Jedno wielkie dryfowanie

Miarą jakości są wyniki mistrzostw świata, w mniejszym stopniu ME, bowiem ciężar dyscypliny leży w Azji. Polscy zawodnicy zarówno z ME w Tel Awiwie, jak i z MŚ w Baku wrócili z niczym. Stało się to niestety regułą i nie zmienia tego brąz mistrzostw świata 2017 Agaty Ozdoby.

Margines dyscypliny

W stolicy Izraela siódmy był Maciej Sarnacki (plus 100 kg), a pierwszy raz w okolicach medalu czempionatu świata zakręcił się Damian Szwarnowiecki (81 kg), od lat postrzegany jako talent, dotąd mający kłopoty z potwierdzeniem tego w międzynarodowym gronie. Słowem – polskie dżudo znalazło się na marginesie dyscypliny. Potwierdzeniem nieskuteczności metod szkoleniowych była dymisja, po dwóch latach pracy, duetu trenerów kadr narodowych – Mariana Tałaja i Zbigniewa Pacholczyka.

Teraz całość znalazła się w rękach Mirosława Błachni i on ma pilotować akcję „igrzyska w Tokio”. Gdyby dziś zamknąć olimpijski ranking, do stolicy Japonii pojechaliby Agata Perenc (52 kg), Anna Borowska (57 kg), Agata Ozdoba (63 kg), Daria Pogorzelec (70 kg), Beata Pacut (78 kg), Damian Szwarnowiecki (81 kg) i Maciej Sarnacki (plus 100 kg), ale to półmetek walki o igrzyska, a realnie oceniając nasze możliwości możemy liczyć na 3-4 nominacje, bez najmniejszych gwarancji zdobycia medalu olimpijskiego (ostatnie Pawła Nastuli i Anety Szczepańskiej datują się na 1996 r.).

Bez światowej czołówki

Gdzieś w 2018 roku pogubili się Pogorzelec (70 kg), Borowska (56 kg), Ozdoba (63 kg), Piotr Kuczera (90 kg), a Maciej Sarnacki (plus 100 kg) zdaje się tkwić wciąż w tym samym miejscu.

Na polskich matach nie ma nikogo, o kim da się powiedzieć, że przynależy do światowej czołówki. Nawet medale prestiżowych zawodów Grand Slam Karoliny Pieńkowskiej (druga w 52 kg) w Duesseldorfie i Beaty Pacut (trzecia w 78 kg) w Abu Dhabi są wyjątkiem, nie regułą. Brakuje powtarzalności. Podium w PŚ (a tu byliśmy częstymi „okupantami”) to przy Grad Slam i Grand Prix druga liga. Jeśli do tego dodamy, że na mistrzostwach Polski w niektórych kategoriach – szczególnie kobiecych – zgłosiło się 5-7 kandydatów na czempionów, to z czego wybierać, z kim rywalizować?

Swego rodzaju listkiem figowym są medale juniorów i kadetów, których było sporo, ale jak uczy doświadczenie, wraz z dorastaniem 70 procent z nich odejdzie w sportowy niebyt. A ci, którzy zostaną – tu można przywołać przykład Szwarnowieckiego – będą mieli ogromne problemy z zaistnieniem w dorosłym dżudo.

 

(czak)