Jeppe Simonsen w „Klubie Kokosa”

Jeppe Simonsen – wydawało się, że jego sobotni występ w rezerwach Podbeskidzia będzie jednorazowym epizodem w związku z próbą wymuszenia transferu. Scenariusz się jednak powtórzył.


Problemy z piłkarzem pojawiły się po jego powrocie ze zgrupowania reprezentacji Haiti. Po nim 28-latek dostał dodatkowy urlop i do Bielska-Białej powrócił na tydzień przed inauguracją sezonu. Skrzydłowy, który od półtora roku reprezentuje barwy „Górali”, zapragnął zmienić otoczenie, co ma najprawdopodobniej związek z gruntownie przebudowanym składem. Latem opuściło go kilku najdroższych piłkarzy, przez co Podbeskidzie nie mówi już głośno o powrocie do ekstraklasy.

Jeppe Simonsen. Za niska oferta

W meczu inaugurującym zmagania w pierwszej lidze Simonsen zaprezentował się solidnie na tle Wisły Płock. Zanotował nawet asystę przy golu Bartosza Bidy. Później wraz ze swoim agentem zaczął oficjalnie zgłaszać chęć odejścia z klubu i oczekiwał dobrowolnego rozwiązania kontraktu. Gdy władze Podbeskidzia odrzuciły te prośby, do klubu wpłynęła oficjalna oferta od grającej na zapleczu ekstraklasy drużyny z Portugalii. Propozycja nie została jednak zaakceptowana. Jej wysokość była niewspółmiernie niska w porównaniu do jakości, jaką gwarantuje piłkarz, który w Bielsku-Białej z powodzeniem grał jako środkowy obrońca, wahadłowy, a nawet… napastnik. Gdy Dariusz Żuraw pod koniec zeszłego sezonu wystawił go na tej pozycji, Simonsen strzelił gola.

Będzie trenował z rezerwami

Sam zawodnik po dobrym meczu w pierwszej kolejce później zdecydowanie spuścił z tonu. Doskonale było to widać, gdy „Górale” mierzyli się z Resovią. Haitańczyk z duńskim paszportem był „nieobecny” na murawie i został zmieniony już po godzinie gry. W kolejnym tygodniu, ze względu na trwające naciski agenta, 28-latek nie pojechał z drużyną do Opola i wystąpił w czwartoligowych rezerwach, gdzie zaliczył asysty przy dwóch z trzech goli zdobytych przez Podbeskidzie. Gdy wydawało się, że był to jednorazowy epizod, we wtorkowej kolejce ligowej Jeppe Simonsen ponownie pojawił się w składzie drużyny rezerw, ale jego występ był przeciętny.


Czytaj także


Podbeskidzie nie zamierza oddawać jednego ze swoich najlepszych piłkarzy w ostatnim sezonie (33 spotkania i cztery gole) za darmo lub za symboliczną kwotę. Do zmiany decyzji mogłaby skłonić je tylko oferta na poziomie zbliżonym do kwoty otrzymanej za Goku Romana (500 tys. zł). 28-latek ma kontrakt ważny do końca sezonu, a co najistotniejsze – zawarta w nim została jednostronna możliwość wydłużenia o kolejny rok. Decyzja w sprawie najbliższej przyszłości Simonsena należy więc tylko do klubu, który aktywując klauzulę zagwarantuje równocześnie piłkarzowi sporą podwyżkę. Zapowiada się ciekawa końcówka okresu transferowego, który potrwa do pierwszych dni września.

Gruzin w drugą stronę

W odwrotnym kierunku co Simonsen po weekendzie powędrował… Giorgi Merebaszwili, który od poniedziałku trenuje z zespołem Grzegorza Mokrego. Podbeskidzie nie zdecydowało się przedłużyć kontraktu z Gruzinem latem 2022 roku, choć skrzydłowy w sezonie 2021/2022 wystąpił w 33 ligowych spotkaniach i zdobył pięć bramek. 37-latek następnie trafił do Sandecji Nowy Sącz, ale po rundzie jesiennej rozwiązał kontrakt i… wrócił do Bielska-Białej, gdzie pozostała jego rodzina, w tym córki, mające tam szkołę i pobierające lekcję tenisa w lokalnym klubie.

Skrzydłowy zimą negocjował warunki z trzecioligowym Rekordem, ale ostatecznie trafił do rezerw „Górali”, gdzie występując na pozycji napastnika regularnie strzelał gole i bawił się piłką. Kilka tygodni temu Merebaszwili przedłużył kontrak. Miał pomóc drużynie trenera Adriana Oleckiego w utrzymaniu w czwartej lidze, która przechodzi reorganizację. Niespodziewanie po pierwszym meczu, po strzeleniu dwóch goli, Gruzin został przesunięty do pierwszej drużyny, która ma poważny problem ze zdobywaniem bramek i zaliczyła kiepski start w nowym sezonie.

(kab)


Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus