Impreza tylko dla kozaków

Biało-czerwoni w stolicy Portugalii wylądowali w sobotni wieczór, i na dzień dobry – przed wczesnopopołudniowym niedzielnym treningiem – dostali od kierownictwa zespołu zgodę na… zwiedzanie miasta. – Panowie, wszystko jest dla dorosłych ludzi, po wyczerpującej podróży nawet wskazane jest rozprostowanie kości – poinstruował na wieczornej odprawie szef wyjazdowej ekipy, a na co dzień prezes playarena.pl, czyli organizacji odpowiadającej za futbol 6-osobowy w Polsce, Wojciech Dudek. – Nie zapominajcie, że na prywatne spacery stosowny jest prywatny strój. A przede wszystkim, że w poniedziałek tuż po południu rozgrywamy pierwsze spotkanie w finałach mistrzostw świata. I jak ważne jest to dla was wydarzenie.

Rywalem, z którym biało-czerwoni zmierzą się na inaugurację rywalizacji w grupie H Socca World Cup jest Słowenia. To przeciwnik teoretycznie znany naszej drużynie, w mistrzostwach Europy zespół pod wodzą tego samego co obecnie selekcjonera, Klaudiusza Hirscha, pokonał drużynę z Bałkanów 4:1. Tyle że od tamtego momentu sporo – nie tylko w polskiej odmianie futbolu 6-osobowego – zmieniło się. Przed przylotem do Lizbony Słoweńcy rozegrali dwa spotkania towarzyskie z silnymi Chorwatami, zakończone rezultatami 1:4 i 2:2, które oczywiście nie wywarły wielkiego wrażenia na naszych reprezentantach.

– Najważniejszy na dzień dobry będzie mental. Stadion w Lizbonie został usytuowany na centralnym placu miasta, spodziewana jest duża liczba kibiców, więc kiedy usłyszymy Mazurka Dąbrowskiego niejednemu piłkarzowi, któremu wydaje się, że jest kozakiem, ugną się kolana – ocenił trener Hirsch. – Dlatego tak istotne jest posiadanie w składzie graczy doświadczonych, nawet ponad 30-letnich. A u nas nieco ponad połowa 14-osobowej kadry może się już pochwalić udziałem w mistrzostwach Europy. To dobry prognostyk. Choć mam oczywiście nadzieję, że głowy wytrzymają także u debiutantów. Bo mundial to impreza naprawdę tylko dla kozaków.

Adam Godlewski z Portugalii