Janusz Filipiak: Zimą dwa, trzy transfery

Cracovia wygrała trzy ostatnie mecze, rok chyba kończy pan w świetnym nastroju?
Janusz FILIPIAK: – W świetnym to nie bardzo, bo powinno być lepiej, natomiast jest iskierka nadziei, że wiosna będzie lepsza. Mamy powtórkę z roku ubiegłego, gdzie też powoli się rozkręcaliśmy. Myślę, że trener Probierz musi tę drużynę po swojemu poukładać, mieć swój zestaw zawodników, każdego wypróbować i trochę to trwało. Było więc nerwowo, ale trzy ostatnie mecze wyszły bardzo ładnie i zobaczymy, co będzie w sobotę.

Jakie ruchy planujecie na zimowe okno transferowe?
Janusz FILIPIAK: – Trener chce dwa, trzy konkretne wzmocnienia. Nie będzie rewolucji kadrowej.

Nadal ma pan chęć walki o najwyższe cele?
Janusz FILIPIAK: – My z pewnością tak. Widać, że zawodnicy się zmotywowali. Po tych trzech wygranych lepiej to wygląda mentalnie. W sobotę z Zagłębiem będzie ciekawie, bo braknie czterech zawodników z podstawowego składu i muszą wejść młodzi. Młodzi mnie cieszą, bo wolę młodych Polaków, jak Strózika czy Piszczka niż „no name’ów” z zagranicy. Wejście młodzieży jest mocne, ich jest kilku, bo do nich zaliczam też Siplaka i Dimuna. To cieszy.

Nie miał pan jesienią momentów zawahania?
Janusz FILIPIAK: – Nikt nie psychiki ze stali. Fakty były niekorzystne, ale udało się dotrwać.

To była dla pana lekcja cierpliwości?
Janusz FILIPIAK: – Mam duże zaufanie do trenera Probierza. „Jego” Jagiellonia dobrze gra do dzisiaj, przecież jesienią grali w składzie, który on ustawił po swojemu. To była referencja, dzięki której moja cierpliwość nie była cierpliwością głupka tylko bazowała na bardziej solidnych podstawach.

Cieszy pana przepis o młodzieżowcu?
Janusz FILIPIAK: – Tak, ja byłem za nim. Miałem odmienne zdanie od kolegów prezesów z Jagiellonii czy Lecha, którzy dzwonili do mnie. Mi się wydaje, że to dobry przepis, zwłaszcza dla drużyn, które walczą o utrzymanie. Tam trenerzy nie chcą stawiać na młodych zawodników, a teraz będą musieli.

Macie w składzie kilku „no name’ów”, którzy nie grają.
Janusz FILIPIAK: – Pragnę zwrócić uwagę, że trenerowi Probierzowi udało się wyselekcjonować zawodników. To nie jest tak, że wszystkie transfery były nieudane, z tej grupy transferów udało się wyselekcjonować piłkarzy, którzy grają w podstawowej jedenastce. Ciężko jest przed transferem wiedzieć, kto zafunkcjonuje a kto nie. Jest paru zawodników o których mówimy wewnątrz, że odejdą.

Nie martwią pana koszty budowania zespołu?
Janusz FILIPIAK: – To tak musi być. Kibice i dziennikarze oczekują, że każdy transfer nas zbawi, a nawet obserwacje zawodników nie dadzą odpowiedzi jaką ma psychikę, jak działa w warunkach stresu, jak będzie działał w warunkach konkretnej drużyny i trenera. To jest zawsze ryzyko i na to trzeba być przygotowanym.

Liczycie na zastrzyk gotówki za kolejny transfer Krzysztofa Piątka?
Janusz FILIPIAK: – Liczymy.

Nie za tanio go sprzedaliście?
Janusz FILIPIAK: – Gdy byłem na meczu Lille, to rozmawiałem z prezesami. I oni też mówili, że tanio. Odpowiadałem, że to Polska i kupujący zawsze ma wątpliwości, czy ten zawodnik utrzyma poziom w zachodnim klubie. Taki jest nasz los.

Cracovia poszła w tym roku do przodu?
Janusz FILIPIAK: – To są trudne pytania. Muszę uważać na to co mówię, bo kibice mnie ostro krytykują za każdą odpowiedź i się jej czepiają. Jesteśmy w dobrym momencie, o tym świadczy grupa młodych zawodników. Zobaczymy kogo uda się ściągnąć w okresie zimowym. W końcówce dużo zależało od Siplaka, Dimuna, Pestka dostał też szansę w reprezentacji. Z przodu mamy Wdowiaka, Strózika, Piszczka. To wygląda dobrze.

Ma pan pomysł na rozwiązanie konfliktu z kibicami?
Janusz FILIPIAK: – Ja nie mam konfliktu.

Ale sprawa jest. Nie widzi pan szans na zbliżenie?
Janusz FILIPIAK: – W jakiej sprawie? W sprawie mojego zwolnienia? O co chodzi?

Czyli nie ma szans na porozumienie?
Janusz FILIPIAK: – Będziemy rozmawiać. Ja chcę powiedzieć, że kibiców cenię. Analizujemy sytuacje kibicowskie w Europie. Teraz ten wyjazd do Francji dużo mi dał, bo na tym meczu akurat kibice chcieli wnieść flagi, więc zaczęli się szarpać z ochroną. Weszła policja i ich spałowała do spodu. Nie mówię, że to ma być wzór dla nas, ale potem ci ultrasi spokojnie siedzieli. Nie okazywali entuzjazmu, natomiast po chwili przerwy zaczęli dopingować. Są rozmaite modele. Paris Saint Germain np. zamknęło trybunę dla ultrasów na parę lat. Taki metod my nie będziemy stosować. Nie będzie podwyżek cen, wyrzucania itd. Chcemy lepiej grać to wtedy widownia się uspokoi.

Wygrywacie, a frekwencja jest kiepska.
Janusz FILIPIAK: – Ale to zima jest jest. Proszę spojrzeć na inne stadiony, nie bardzo odbiegały pod względem frekwencji.

Nie zniechęca pana trochę to wszystko?
Janusz FILIPIAK: – Nie zniechęca mnie. W dwóch ostatnich meczach doping był bardzo fajny. W ostatnim meczu pomógł drużynie, bo po pierwszej połowie przegrywaliśmy, kibice wytrzymali, bardzo ładnie dopingowali, a drużyna się odwdzięczyła i bardzo ładnie zagrała. Trzeba się wykazać cierpliwością. Kluczem do dobrych relacji z kibicami są wygrywane mecze.