Jacek Kasprzyk: Chcę współpracować z Heynenem

Jak obecnie wyglądają plany seniorskich reprezentacji?

Jacek KASPRZYK: – Mamy przygotowanych kilka scenariuszy, które są uzależnione od decyzji władz dotyczących wycofania lub wprowadzenia kolejnych obostrzeń. Z trenerami Jackiem Nawrockim i Vitalem Heynenem jesteśmy w regularnym kontakcie. Wiemy już, że w tym roku nie będzie igrzysk, ale wciąż nie wiadomo, co z Ligą Narodów. Jesteśmy przygotowani na to, by nasze kadry – wcześniej czy później – spotkały się w Centralnych Ośrodkach Sportowych. Kiedy to będzie, tego nie wiemy. Czekamy. Dokonaliśmy już wstępnych rezerwacji. Na razie się tego trzymamy, a potem będziemy ewentualnie zmieniać.

Podobno jeden z wariantów zakłada, że podopieczni Heynena spotkają się pod koniec maja, a zawodniczki Nawrockiego na początku czerwca…

Jacek KASPRZYK: – Będzie to zależało od COS-ów, które teraz są zamknięte, więc jak na razie nie ma gdzie trenować. Pojawił się pomysł, by sportowcy, którzy mieli startować w tegorocznych igrzyskach, mogli korzystać z tych ośrodków po wcześniejszym przebadaniu. Musieliby też przejść cząstkową kwarantannę i potem kolejne badania, ale cały czas musieliby przebywać na miejscu. Nie wiemy jednak, jak sytuacja pandemii będzie się rozwijać.

Nie wiadomo też jeszcze, kiedy wszyscy zawodnicy będą dostępni. Rywalizację w kilku ligach już zakończono, ale na przykład we Włoszech trwa zawieszenie. Sądzi pan, że Serie A dokończy rozgrywki?

Jacek KASPRZYK: – Wątpię, bo tam jest jeszcze gorzej niż u nas. Granie w takich okolicznościach byłoby po prostu bardzo niebezpieczne. To byłoby przynoszenie śmierci na tacy zawodnikom.

Wychodzi na to, że po przełożeniu igrzysk w tym roku najważniejsza będzie Liga Narodów…

Jacek KASPRZYK: – Widząc, co się dzieje obecnie na świecie, to moim zdaniem w niektórych krajach nie powinna się ona odbyć. Kto się zdecyduje, by pojechać na turniej do Włoch? Wystarczy spojrzeć, co się tam obecnie dzieje. Tak samo nie wyobrażam sobie teraz podróży do Iranu czy Chin. Wolałbym, by taki turniej się odbył w Polsce, bo możemy zapewnić bezpieczeństwo. Oczywiście, o ile będzie zgoda i możliwość na rozgrywanie meczów z publicznością. Bez niej to bezsensowne.

Marne są szanse na to, by biało-czerwoni w tym sezonie mogli pokazać swoją moc.
Fot. Rafał Rusek/PressFocus

Jeżeli zostanie ogłoszone zakończenie pandemii i granice zostaną otwarte, to będziemy reagować w kontekście wyjazdów na turnieje. A wcześniej można ewentualnie rozgrywać mecze towarzyskie między krajami, w których koronawirus nie jest aż tak groźny.

Czy Międzynarodowa Federacja Piłki Siatkowej zdecyduje się na odwołanie w tym roku całej Ligi Narodów?

Jacek KASPRZYK: – Tego w tej chwili nie wie nikt. My także mamy zobowiązania wobec sponsorów. Dla nas więc również dobrze by było, aby te rozgrywki się odbyły, nawet w okrojonym składzie i przy istotnym ograniczeniu podróży. W tej chwili wszyscy jesteśmy w zawieszeniu, bo nie wiadomo, jak się rozwinie sytuacja z COVID-19.

Bierze pan pod uwagę scenariusz, że cały sezon kadrowy pójdzie na straty?

Jacek KASPRZYK: – Wszystko jestem w stanie sobie teraz wyobrazić. Nie będziemy robili nic kosztem zdrowia i bezpieczeństwa zawodników oraz osób współpracujących z kadrami. Gdyby to było równanie z jedną lub dwiema niewiadomymi, to szybko byśmy się z nim uporali. Ale obecnie niewiadomych są tysiące i mamy tylko jedną wiadomą – że gramy w siatkówkę.

Przełożenie Ligi Narodów może kolidować z rozpoczęciem sezonu ligowego…

Jacek KASPRZYK: – Rozmawiamy z władzami Polskiej Ligi Siatkówki, która też pewne kwestie musi rozwiązać. To nie jest tylko sprawa polskich siatkarzy, ale i zagranicznych, występujących w naszych klubach.

Igrzyska rozpoczną się 23 lipca 2021 roku. Zachowanie letniego terminu zamiast opcji wiosennej to dobra decyzja?

Jacek KASPRZYK: – Cieszę się z niej. To będzie już 1,5 roku od wybuchu epidemii i może do tego czasu opracowana i wdrożona zostanie skuteczna szczepionka. Wówczas każdy, kto pojedzie na igrzyska, musiałby być zaszczepiony, co zwiększy bezpieczeństwo. Mam też nadzieję, że spokojnie uda się wcześniej zakończyć sezon ligowy. Może też trzeba będzie rozmawiać z władzami ligi, by zmienić system rozgrywek. Ale teraz nie wiemy nic – czy koronawirus wciąż się będzie rozprzestrzeniał, czy pandemia będzie wygasała. Fachowcy jednak mówią, że apogeum dopiero przed nami.

PZPS miał podpisaną umowę z ośrodkiem w Takasaki, w którym tuż przed igrzyskami trenować mieli biało-czerwoni…

Jacek KASPRZYK: – Sprawa jest zawieszona. Tydzień temu dowiedzieliśmy się, że w tym roku nie ma igrzysk, teraz zaś ważniejsze były kwestie krajowe. W najbliższych dniach wystosujemy pismo w sprawie przesunięcia umowy na przyszły rok. Myślę, że Japończycy zdają sobie sprawę z sytuacji i nie będzie problemu ze zmianą terminu.

W tym roku kończy się kontrakt Vitala Heynena. Czy jego przedłużenie jest tylko formalnością?

Jacek KASPRZYK: – W grudniu ustaliliśmy z Vitalem, że porozmawiamy o przedłużeniu kontaktu po igrzyskach. Tydzień temu zapadła decyzja o przełożeniu tej imprezy. Umówiliśmy się na telekonferencję w tym tygodniu. Nie wiadomo jeszcze, jak będzie z wyborami w PZPS. Zapewniłem go, że jeśli nadal będę prezesem, to będę z nim rozmawiał o przedłużeniu umowy. Jeśli będzie nowy prezes i zarząd, to trudno mi powiedzieć, jakie będzie ich stanowisko. Ja chcę z Belgiem współpracować i dlatego chcę z nim rozmawiać. Ponieważ zaraz po igrzyskach będą mistrzostwa Europy, których będziemy współgospodarzem, to chciałbym, by nowa umowa obowiązywała z uwzględnieniem tej imprezy.

Pańska kadencja kończy się 6 czerwca. Czy pandemia będzie miała wpływ na zmianę terminu wyborów?

Jacek KASPRZYK: – Mamy trochę inną strukturę niż większość związków sportowych. Delegatami na walne zgromadzenie są województwa. W ten weekend miały się odbyć wybory w Małopolsce, ale nie doszły do skutku. Zaczyna brakować czasu, a do 6 maja – czyli na 30 dni przed wyborami – musimy mieć wyłonionych wszystkich delegatów. Zatwierdzonych jest na razie tylko czterech z Warmii i Mazur. Jeśli wejdzie w życie odpowiednia ustawa, to wybory zostaną przesunięte o pół roku. Na razie czekamy.

Rozmawiała Agnieszka Niedziałek