Japońska odsiecz

Jak trwoga to do… Japonii? Chyba z takiego założenia wychodzą w Zabrzu.


Górniczej jedenastce w ostatnich tygodniach czy miesiącach nie idzie. Zespół przegrywa, a w dwóch ostatnich spotkaniach na swoim stadionie tyko remisował, najpierw z Lechią 1:1, a w niedzielę z Radomiakiem bezbramkowo. Jest nerwowo, czego wyraz dali choćby w ostatnim meczu kibice 14-krotnego mistrza Polski, głośno artykułując co myślą o grze i wynikach swojej drużyny.

Na pewno pomoże

Być może coś zmienią kolejne mecze, a także transfer kolejnego gracza z Kraju Kwitnącej Wiśni. Tydzień temu zabrzanie zakontraktowali Daisuke Yokotę. Japoński piłkarz urodził się 15 czerwca 2000 roku w Tokio. W wieku osiemnastu lat trafił do Europy, a konkretnie do Niemiec do juniorskiej drużyny FSV Frankfurt. Rok później był już w Carl Zeiss Jena zaliczając pierwsze występy i bramki w dorosłej piłce. Jego talent na dobre objawił się jednak na Łotwie, a konkretnie w zespole Valmiera FC do którego trafił dwa lata temu. W tym czasie rozegrał 61 oficjalnych meczów, zdobywając 8 bramek i notując 12 asyst. W 2022 roku zdobył z Valmierą tytuł mistrza Łotwy. Teraz jest już w naszej ekstraklasie. Z Górnikiem podpisał kontrakt do czerwca 2024 roku z opcją przedłużenia.

O tym, że transfer 22-letniego Yokoty do górniczego klubu się opłaci przekonany jest jego rodak Kanji Okunuki, który do Zabrza trafił pod koniec letniego okienka transferowego, a teraz na koncie ma już 14 występów i trzy gole, będąc w bieżącym sezonie ważnym graczem w talii zespołu prowadzonego przez Bartoscha Gaula. – Yokota to dobry technicznie i inteligentny zawodnik. Już po pierwszych treningach widać, że pomoże drużynie. Na pewno szybko się zaadaptuje do nowych warunków, a takie wzmocnienie jak on w przedniej formacji na pewno się przyda – podkreśla Okunuki.

Dwie różne drogi

Skrzydłowego zabrzańskiej jedenastki pytamy, czy kibice w jego kraju są świadomi tego, że w jednym polskim klubie będzie teraz grało dwóch graczy z Japonii? – Kibice klubu gdzie przez kilka lat grałem czyli Omiya Ardija wiedzą oczywiście gdzie gram. W Japonii dobrze też wiedzą, gdzie na co dzień występuje ktoś taki jak Lukas Podolski. Polska liga jest u nas coraz popularniejsza i piłkarscy kibice śledzą też rezultaty, jak nam – zawodnikom z Japonii idzie w rozgrywkach – mówi Okunuki.

Z kolei Takashi Morimoto, który przez wiele lat pracował jako dziennikarz, nieraz odwiedzając przy tym Polskę i relacjonując największe piłkarskie imprezy, a od kilku lat realizując się jako futbolowy menadżer dodaje. – Omiya Ardija to klub usytuowany na obrzeżach metropolii Tokio. Jego sponsorem jest komunikacyjny gigant NTT Dodomo. Omiya to wielki i bogaty klub, który ma za sobą grę w J1 League. Ma swoich kibiców, więc wiedzą, jaki klub Kanji reprezentuje teraz. Zresztą mówimy o zawodniku, który na swoim koncie ma występy w reprezentacji Japonii do lat 18 i 20. Nie jest anonimowym graczem. Co do Yokoty to sytuacja jest inna. Nie jest jak Kanji, który przez kilka lat grał w silnym klubie, jakim jest Omiya Ardija i nie ma tutaj znaczenia to, że drużyna w ostatnich latach gra w J2 League. Yokota nie ma za sobą profesjonalnej kariery na japońskich boiskach. Wyjechał do Europy jako bardzo młody zawodnik z młodzieżowego Kawasaki Frontale. U nas póki co jest postacią mało znaną, choć nie znaczy to, że nie potrafi grać – mówi Morimoto, który odwiedził nowego zawodnika Górnika, kiedy ten w ostatnich dwóch latach grał jeszcze w lidze łotewskiej.

