na zdjęciu: Maciej Urbanowicz, kapitan zespołu JKH GKS Jastrzębie, z chwilą przyjścia pod opiekę trenera Roberta Kalabera prezentuje wysoką formę.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus