Janusz Kudyba: Jest na co popatrzeć!

Rozmowa z Januszem Kudybą, ekspertem stacji telewizyjnej Polsat Sport, komentującym mecze Fortuna 1. Ligi


Odważy się pan powiedzieć, że mecze na zapleczu ekstraklasy są ciekawe i emocjonujące?

Janusz KUDYBA: – Z reguły komentuję dwa mecze w kolejce i często mam mieszane uczucia. Na przykład w meczu Odry Opole z Arką Gdynia szału nie było, chociaż walczyły dwie czołowe drużyny. Niemniej jednak w każdej kolejce są spotkania emocjonujące i stojące na dobrym poziomie. Pada dużo bramek, jesteśmy świadkami częstych zwrotów akcji, bo drużyny potrafią odwracać losy spotkań. Naprawdę jest się czym podniecać i pasjonować.

Gra którego zespołu zrobiła do tej pory na panu największe wrażenie?

Janusz KUDYBA: – Oryginalny na pewno nie będę. ŁKS Łódź, bez względu na to, czy gra dobrze, czy źle, jest bardzo regularny i konsekwentnie odsyła przeciwników do narożnika. W ostatniej kolejce „przepchnął” mecz z Resovią, dosłownie. Pierwszy rzut karny dla drużyny trenera Wojciecha Stawowego być może był, drugiego na pewno nie było, tzn. nie powinien zostać podyktowany. Postawa łodzian mnie nie zaskoczyła, bo trener Stawowy miał czas w ekstraklasie, żeby wszystkiemu przyjrzeć się z bliska i „przesiać” kadrę. Drugim zespołem, który zrobił na mnie wrażenie jest Bruk-Bet Termalica Nieciecza. „Słoniki” grają wyrafinowany, pragmatyczny futbol. Tracą mało bramek, przegrały tylko jeden mecz z Arką i do tego bardzo pechowo. Trzeba docenić ich klasę.

Czy ktokolwiek jest w stanie zatrzymać ŁKS i Bruk-Bet w drodze do ekstraklasy?

Janusz KUDYBA: – Trzeba być bardzo ostrożnym, wskazując lub typując pewniaków. Nie przewiduję, by akurat te dwa zespoły miały kłopoty w drodze do ekstraklasy. Oczywiście po drodze mogą zdarzyć się porażki i niepowodzenia, ale na długim dystansie ciężko będzie te drużyny zatrzymać. Zespołem dobrze ułożonym jest również Arka Gdynia i moim zdaniem te trzy zespoły mają największe szanse, by w przyszłym roku awansować do ekstraklasy.

Mamy w Fortuna 1 Lidze autentyczną gwiazdę lub gwiazdy, które „nie pasują” do reszty towarzystwa?

Janusz KUDYBA: – W oczy rzuca się przede wszystkim Hiszpan Pirulo z ŁKS-u. Przypomina mi Ramireza, który przed przeprowadzką do Lecha grał w łódzkim zespole. Teraz jak autentyczną gwiazdą „Kolejorza”. Myślę, że Pirulo może pójść w jego ślady i wkrótce zostać gwiazdą ekstraklasy. Chciałbym również zwrócić uwagę na zawodnika, który jest jakby na drugim planie. To Jacek Podgórski z Korony Kielce. W Chojniczance specjalnie się nie wyróżniał, ale teraz wygląda lepiej niż dobrze. Ma niekonwencjonalny drybling, bardzo dobre dośrodkowania, świetny jest w destrukcji i niesamowitą motorykę. Jestem przekonany, że jego nazwisko już znalazło się w notesach kilku dyrektorów sportowych klubów z ekstraklasy. Nie zdziwiłbym się, gdyby zimą tram trafił.

Hiszpan Pirulo jest jednym z motorów napędowych ŁKS-u, który wydaje się pewnie zmierzać do ekstraklasy.
Fot. Norbert Barczyk/PressFocus

Największe rozczarowanie po rozegraniu 1/3 rundy jesiennej?

Janusz KUDYBA: – Znowu nie będę szedł pod prąd i nie będę oryginalny, to dwie drużyny, które zajmują w tabeli ostatnie miejsca. Co się tyczy zespołu z Jastrzębia, to powiem szczerze, że podejrzewałem, że będą tak grać, czyli słabo. W ich grze nie widać progresu w stosunku do końcówki poprzedniego sezonu. Sandecja jest w odrobinę gorszej sytuacji niż zespół trenera Pawła Ściebury, ale ta drużyna miała problemy „covidowe”. Przez jakiś czas piłkarze z Nowego Sącza trenowali „na telefon”. To musiało się odbić na ich dyspozycji, ale znając trenera Piotra Mandrysza, nie spisywałbym jeszcze Sandecji na straty. Zawiedziony jestem również postawą Zagłębia Sosnowiec, bo w tym zespole gra kilku zawodników o naprawdę wysokich umiejętnościach.

Gdyby pan musiał wskazać przyszłego spadkowicza, pokazałby pan palcem którą drużynę?

Janusz KUDYBA: – Nie lubię tego robić, ale tym razem zaryzykuję. Patrząc na problemy organizacyjne i sportowe, najmniej szans daję GKS-owi Jastrzębie i GKS-owi Bełchatów. W poprzednim sezonie cudem utrzymały się w I lidze, ale teraz chyba jedna z nich pożegna się z tym szczeblem rozgrywkowym. Mają tyle szczęścia, że w tym sezonie spada tylko jeden zespół.

Pamięta pan, by kiedykolwiek po 6-7 kolejkach jakaś drużyna na szczeblu centralnym (do 2. ligi włącznie) nie miała choćby punktu?

Janusz KUDYBA: – Nigdy nie spotkałem się z takim przypadkiem, ani jako piłkarz, ani jako trener, ani jako komentator. Współczuję trenerom tych drużyn, bo ile razy w szatni można powtarzać zawodnikom, że nic się nie stało i wkrótce będzie przełom. A jeżeli go nie będzie?

Jeden z zaprzyjaźnionych ze mną trenerów powiedział, że w tym sezonie w Fortuna 1 Lidze do utrzymania wystarczy 15-17 punktów. Zgodzi się pan z nim?

Janusz KUDYBA: – To smutne, ale jest to możliwe. Patrząc na tabelę I ligi i mizerię prezentowaną przez kilka zespołów, wcale bym się nie zdziwił, gdyby taki scenariusz się ziścił. Patrzę na terminarz rozgrywek i widzę, że w najgorszej sytuacji jest GKS Jastrzębie. Ma przed sobą mecze wyjazdowe z Miedzią, Bruk-Betem, GKS-em Tychy i Odrą Opole,a potem u siebie podejmie ŁKS. Do tego momentu może nie spotkać się z punktami.


Czytaj jeszcze: Bramkarz uratował punkt!

Na koniec nie mogę sobie odmówić drobnej prowokacji. Jak pan ocenia dotychczasową postawę bliskiej pańskiemu sercu Miedzi Legnica?

Janusz KUDYBA: – Trener Jarosław Skrobacz w tej chwili jest na etapie poszukiwania złotej żyły. Nie może trafić optymalnego składu, ale potrzebuje na to odrobinę czasu. Latem odeszło z Miedzi przecież 14 piłkarzy, w ich miejsce przyszło kilkunastu nowych. Z reguły latem rozgrywa się 4-5 sparingów, tymczasem trener Skrobacz miał jeden i jeden mecz w Pucharze Polski. Stąd sinusoida wyników, nie ma stabilizacji składu. Jak sztab trenerski zmontuje stabilny blok defensywny, drużyna zacznie prezentować się lepiej. W formacjach ofensywnych potencjał jest duży, dlatego myślę, że na mecie Miedź zmieści się w czołowej szóstce.


Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus