Kapitan i „Kawa” zostają na statku

Chyba już nie potrafię wyobrazić sobie siebie w innym miejscu – mówi o nowej umowie z Gwardią Opole Mateusz Jankowski. 32-letni obrotowy to serce „Gangu Kuptela” na boisku i w szatni.


Minęło już 6 lat, odkąd wprowadziłem się do Opola, a teraz szykują się kolejne 3. Tak naprawdę nawet nie muszę specjalnie tłumaczyć tej decyzji. Chyba już nie potrafię wyobrazić sobie siebie w innym miejscu. Myślę, że w Opolu zawieszę buty na kołku. Zarówno ja, jak i moja żona, jesteśmy tutaj bardzo szczęśliwi. Chcę jeszcze sprawić trochę radości tym, którzy są z nami – tak o swojej nowej umowie z gwardzistami mówi Mateusz Jankowski.

,,Jankes” to serce „Gangu Kuptela”. ,,Kapitan przez wielkie K” – zwykli mówić o nim opolscy kibice, co oddaje rolę, jaką pochodzący z Elbląga obrotowy pełni w większości dużo młodszym towarzystwie nie tylko na boisku, ale także poza nim. Przeprowadził gwardzistów od I ligi do superligi, a następnie – przez brązowy medal mistrzostw Polski 2018/19 – do występów w fazie grupowej Pucharu EHF.

Dobry duch i motywator

– Mateusz posiada szereg cech, także wolicjonalnych, dzięki którym potrafi podrywać młodszych kolegów do walki. To trudna rola, ale on radzi sobie z nią doskonale i nie boi się żadnych wyzwań. Przede wszystkim jest zwyczajnie prawdziwy w tym, co robi, a jego wkład w ten zespół jest niepodważalny – argumentuje dyrektor sportowy, Tomasz Wróbel.

Jankowski to także zagorzały fan piłkarzy Legii Warszawa. Przez lata dał się poznać nie tylko jako boiskowy gladiator, ale też pomocna dłoń i dusza towarzystwa. Może coś o tym powiedzieć Patryk Mauer – o dekadę młodszy kolega Jankowskiego, z którym ten prowadzi często życiowe „rozmowy istotne”. – Mateusz jest dumny ze swoich ciętych ripost – śmieje się „Mały”.

– To dobry duch drużyny, rozrywkowy zdecydowanie, w odpowiednim momencie umie nas rozbawić. Nie unika mocnych słów, co sprawia, że z szatni na drugą połowę wychodzimy zwykle mocniejsi. Raz pomagał mi odholować samochód. Auto nie miało wspomagania, więc Mateusz szarpał i wyklinał na kierownicę – nie bez rozbawienia opowiada prawoskrzydłowy Gwardii.

Wiara w Wiktora

Jankowski to ważny element układanki trenera Rafała Kuptela, która krok po kroku – choć nie bez kłopotów – się wypełnia. Przypomnijmy, że zespół opuszczają bramkarz Mateusz Zembrzycki i rozgrywający Jędrzej Zieniewicz, ale nowe kontrakty podpisali Jan Klimków i Przemysław Zadura, a wczoraj zrobił to – na dwa lata – Wiktor Kawka.

Reprezentujący barwy Gwardii od 2018 roku 24-letni rozgrywający do tej pory nie rozwinął w Opolu w pełni skrzydeł, ale… – Mocno wierzę w Wiktora. Długo przeszkadzały mu kontuzje, ostatniego sezonu nie może zaliczyć do udanych. To jednak ogromny pracuś, dlatego jestem przekonany, że kolejny rok będzie dla niego o wiele lepszy – przyznaje dyrektor Wróbel.


Czytaj jeszcze: To już był obwoźny cyrk


– Klub się rozwija, a ja chcę w tym uczestniczyć, tym bardziej że mamy ku temu odpowiednie warunki. Głównym celem jest podniesienie poziomu sportowego, zarówno indywidualnie, jak i drużynowo. To – mam nadzieję – przełoży się na realizację moich planów, do których należą zdobycie kolejnego medalu czy gra w pierwszej reprezentacji Polski – komentuje swoją decyzję ,,Kawa”. – Zdecydowanie odpowiada mi samo miasto i jego sportowa infrastruktura, na której czele stoi nasz dom – Stegu Arena!


Na zdjęciu: Mateusz Jankowski – gladiator, walczak, dowcipniś, dobry duch…

Fot. PressFocus