IV liga śląska. Prosto z nocnej zmiany

Unia przyjechała do Lędzin w roli lidera, a wyjechała pokonana przez beniaminka, którego siłą napędową okazali się zawodnicy po nocnej zmianie.


– Krzysiek Józefus, Grzesiek Kostrzewa i Sebastian Rzepa przyjechali na mecz prosto z nocki – mówi trener MKS-u, Adrian Napierała. – Nawet nie zdążyli się zdrzemnąć.

Najważniejsze jednak, że nie spali na boisku. Wręcz przeciwnie… W 1 min po zagraniu Michała Rycki interweniujący w polu bramkowym Michał Nagi trafił piłką w słupek swojej bramki, ale po kwadransie do głosu doszli lędzinianie. Sygnał do ataku dał w 22 min Bartosz Wodnicki uderzeniem sprzed pola karnego, trafiając w poprzeczkę. Jego śladem poszedł Józefus, główkując z 6 m w 27 min. Aż wreszcie – w myśl powiedzenia do trzech raz sztuka – po dośrodkowaniu Rzepy z rzutu rożnego do wypuszczonej przez Marcina Musioła piłki w podbramkowym zamieszaniu najszybciej doskoczył Mateusz Wójcik i w 33 min otworzył wynik.

Podwyższył 5 minut później Kamil Ingram, finalizując z 4 m akcję po wrzutce Wójcika, a bezradnych w swoich próbach ofensywnych turzan dobił w 87 min Arkadiusz Kowalczyk. Sprowadzony do Lędzin doświadczony napastnik 8 minut po wejściu na boisko strzałem z 40 m zaskoczył daleko wysuniętego przed bramkę Musioła. 2 minuty później mógł podwoić swój dorobek, ale przegrał pojedynek z bramkarzem Unii, która spadła ze szczytu tabeli.

– Nie potrafiliśmy dostosować sposobu gry do warunków – stwierdził szkoleniowiec gości, Marek Hanzel. – Mimo że było grząsko i nierówno, chcieliśmy grać piękną piłkę, a przeciwnik szukał prostych środków i one były najlepsze. Za mało piłek dostarczyliśmy w pole karne i zabrakło też skuteczności. Przeciwnik z kolei był konkretny.

– Nie szukaliśmy sposobu na lidera tylko konsekwentnie od czterech spotkań gramy nowym systemem – wyjaśnił trener Napierała. – Podeszliśmy wyżej, bo chcemy ryzykować, a nie myśleć tylko o obronie. Tak wygraliśmy pucharowy mecz z Pniówkiem Pawłowice i to zdało też egzamin z Unią, więc na razie u siebie – podkreślę – u siebie przynosi to efekt. Musimy jednak też w ten sposób grać na wyjazdach, bo na nich jesteśmy zupełnie inną drużyną, a żeby się utrzymać, z wyjazdów też musimy zacząć przywozić zwycięstwa.


MKS Lędziny – Unia Turza Śląska 3:0 (2:0)

Bramki: Wójcik 33, Ingram 38, Kowalczyk 87.

MKS: Kuchta – Todorski, Zygma, Nagi – Ingram, Wodnicki (90. Pułtorak), Józefus (79. Kowalczyk), Wójcik – Rzepa (76. Gardawski), Śliwa, Kostrzewa (69. Miklosz). Trener Adrian NAPIERAŁA.

UNIA: Musioł – Glenc, Orzeł (90+1. Barteczko), Jary – Wala (73. Łyczko), Witkowski, Staniczek, Mazur – Wanglorz (46. Danieluk), Rycka (46. Dudziński), Pawlusiński (65. Podbioł). Trener Marek HANZEL.

Sędziował Dawid Cieślok (Katowice). Widzów 200. Żółte kartki: Kostrzewa, Ingram – Danieluk, Dudziński, Glenc.


Na zdjęciu: Arkadiusz Kowalczyk (na pierwszym planie) okazał się dżokerem z prawdziwego zdarzenia.

Fot. Dorota Dusik