Jedni myślą o mistrzostwie, drudzy o przetrwaniu

Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu było wiadomo, że Polonii Bytom i GKS-owi Tychy przyświecają zupełnie inne cele. Ci pierwsi martwili się, jak związać koniec z końcem i wystartować w rozgrywkach. Natomiast drudzy mieli w perspektywie start w Lidze Mistrzów, zaś na ligowym podwórku obronę tytułu mistrzowskiego. Po 12 meczach te drużyny są faktyczne na dwóch krańcach. Hokeiści z Tychów zajmują 2. lokatę, zaś bytomianie wyprzedzają tylko kadrę PZHL U-23. Jedni i drudzy mają swoje zmartwienia, a terminarz nikogo nie rozpieszcza, bo gra się praktycznie na okrągło.

Pod lupą

Hokeiści z Tychów są pod szczególnym nadzorem, bo każdy przestój w grze czy też strata gola są skrzętnie odnotowywane., a strata punktów szeroko komentowana. Niemniej tyszanom należą się słowa uznania za postawę w Lidze Mistrzów. Wygrana u siebie z Bolzano 5:3 przyniosła im splendor, a w rewanżu dzielnie walczyli, choć przegrali 4:6. Trener Andrej Gusow po tej potyczce ponarzekał na przedszkolne błędy, ale chwalił za charakter i zadziorność do samego końca.

Zaraz po wtorkowym meczu ruszyli w drogę powrotną i w środę w południe powrócili do domów. Wczoraj już musieli się przygotowywać do kolejnych występów, które mają szczególny wymiar. Z Energą Toruń nie tak dawno przegrali u siebie 0:2, zaś z Gdańska przywieźli 2 pkt (3:2 po dogrywce).

Istotne różnice

– Powracamy do rzeczywistości i mam nadzieję, że pucharowe doświadczenie zaowocuje w ligowych występach – twierdzi kapitan GKS-u, Michał Kotlorz. – Pewnie gdybyśmy tak grali w każdym spotkaniu jak w Lidze Mistrzów, nie mielibyśmy problemów ze zdobywaniem goli i punktów. Jednak są istotne różnice. Z zagranicznymi rywalami skupiamy się na obronie i staramy się grać z kontry. Natomiast w ekstralidze większość zespołów przyjmuje naszą postawę z Ligi Mistrzów, czyli bronią we własnej strefie i szukają szansy w kontratakach. Tak właśnie było z Toruniem, bo cały czas byliśmy w ofensywie, ale nie strzeliliśmy żadnego gola. Rywalom się udało i nieszczęście gotowe. Również koncentracja odgrywa ważną rolę i tak właśnie było w meczu w Sosnowcu (6:5 – przy. red.), gdzie prowadziliśmy już 3:0 i rywal za naszą sprawą powrócił do gry. Do końca sezonu zasadniczego pozostało trochę czasu, ale my chcemy do play offu startować z pierwszego miejsca.

Gdyby GKS prezentował się w lidze tak, jak w meczach z Bolzano, wówczas śmiemy twierdzić, że straty punktowe można byłoby liczyć na palcach jednej ręki.

Wiatr w oczy

Tuż przed inauguracja sezonu bytomscy działacze podpisali umowę sponsorską z Węglokoksem, ale to nie rozwiązało problemów w klubie. Poważne zmiany kadrowe musiały się odbić na postawie drużyny. Odeszło wielu doświadczonych i kluczowych zawodników, zaś ich miejsce zajęła młodzież. Andrzej Banaszczak, szef sekcji hokejowej, po jednym z kolejnych niepowodzeń zapewniał, że o zmianie trenera nie możemy być mowy. A tymczasem Andrej Parfionow pożegnał się z zespołem i jego obowiązki przejął dotychczasowy asystent Sebastian Owczarek.

– Nie zwalnialiśmy trenera – mocno akcentuje prezes Banaszczak. – W ubiegłym tygodniu tuż przed weekendem Parfionow zrezygnował z przyczyn rodzinnych, bo żona i dziecko nie otrzymali stałej karty pobytu. Musieli się spakować i wyjechać do Rosji. Wcale nie ukrywam, że I runda była nieudana, ale nie mamy żadnych środków, by wzmocnić tę młodą drużynę. Liczę tylko, że nasza gra z czasem ulegnie poprawie.

Może nie rozwiążą

Hokej w Bytomiu, podobnie jak w wielu innych klubach, jest oparty na finansowaniu z samorządu i przyszłość polonistów stanęła pod znakiem zapytania. Miejmy tylko nadzieję, że zespół nie ulegnie rozwiązaniu, bo szkoda dotychczasowej pracy i wysiłku. Na razie drużyna, dowodzona przez byłego kapitana, została podbudowana zwycięstwem w Krakowie 4:3 po dogrywce.

– Na własnym lodowisku przegraliśmy z Cracovią 3:8, bo próbowaliśmy grać nieco innym systemem i przeciwnik nas wypunktował w prosty sposób – wyjaśnia trener Owczarek. – W rewanżu graliśmy zdecydowanie lepiej i wywieźliśmy cenne punkty. Teraz przed nami kolejni wymagający rywale: Podhale, Katowice, Tychy i wyjazd do Sosnowca. W naszej sytuacji każdy punkt będzie zapisany po stronie wielkich plusów.

Polska Hokej Liga jest pełna kolorytu, bo „możnych” jest niewielu, zaś reszta klepie biedę i rozgląda się jak przetrwać do końca sezonu.

 

Na zdjęciu: Hokeiści GKS Tychy i bytomskiej Polonii mają zupełnie inne problemy.