Kamil Rakoczy: Cieszy mnie, że nie zrezygnowałem

Rozmowa z Kamilem Rakoczym, trenerem III-ligowej Polonii Bytom.


Z 8 ostatnich ligowych meczów wygraliście aż 6. Co było kluczem do wyjścia z kryzysu?

Kamil RAKOCZY: – Zadbanie o mentalność zawodników. Trzeba było ich podnieść po niepowodzeniach. Oni nie spodziewali się tej przykrej niespodzianki, jaką możemy sprawić sami sobie w pierwszych kolejkach sezonu. Dostaliśmy „gonga”, między 3. a 5. kolejką przegraliśmy trzy razy. Z perspektywy czasu widzę, że trzeba było reagować jeszcze szybciej. Można przegrać mecz – ale potem wygrać dwa kolejne. I nic się nie dzieje. Taka to liga, że wszyscy ze wszystkimi są w stanie zgubić punkty. Dlatego jedno, dwa niepowodzenia nie powinny podłamać nas tak, jak podłamały. Wspólnie wyszliśmy jednak z mentalnego dołka i znów kroczymy właściwą ścieżką.

Mimo dobrej serii w tabeli nadal plasujecie się na dalekim, 6. miejscu. Jak do tego podchodzicie?

Kamil RAKOCZY: – Bardzo boli falstart, jaki zaliczyliśmy. Cieszy mnie, że mimo to nie podjąłem decyzji o rezygnacji. Wiem, jakim klubem jest Polonia Bytom. Tu trzeba wygrywać, jest ciągła presja. Postawiłem przed samym sobą zadanie, by wyciągnąć tę drużynę z dołka. Wierzę, że to już ten moment, kiedy można powiedzieć: „udało się”. Wszystko jest na dobrej drodze, by regularnie punktować. Ostatnia kolejka dobrze się dla nas ułożyła. Gonimy czołówkę.

Wierzycie, że to jeszcze możliwe?

Kamil RAKOCZY: – Wszyscy w klubie w to wierzą i wszyscy na to liczą. Chcemy być w tej lidze jak najwyżej. Nic nie stoi na drodze ku temu, by punktować. W ten weekend czeka nas bardzo ważny mecz (ze Ślęzą Wrocław – przyp. red.). Mamy nadzieję, że damy radę. Zima jeszcze może być przyjemna.

Strata do lidera, LKS-u Goczałkowice, wynosi 9 punktów. Sporo!

Kamil RAKOCZY: – Ale nawet z tymi Goczałkowicami mieliśmy w pierwszej połowie mecz pod dużą kontrolą i mogliśmy rozstrzygnąć go na naszą korzyść. Potem LKS postawił wysokie warunki, rozpędził się. Wierzę, że w tej lidze każdy z każdym może wygrać. Jeszcze nieraz ktoś z góry straci punkty. Naszym zadaniem jest to, by zimą plasować się jak najwyżej i do rundy wiosennej przystąpić z jak najmniejszą stratą do lidera.

Ostatnio wygraliście 2:1 w Kluczborku, choć MKS dwa dni przed tym meczem zmienił trenera. Obawialiście się?

Kamil RAKOCZY: – Bardzo. Analizowaliśmy MKS nie wiedząc, czego możemy się spodziewać. Ta analiza wykazała coś innego niż działo się w meczu, bo trener Piotr Jacek zdążył odcisnąć piętno na zespole z Kluczborka, zmienił system gry, a w czasie meczu też reagował, modyfikował. To dobry fachowiec, dlatego spodziewałem się, że czeka nas utrudnione zadanie. Tym bardziej szanujemy przywiezione stamtąd punkty. Od razu w telewizji klubowej podziękowałem też za ten wieczór kibicom. Stawili się w Kluczborku w bardzo licznym gronie, cały mecz nas dopingowali, to bardzo niosło nas do zwycięstwa. Punkty to w sporej mierze ich zasługa. Dziękuję, że byli i tak wspierali Polonię.

Trzy występy z bramką na koncie ma Damian Celuch. Ulga, że napastnicy Polonii wreszcie strzelają?

Kamil RAKOCZY: – To bardzo cieszy. W końcu dzieje się to, czego wymagamy od zawodnika na tej pozycji. Damian wchodzi na wysokie obroty, bramki zdobywa regularnie. Oby jego passa trwała już do końca rundy. Oby co mecz udowadniał przydatność do zespołu. Daję mu teraz trochę luzu, wraz ze sztabem nieco mu odpuszczamy. To zaprocentowało. Damian czuje się świeższy, bardzo mu to odpowiada.

Kontynuując wątki personalne, do obrony po dłuższej przerwie wskoczył Marek Krotofil…

Kamil RAKOCZY: – Marek przychodząc do nas miał być od razu wzmocnieniem. Życie pokazało jednak, że nawet doświadczonego zawodnika trzeba na początku nauczyć zespołu. Każdy trener ma swoje wymagania, Marek musiał się do nich przyzwyczaić. Potem miał kontuzję, z którą jednak mógł trenować i to w jakiś sposób go napędziło. W Kluczborku zagrał znakomite zawody. Oby ten poziom utrzymał jak najdłużej.

W sobotnim meczu ze Ślęzą marginesu błędu nie macie. Gra idzie o coś więcej niż tylko 3 punkty?

Kamil RAKOCZY: – Zdecydowanie tak. Musimy udowodnić, że drużyna, którą zbudowaliśmy, jest w stanie wyjść na taki mecz, udźwignąć ciężar mentalny i wygrać. Z takim nastawieniem do tego podejdziemy, tym bardziej że gramy „u siebie” na Szombierkach.




Na zdjęciu: Trener Kamil Rakoczy (z lewej) i jego asystent Tomasz Włoka wreszcie mogą się delikatnie uśmiechnąć, choć pozycja Polonii w III-ligowej tabeli nadal pozostawia mnóstwo do życzenia.
Fot. Maciej Grygierczyk