Kolejna spełniona obietnica

Hiszpański pomocnik na naszych łamach krytycznie odnosił się podczas obozu w Turcji o swojej indolencji strzeleckiej. Jesienią Jorge Felix strzelił tylko jednego gola. Gdy zdobył bramkę w ostatnim zimowym sparingu, powiedział: – Mam nadzieję, że wiosną zacznę strzelanie też w lidze. I co? Efekt jest piorunujący, Felix trafił na inauguracje w Krakowie i w ostatni piątek z Lechem. Widać wyraźnie, że Hiszpan w końcu rozwiązał worek z bramkami. – Zazwyczaj strzelałem po 5-6 bramek, a w swoim najlepszym sezonie miałem na koncie 10 goli. Chciałbym uzyskać teraz w Piaście choćby to minimum – dodaje Jorge.

Przekonał Toma

Kolejny przykład? Mikkel Kirkeskov. Duński lewy obrońca broni barw gliwickiego klubu od lutego 2018 roku, jednak tak się złożyło, że nie potrafił zdobyć ani jednej bramki, mimo ofensywnego stylu gry. – Lubię grać ofensywnie, uczestniczyć w atakach mojego zespołu, ściśle współpracować ze skrzydłowymi, ale wiadomo, że na pierwszym miejscu liczy się dobro drużyny, a ja jako obrońca przede wszystkim muszę dbać o defensywę. Zawsze trzeba starać się znaleźć złoty środek, ale granica jest cienka – powtarzał 27-latek. Podczas obozu w Turcji zapytaliśmy go o wyczekiwanie na pierwszą bramkę w ekstraklasie i na fakt, że w ostatnim grudniowym meczu, z Jagiellonią, był tego niezwykle bliski… – Co to była za interwencja bramkarza, który odbił piłkę na poprzeczkę! Gdyby nie on, to byłby gol. Muszę czekać na swoją kolejną okazję z rzutu wolnego. Może taka nadarzy się w najbliższych meczach – powiedział „Sportowi” Mikkel Kirkeskov i jego życzenie się spełniło w spotkaniu z Lechem.

Piast otrzymał rzut wolny zza pola karnego, do piłki ustawił się Duńczyk i Tom Hateley, ale to ten pierwszy przymierzył i zdobył przepiękną bramkę. – Jesteśmy z Tomem w świetnych relacjach, dobrze się znamy, więc trochę pożartowaliśmy przed wykonaniem rzutu wolnego. Tak poważnie, to zasada jest taka, że jeśli ktoś z nas czuje się pewniej, to strzela. On wierzył we mnie, a ja w niego, więc nie było problemu – uśmiecha się Kirkeskov. – Cieszę się z trafienia, ale najbardziej jestem zadowolony z tego, że wygraliśmy i pokazaliśmy prawdziwego ducha drużyny i charakter – dodał Duńczyk.

Ciężka praca popłaca

Boczny obrońca Piasta rozegrał w piątkowy wieczór świetne spotkanie, ale tak można powiedzieć o całej drużynie. Fani zgromadzeni na stadionie przy ul. Okrzei zobaczyli zgrany zespół, który bardzo chciał wygrać. – W przeciwieństwie do pierwszego wiosennego meczu, przeciwko Lechowi zagraliśmy niemal perfekcyjnie. Wszyscy ciężko pracowali, pierwszy gol bardzo nam pomógł. Co takiego zmieniliśmy przez ten ostatni tydzień? Popracowaliśmy trochę nad taktyką, nad wyeliminowaniem błędów, które przytrafiały nam się w Krakowie. Pierwszy mecz po przerwie zawsze jest trudny, ale w piątek pokazaliśmy wszystkim, że wróciliśmy na właściwe tory. Teraz jednak trzeba powoli zapomnieć o Lechu i skupić się na przygotowaniach do kolejnego spotkania w ekstraklasie – stwierdza Mikkel Kirkeskov.

 

Na zdjęciu: Radość Duńczyka ogromna, bo nieczęsto się zdarza, żeby premierowy gol w lidze był równocześnie tak pięknej urody