– Obserwowałem go tam w akcji i rozmawiałem z ludźmi z Łotwy, jak choćby z chorwackim szkoleniowcem Tomislavem Stipiiem, który wtedy prowadził FK Auda, a od tego roku jest szkoleniowcem Riga FC. Uważał Yokotę za jednego z najlepszych piłkarzy łotewskiej ligi. Nie grał on jednak w Japonii, jak choćby Okunuki, więc u nas nie jest jeszcze znany – tłumaczy Morimoto.

Pomysł Koźmińskiego

Czy Yokota może zrobić karierę na polskich boiskach, na co – zważywszy na obecną sytuację – wierzą w górniczym klubie? – Najpierw trzeba by powiedzieć, że w żadnej europejskiej lidze nie jest łatwo o zaistnienie. Co by musiało się stać, żeby Yokota został zauważony w Japonii przez kibiców i ekspertów? 15 goli w rundzie z pewnością zwróciłoby uwagę wszystkich i być może trafiłby wtedy nawet do reprezentacji. To wiadomo jednak, że nie będzie łatwe. W Europie na tym najwyższym poziomie gra 40-50 piłkarzy z Japonii. Są monitorowani, ale większość kibiców kieruje swoją uwagę ku tym najmocniejszym ligom – tłumaczy Morimoto.

Jest jeszcze jeden aspekt na który warto zwrócić uwagę. Dwóch japońskich piłkarzy w jednym klubie siłą rzeczy przyciągnie uwagę. Kiedy zimą 2004 roku, za kadencji i urzędowania w gabinetach byłego reprezentanta Polski Marka Koźmińskiego, wtedy właściciela Górnika, do Zabrza trafił pierwszy japoński piłkarz w naszym kraju Kimitoshi Nogawa, to mówiło się wtedy nie tylko o aspekcie sportowym, ale i biznesowym. Japończyk miał zwrócić uwagę kapitału i biznesu ze swojego kraju czy japońskich firm działających na naszym rynku, które mogłyby ewentualnie pomóc będącemu wtedy w trudnej sytuacji finansowej śląskiemu klubowi (dwie dekady minęły, a aż tak wiele się nie zmieniło). Póki co w górniczym zespole ważniejszy będzie aspekt sportowy, bo zanosi się na to, że wiosną „górników” czekać będzie trudna walka o utrzymanie się w gronie najlepszych. Daisuke Yokota ma pomóc w zrealizowaniu celu.


Na zdjęciu: Daisuke Yokota podpisał z Górnikiem kontrakt do czerwca 2024 roku.

Fot. Bartek Perek/gornikzabrze.pl


300 tys. za Japończyka?!

W mediach pojawiła się informacja, że Górnik pozyskując z zespołu mistrza Łotwy Daisuke Yokotę zapłacił aż 300 tys. euro. W przeliczeniu po obecnym kursie to blisko 1,5 mln złotych. To byłbym jeden z najwyższych transferów w historii klubu z Zabrza. To jednak nieprawdziwa informacja. Górnicy „coś” zapłacili, ale nie aż tyle tym bardziej, że wkrótce umowa Yokoty z Valmierą FC dobiegała końca. Dodajmy, że w ostatnich dniach w Zabrzu pojawił się też jeszcze inny zawodnik z Kraju Kwitnącej Wiśni, a chodzi o 18-latka Yusei Iida z Kumiyama High School. Trafił do górniczej Akademii. Za tym transferem stał Tomasz Dranowski, menedżer ze Szczecina, który wcześniej do Polski ściągnął kilku innych graczy z Japonii.


Jeszcze jeden transfer!

W końcówce zimowego okienka transferowego zabrzanie mają pozyskać kolejnego zawodnika. Chodzi o gracza zagranicznego. Wszystko ma się wyjaśnić pod koniec tego tygodnia.