W Hanowerze będziemy „czarnym koniem”

Sezon jest długi, przed nami jeszcze wiele meczów i okazji do pokazania się z jak najlepszej strony – mówi Kacper Ligarzewski.


Rozmowa z Kacprem Ligarzewskim, bramkarzem Górnika Zabrze

Fazę grupową Ligi Europejskiej rozpoczęliście od 30:21 z AEK Ateny. Spodziewaliście się aż tak efektownego zwycięstwa?

Kacper LIGARZEWSKI: – Na pewno wszyscy bardzo cieszymy się z tak efektownego zwycięstwa i mamy co świętować, ale wkrótce czekają nas kolejne mecze. Myślę, że mistrz Grecji nie jest tak słaby, by przegrywać 9 bramkami. To my spisaliśmy się świetnie pod każdym względem. Super zagrała obrona, super zagrał atak, byliśmy bardzo skuteczni. Pod koniec drugiej połowy trafił nam się malutki przestój, ale mieliśmy taką przewagę, że nie mogliśmy jej roztrwonić.

Rewanż będzie ciężki

Przestrzegano przed obroną Ateńczyków, że jest solidna, agresywna i walcząca do krwi, a tymczasem nie mieliście większych trudności, żeby się przez nią przebić i sukcesywnie trafiać do siatki.

Kacper LIGARZEWSKI: – Rzuciliśmy im 30 bramek, a na tym poziomie to sporo. Zabrakło im interwencji w bramce, dopiero pod koniec ich drugi golkiper (Igor Arsić – przyp. red.) się obudził, dzięki czemu jego koledzy niwelowali straty. Rewanż na ich terenie na pewno będzie bardzo ciężki i nie możemy się nastawiać, że będzie podobnie jak w Dąbrowie Górniczej.

Rewanż w Grecji rozgracie dopiero 28 listopada, a już w najbliższy wtorek czeka was wizyta w Hanowerze. Jak się nastawicie na mecz z tamtejszym TSV?

Kacper LIGARZEWSKI: – Jak zawsze bojowo! Będziemy „czarnym koniem”, ale taka rola nam odpowiada. Mogę zapewnić, że pojedziemy tam walczyć o 2 punkty.

Trudno było „wejść w buty” kontuzjowanego Piotra Wyszomirskiego, bo – jak wiadomo – on jest pierwszym bramkarzem Górnika.

Kacper LIGARZEWSKI: – Zgadza się. Czułem presję, ale walkę z nią zacząłem już w Kaliszu. Tamten mecz nie poszedł mi najlepiej i całemu zespołowi nie wyszedł (porażka 27:32 – przyp. red.). Miałem po nim delikatne załamanie i konieczny był prysznic. Pomógł on na tyle, że w starciu z Atenami miałem bardzo bojowe nastawienie. Miałem wsparcie od kolegów zarówno mentalne, jak i na boisku, z czego bardzo się cieszę.

Liczby bardzo cieszą

Liczył pan udane interwencje?

Kacper LIGARZEWSKI: – W trakcie gry nie ma na to szans. Nawet jak w przerwie ktoś mi przekaże statystyki, to i tak nic nie zapamiętam, tak wielkie towarzyszą mi emocje.

Już po kwadransie miał ich pan 4, a w całym meczu 12, co przy 44 rzutach dało 37% skuteczności.

Kacper LIGARZEWSKI: – Takie liczby bardzo cieszą, budują i mobilizują na kolejne mecze nie tylko mnie, ale i cały zespół.

W pierwszej połowie wbiegł pan daleko na przedpole, by przeciąć długie podanie do rywala, ale ten okazał się sprytniejszy.

Kacper LIGARZEWSKI: – Próbowałem czegoś, co często stosuje Piotrek Wyszomirski i wielu innych bramkarzy, lecz nie jest to nic nowego, a nawet stało się jednym z elementów taktyki. Tym razem mi nie wyszło, ale mam nadzieję, że następnym razem się uda.

Jeszcze wiele meczów

Może już w niedzielnym meczu w Płocku…

Kacper LIGARZEWSKI: – Tego się nie przewidzi, ale my do każdego spotkania podchodzimy z myślą, że możemy je wygrać. Parę razy powinęła nam się noga, bo w Kwidzynie oraz Zagłębiem u siebie zwyciężyliśmy dopiero po karnych, a we wspomnianym Kaliszu straciliśmy 3 punkty. Nie ma co jednak do tego wracać, bo jesteśmy tylko ludźmi i mogą nam się trafić słabsze dni. Trzeba jednak robić wszystko, by było ich jak najmniej. Po dotychczas rozegranych meczach wniosek jest taki, że w Superlidze każdy z każdym może wygrać.


Czytaj także:


A wracając do meczu z Atenami… Która interwencja najdłużej zostanie w pańskiej głowie i dlaczego będzie to ta, z drugiej połowy, kiedy po rzucie z 9 metrów złapał pan piłkę w obie ręce?

Kacper LIGARZEWSKI: – Faktycznie, taka interwencja nie zdarza mi się często, a w naszym żargonie nazywa się „kampa”. Na pewno przez jakiś czas będę ją pamiętał, ale odtwarzać na wideo nie mam zamiaru. Przeprowadzając tego typu analizę, bardziej skupiam się na własnych błędach, myślę, jak je wyeliminować, a nie popadam w samozadowolenie. Sezon jest długi, przed nami jeszcze wiele meczów i okazji do pokazania się z jak najlepszej strony.


Na zdjęciu: Kacpr Ligarzewski wprost zamurował zabrzańską bramkę…

Fot. Górnik Zabrze