Jakub Popiwczak: Jesteśmy mocnym zespołem

Można śmiało stwierdzić, że to było coś niesamowitego. Drugi raz Jastrzębski Węgiel pokonał Zenit Kazań.

Jakub POPIWCZAK: – Kiedyś już graliśmy z Zenitem w tej hali. Wtedy przegraliśmy 0:3 i nastroje były zupełnie inne. Dzisiejsze zwycięstwo to jest kapitalna sprawa dla wszytskich jastrzębian. Zagrać mecz przy pełnej hali i pokonać taki zespół, jak Zenit… Cieszę się, że mogłem być jednym z uczestników tego wieczoru. Chyba nikt się tego nie spodziewał. Już to pierwsze zwycięstwo , w Kazaniu, było czymś odbiegającym od reguły. To, że powtórzyliśmy to u siebie, to jest coś wielkiego. Graliśmy u siebie, ale wiedzieliśmy, że oni przyjeżdżają nabuzowani. Mieliśmy świadomość, że tym razem nas nie zlekceważą. Chwała nam za to, że pokazaliśmy kawał dobrej siatkówki. I bardzo cieszy to, że zyskaliśmy promocję do kolejnej fazy Ligi Mistrzów. W czołowej ósemce słabych zespołów na pewno nie będzie. Pokazaliśmy, że umiemy robić rzeczy wielkie.

Co było decydujące w dzisiejszym spotkaniu? Czy wygrana w Kazaniu spowodowała, że potraktowaliście Zenit w kategoriach „normalnego” przeciwnika?

Jakub POPIWCZAK: – Rozmawiałem przed meczem z Pawłem Ruskiem. I, obiektywnie, mówił mi, że będzie ciężej niż w Kazaniu. Ale ja byłem jakoś dziwnie spokojny. Od kilku dni chodziłem z uśmiechem na ustach. Bo to był taki moment, że każdy sportowiec wznosi się na swoje wyżyny. Tak było. Każdy z nas dorzucił swoją cegiełkę do tego sukcesu. Współpraca spowodowała, że wygraliśmy.

Mówi się, że zespół Zenitu pozostaje w kryzysie. I dlatego wygraliście…

Jakub POPIWCZAK: – Nie sądzę, aby rywal był w kryzysie. Ostatnie pięć meczów w lidze rosyjskiej wygrali do zera. Z mocnymi przeciwnikami. Nie możemy własnych zwycięstw deprecjonować w ten sposób, że przeciwnik miał słabszy dzień! Że wygrywamy, bo ktoś ma kryzys. Odnosimy zwycięstwa, bo jesteśmy mocnym zespołem. Ostatnimi czasy gramy bardzo dobrze i liczę na to, że przełożymy dobrą dyspozycję na Plus Lidze. Choć, i tak, wszystko rozstrzygać się będzie w… ukochanych play offach.

Pan jest odpowiedzialny, z znacznej mierze, za przyjęcie zagrywki. Siatkarze Zenitu potrafią uderzyć. Boleśnie?

Jakub POPIWCZAK: – Nie myślałem o tym. Kto nie szedł na zagrywkę, to każdego trzeba było się obawiać. Każdy z nich potrafi zrobić krzywdę. Dobrze to w wytrzymywaliśmy. Często mieliśmy piłkę po naszej stronie. Nie wpadało przeciwnikowi zbyt dużo asów, ale teraz jest to już mniej ważne. Bo najważniejsze jest to, że wygraliśmy mecz.