Jacek Bąk zaprasza na kolejkę: Liga jest ciekawsza

Rozmowa z Jackiem Bąkiem, 96-krotnym reprezentantem Polski.


Pierwszy trener w 2021 roku stracił pracę, padło na Bogdana Zająca z Jagiellonii, która zdecydowanie nie grzeszy formą. Zaskoczyło to pana?

Jacek BĄK: – Jagiellonia poprzedni sezon miała całkiem udany, nieźle wyglądała, ma dobry skład i fajny potencjał. Teraz im coś jednak nie idzie, a wiadomo, że łatwiej zwolnić szkoleniowca niż wymienić cały zespół – bo tutaj chodzi o koszty. Jagiellonia na pewno nie jest zadowolona, bo nie punktuje i gra zdecydowanie poniżej oczekiwań. W praktyce jest tam walka o utrzymanie, prezes Cezary Kulesza na pewno nie mógł już tego wytrzymać i zwolnił trenera. Normalna kolej rzeczy.

Ta rozbita Jagiellonia zmierzy się teraz z Lechem, który w ostatnim miesiącu złapał dobrą formę. Faworyt wydaje się oczywisty, ale jednak w Białymstoku mogą po cichu liczyć na efekt nowej miotły. Pan, jako były piłkarz, wierzy w takie rzeczy?

Jacek BĄK: – Oczywiście tak, ale nowa miotła musi być z zewnątrz, musi przyjść do klubu, a tymczasowy trener Rafał Grzyb jest tam cały czas. Ale zobaczymy, jak będzie, bo on mimo wszystko też może mieć jakiś wpływ na grę zespołu. To on będzie ustalał skład, będzie mówił co mają grać i jak mają grać.

Nawiązując do pana doświadczenia piłkarskiego, jak wygląda klimat szatni po zwolnieniu trenera, a przed ogłoszeniem jego następcy?

Jacek BĄK: – Ciekawie, nieciekawie, bo skoro zwolniono trenera, to znaczy, że zespół nie grał tak, jak powinien i po części winni są także zawodnicy. Na pewno jest moment wyczekiwania i zastanawianie się, jak to teraz wszystko będzie wyglądało, czy będę grał, czy nie będę grał. Czyste karty. Jest taka niepewność i niewiadoma, bo jest też świadomość, że zawalił nie tylko szkoleniowiec.

W tym tygodniu na trening Jagiellonii przyszła spora grupa kibiców, którzy chcieli zmotywować piłkarzy do lepszej gry, żądali zmian. Taka wizyta kilkudziesięciu dorosłych facetów może zawodnikom pomóc, czy tylko będzie ich dodatkowo stresować?

Jacek BĄK: – Wszyscy ludzie z Białegostoku chcą, żeby Jagiellonia wygrywała. Kibic jest kibicem, może coś powiedzieć, krzyknąć, może przekląć. Prezes Kulesza chciałby na pewno, żeby gra drużyny wyglądała lepiej, ale przyjście kibiców raczej wiele nie zmieni. Czy przyjdzie ich dziesięciu, stu czy pięć tysięcy, to nie ma raczej wpływu na wzmocnienie czy sparaliżowanie zawodników. Po prostu trzeba grać i robić wszystko, żeby było dobrze, bo taki jest sport. Raz jest lepiej, a raz gorzej.

Podobny klimat był ostatnio w Gdańsku, gdzie w dołek wpadła Lechia. Piotr Stokowiec zapowiedział jednak, że wie, jak przywrócić drużynie formę i choć wieszczono już jego zwolnienie, słowa dotrzymał. Co ma największe znaczenie w wyprowadzaniu zespołu z kryzysu?

Jacek BĄK: – Skoro trener powiedział, że wie, co należy zrobić, to jego by trzeba zapytać, bo ja naprawdę nie wiem (śmiech). Chwała trenerowi, że mu się to udało, więc może władze Jagiellonii powinny zgłosić się to Stokowca, żeby on im powiedział, jak to się robi? (śmiech)

Chciałem też zapytać o ścisłą czołówkę tabeli. Na 9 kolejek przed końcem Legia ma 7 punktów przewagi nad drugą Pogonią i 9 punktów przewagi nad trzecim Rakowem. Czy coś się tam jeszcze zmieni?

Jacek BĄK: – Wydaje mi się, że Legia już tego nie wypuści. Walka będzie się toczyć o drugą i trzecią pozycję, pewnie Lechia będzie starała się prześcignąć Pogoń lub Raków, ale… to jest piłka nożna i wszystko się jeszcze może zdarzyć. Pogoń gra na pewno bardzo fajny sezon, trener Kosta Runjaić pracuje tam już długi czas i chociaż.. nie lubię Niemców, to jednak bardzo dobrze to wszystko poukładał (śmiech).

Oczywiście coś może się jeszcze zepsuć, że Pogoń skończy na piątym czy szóstym miejscu, ale wątpię, aby tak było. Natomiast jeśli chodzi o Raków, ten sezon jest dla nich bardzo dużym krokiem w przód, bo nie spodziewałem się, że będzie grał tak dobrze. Fajnie, że coś się dzieje w tabeli, bo kiedy także inne zespoły walczą o czołowe lokaty, to dzięki temu liga jest ciekawsza.


Na zdjęciu: – Skoro zwolniono trenera, to po części zawinili też piłkarze – twierdzi Jacek Bąk.

Fot. Michał Kość/PressFocus