Juventus czeka na Cristiano

Henryk Górecki

Portugalia odpadła z mundialu z Urugwajem i Cristiano Ronaldo nie mógł widocznie pogodzić się z tym, że najważniejsza piłkarska impreza odbywa się już bez niego i nie jest w centrum uwagi. Gdy Urugwaj walczył o ćwierćfinał z Francją, pojawiła się wiadomość, że Portugalczyk przechodzi do Juventusu. Ostatecznie Urugwaj odpadł, a Cristiano umowy na razie nie podpisał. Juventus się pospieszył i w sobotę opublikował wideo, z którego wynikało, że będzie miał w klubie także numer 7. Szybko zostało usunięte. Prawdopodobnie do podpisania umowy dojdzie jutro.

Byle na tym nie stracić

Od dawna wiadomo, że Portugalczykowi nie było po drodze z prezesem Realu Madryt, Florentino Perezem. Nie mogą na siebie patrzeć. Perez ma dość nienasyconego apetytu piłkarza na kasę. Jak ktoś dostaje podwyżkę, to Cristiano zaraz jest niezadowolony i też chce więcej. Gdy po sezonie decyzję o rezygnacji z posady trenera ogłosił Zinedine Zidane, Perez wydawał się zaskoczony. W przypadku Ronaldo nie ma o tym mowy. Byle ktoś zapłacił 100 milionów i może iść. Kub chce go sprzedać „po kosztach”. Czyli chce kilka milionów więcej niż to, co zapłacił za CR7, gdy przeszedł z Manchesteru United. Odbędzie drogę w odwrotnym kierunku, niż jego niedawny trener, Zidane. Francuz w 2001 roku przeszedł do Realu za sumę dzisiejszych 78 milionów euro (w przeliczeniu z lirów). Był to rekord, aż w 2009 roku poprawił go Cristiano Ronaldo.

Higuain znów odejdzie?

Jednak w trakcie negocjacji z Juventusem pojawiły się nowe kwoty. Już nie 100, ale 150 milionów, 20 milionów dla agenta piłkarza, Jorge Mendesa. To dla Juventusu sporo. Ma wsparcie FIATAa, który zobowiązał się płacić pensję piłkarza w wysokości 30 mln euro. Jednak klub musi być z zgodzie z finansowym fair play, żeby nie mieć problemów jak Manchester City, Paris SG czy Milan, który na dwa lata został wykluczony z europejskich rozgrywek. Dlatego transfer Ronaldo musi być zbilansowany przez pozbycie się kilku zawodników. Przede wszystkim Gonzalo Higuaina, za którego zapłacił Napoli 90 milionów euro i który na pewno nie chciałby grać z Ronaldo. Był najlepszym napastnikiem Realu do czasu, aż Cristiano przyszedł do „Królewskich” i Argentyńczyk musiał odejść. Jest nim zainteresowana Chelsea, gdzie trafiłby na swojego byłego trenera z Napoli, Maurizio Sarriego.

Łatwiej nie będzie

Cristiano jest zdecydowany opuścić Real, szuka mieszkania lub domu w Turynie. Zapewne chodzi w tym transferze bardziej o chwyt marketingowy, niż rzeczywiste wzmocnienie zespołu 33-letnim już zawodnikiem, który najlepsze lata ma za sobą. Jeśli sądzi, że liga włoska jest nieco łatwiejsza od hiszpańskiej, to jest w błędzie. Tam jest mniej miejsca i czasu na podjęcie decyzji i oddanie strzału. Obrońcy interweniują zdecydowanie i bezpardonowo. Widok Ronaldo zwijającego się z bólu nie będzie rzadkością. Nie jest mistrzem dryblingu, jego atutem są strzały z dystansu i „główki”. Tu rzeczywiście ktoś taki jest potrzebny. Ale do rzutów wolnych i karnych Juventus ma Paulo Dybalę i może być taki konflikt, jak w Paris SG między Edinsonem Cavanim i Neymarem. Urugwajczyk ustąpił, w Juventusie pewnie będzie musiał ustąpić Dybala, który jednak jest bardziej perspektywicznym zawodnikiem od Ronaldo i na niego warto stawiać.

Nie chce oficjalnego pożegnania

W ostatnim sezonie najgłośniej o Ronaldo było po meczu… z Juventusem, gdy jego rzut karny wyeliminował mistrza Włoch z Ligi Mistrzów. Znów był najlepszym strzelcem tych rozgrywek, ale w finale gola nie strzelił i po triumfie nie cieszył się z kolegami. Wypowiedziane wtedy słowa odebrano jak zapowiedź rozstania. Real chce mu urządzić oficjalne pożegnanie, co byłoby nowością. Pamiętamy, jak potraktowano tak zasłużonych dla klubu zawodników jak Iker Casillas czy Raul Gonzalez. Jednak Cristiano woli pożegnać się z kibicami za pośrednictwem mediów społecznościowych.