Częstochowa obroniona! Raków nadal w grze o Ligę Mistrzów

Karabach – Raków Częstochowa. Po dramatycznej końcówce Raków wybronił w Baku remis 1:1 i jako pierwszy polski zespół w historii wyeliminował Karabach Agdam. Dzięki temu na pewno zagra w fazie grupowej europejskich pucharów. Teraz, w trzeciej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów, jego rywalem będzie Aris Limassol.


W stosunku do spotkania w Częstochowie, trener Karabachu Qurban Qurbanov nie zdecydował się na choćby jedną zmianę w wyjściowym składzie. Dawid Szwarga dokonał dwóch. W pomocy w miejsce Bena Ledermana postawił na bardziej defensywnego Gustava Berggrena, z kolei miejsce Vladyslava Kochergina zajął John Yeboah. Mogło to sugerować, że Raków planuje zacząć cofnięty, szczelnie broniąc własnej bramki i licząc na szybkie kontry, do których Yeboah wydaje się być stowrzony. Ta teoria sprawdziła się tylko w połowie. Owszem, Yeboah do momentu kontuzji szukał swoich szans to lewą, to prawą stroną, jego koledzy jednak ani myśleli stawiać autobusu przed własną bramką.

Pierwszy strzał w światło bramki w 10 minucie oddał Abdellah Zoubir, ale lecącą w środek piłkę Vladan Kovacecić pewnie obronił. W odpowiedzi główkę Łukasza Zwolińskiego złapał bramkarz gospodarzy. Karabach nie był w stanie zamknąć Rakowa na jego połowie. Częstochowianom nie przeszkadzała okrutna duchota, nie deprymował głośny doping kibiców zza obu bramek, który zresztą tracił na efekcie na olbrzymim Stadionie Olimpijskim, na którym trybuny są oddalone od murawy dużo bardziej niż na Stadionie Śląskim (!)


Czytaj więcej:


Wreszcie w połowie pierwszej połowy Marcin Cebula rzucił kapitalną piłkę za plecy trójki obrońców gospodrzy. Idealnie wyszedł do niej Yeboah i popędził na bramkę. Zawahał się jednak ze strzałem i Kevin Medina zdołał go zablokować. To powinien być gol. Karabach takiej okazji przed przerwą nie stworzył. W doliczonym czasie huknął jedynie z dystansu Marko Janković, ale Kovacević wybił piłkę nad poprzeczkę i do szatni zespoły schodziły przy stanie bezbramkowym.

Zaraz po przerwie próbę z dystansu podjął Yassine Benzia, ale Kovacević z najwyższym trudem sparował na róg. Raków odpowiedział najlepiej jak mógł. W 52 min. Fran Tudor z narożnika pola karnego pociągnął po długim rogu i piłka wylądowała w siatce. Stadion na moment umilkł. Niestety, chwila nieuwagi Siratosa Svarnasa, Xhixha zdołał się odwrócić w polu karnym i po godzinie meczu był znów remis.

Karabach rzucił się do ataku i po chwili mógł już prowadzić, ale znów kapitalnie interweniował Kovacević. W odpowiedzi, w świetnej sytuacji nie trafił głową Fabian Piasecki. Potem Janković uderzył w słupek, a Karabach zaczął dosłownie wpychać Raków w jego pole karne. Częstochowianie bronili się jak mogli, rzucali blokując strzały, czasami wybijali na uwolnienie, kradli czas w efekcie czego sędzia doliczył w sumie 8 minut. Gospodarze nie zdołali jednak sforsować częstochowskiej twierdzy i w trzeciej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów, z Arisem Saloniki zagra Raków Częstochowa!

Jarosław Tomczyk, Baku


Karabach – Raków Częstochowa 1:1 (0:0). Pierwszy mecz 2:3. Awans: Raków

0:1 – Tudor, 52 min, 1:1 – Xhixha, 60 min.

KARABACH: Magomiedalijew – Bayramov, Mustafazada, Medina, Cafarquliyev (79. Diakhaby) – Janković, Julio Romao – Zoubir, Benzia (70. Juninho), Leandro Andrade (90. Akhundzade) – Xhixha (70. Keyta). Trener: Qurban QURBANOV.

RAKÓW: Kovacević – Racovitan, Arsenić, Svarnas – Tudor (82. Sorescu), Papanikoalou, Berggren, Jean Carlos – Cebula (61. Kittel), Zwoliński (46. Piasecki), Yeboah (32. Nowak, 61. Kochergin). Trener: Dawid SZWARGA.

Sędziował: Sven Jablonski (Niemcy). Widzów: ok. 30000. Żółte kartki: Medina, Janković – Jean Carlos, Kovacević.


Fot. Grzegorz Misiak/Pressfocus