Jaroszek: Mamy jeszcze rezerwy

Jesteście teraz na fali wznoszącej? Zwycięstwa w trzech ostatnich meczach wydają się na to wskazywać…
Bartosz JAROSZEK:
– Nie da się ukryć, że nasze ostatnie wyniki napawają optymizmem. Wiemy doskonale, że każda seria musi się kiedyś skończyć, ale chcemy zrobić wszystko, by nasza trwała jak najdłużej. Chcemy ją przedłużyć najpierw w Chojnicach, a później w Mielcu, lecz powinniśmy tam pojechać z pełną pokorą. Ostatnie wygrane i niezła gra nie mogą nas uśpić. Dlatego apeluję do kolegów z zespołu i do siebie o rozsądek, bo odpowiednie podejście do tych meczów będzie kluczowe.

Dla pana i Michała Bojdysa nie ma już ratunku, chyba do końca rundy jesiennej będziecie musieli grać „od dechy do dechy”, bez chwili wytchnienia, bo zostaliście tylko wy dwaj do gry na środku obrony. To pana martwi, czy wprost przeciwnie?
Bartosz JAROSZEK:
– Cieszę się, że gram regularnie, to jest dla mnie najważniejsze. Jestem zadowolony z każdej minuty spędzonej na boisku i powiem szczerze, że mógłbym grać co trzy dni. Odpowiednia odnowa biologiczna wystarczy, by się szybko zregenerować. Pech dopadł Adasia Wolniewicza i Kamila Szymurę, ale to jest wkalkulowane w naszą profesję. Życzę im szybkiego powrotu do zdrowia i myślę, że jeszcze nam pomogą.

W dwóch z trzech ostatnich meczów nie straciliście bramki. To sygnał, że gra obronna całego zespołu systematycznie poprawia się?
Bartosz JAROSZEK:
– Powiem więcej – bardzo żałujemy, że straciliśmy dwie bramki w Sosnowcu z Zagłębiem, bo można było ich uniknąć. Przy pierwszym popełniliśmy błąd w kryciu, bo z Rafałem Grzelakiem skakał do główki Farid Ali, lecz to nie on był odpowiedzialny za tego zawodnika Zagłębia i w powietrznym pojedynku nie miał szans. Przy drugim golu urwał się Szymek Pawłowski, Grzesiek Drazik pechowo trafił nią we mnie i w zamieszaniu wpadła do bramki, choć gola zapisali na konto młodego zawodnika Zagłębia (Błażeja Radwanka – przyp. BN). Postęp w grze defensywnej jest widoczny, należycie pracujemy w obronie podczas treningów i w trakcie meczów. Mam nadzieję, że sztab szkoleniowy podziela moje spostrzeżenia. Czujemy się coraz lepiej w defensywie, ale cały czas podchodzimy do tematu z pokorą, byśmy nie „odlecieli”. Nie oznacza to, że nie może być jeszcze lepiej. Każdy z nas ma jeszcze rezerwy, więc jestem dobrej myśli.

Chojniczanka, z którą w poprzednim sezonie dwukrotni zremisowaliście, jest teraz słabszym zespołem? A może lepszym?
Bartosz JAROSZEK:
– Myślę, że porównywalnym do poprzedniego sezonu. Jak na pierwszoligowe warunki Chojniczanka jest marką i to nie ulega wątpliwości. Ma w składzie kilkunastu zawodników z ekstraklasową przeszłością, więc na pewno jest groźna. Jej obecna lokata w tabeli może być myląca, więc w niedzielę musimy być maksymalnie zdeterminowani na boisku, zaprezentować wolę walki i zwycięstwa. Nasz najbliższy przeciwnik jest groźny zwłaszcza przy stałych fragmentach gry i na ten element musimy zwrócić szczególną uwagę.

Na koniec z innej beczki. Na jaki zespół chciałby pan trafić w 1/16 Pucharu Polski?
Bartosz JAROSZEK:
– Puchar Polski może być dla nas bardzo fajną przygodą. Wiem, że wielu kolegów chciałoby, by do Jastrzębia przyjechała drużyna z ekstraklasy. Ja natomiast nie miałbym nic przeciwko temu, by zagrać z Widzewem Łódź. I co z tego, że mecz odbyłby się na boisku przeciwnika? Nasi kibice na pewno tam dotrą i będą nas wspierali. Jeżeli natomiast chodzi o zespoły z ekstraklasy, to najchętniej zmierzyłbym się z Lechem Poznań lub Legią Warszawa. Jednak dopiero w finale (śmiech).

P.S. Rozmowa odbyła się w czwartek. W piątek GKS Jastrzębie wylosował w PP… Miedź Legnica.

Na zdjęciu: Mogę grać co trzy dni – deklaruje obrońca GKS-u Jastrzębie, Bartosz Jaroszek.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem