Kolarstwo. Wracają najwięksi

Włoski klasyk Strade Bianche będzie pierwszym wyścigiem z cyklu UCI World Touru po przerwaniu ścigania z powodu pandemii.

Siódmy etap wyścigu Paryż – Nicea rozegrano 14 marca, czyli 139 dni temu. Ósmego, zaplanowanego na następny dzień, już nie było. Z powodu rozprzestrzeniającej się pandemii koronawirusa został odwołany, a potem bardzo szybko stało się jasne, że kolejne wyścigi z cyklu UCI World Touru szybko nie dojdą do skutku. Przez kilka tygodni, władze światowego kolarstwa wraz z organizatorami poszczególnych wyścigów mocno pracowały nad tym, aby dostosować bardzo napięty i specyficzny kalendarz do nowej rzeczywistości. Powiodło się, choć część wyścigów nie udało się uratować i w tym roku już się nie odbędą. W maju stworzono realny terminarz, a następnie organizatorzy poszczególnych rywalizacji zabrali się do roboty, bo mnóstwo rzeczy trzeba było przemodelować.

Od dłuższego czasu było jednak wiadomo, że pierwszym wyścigiem kolarskiej „ligi mistrzów” będzie włoski klasyk Strade Bianche, rozgrywany w Toskanii, wokół Sieny. To w porównaniu do klasycznych „monumentów”, bardzo młody klasyk, bo jego historia sięga zaledwie 2007 roku.

Ulubiony wyścig „Kwiato”

To jednak wyścig, który ma szczególne znaczenie dla polskich kibiców kolarstwa. Otóż dwa razy po zwycięstwo w nim sięgał Michał Kwiatkowski. W 2014 roku, czyli w tym samym, w którym „Kwiato” został mistrzem świata, Strade Bianche nie należało jeszcze do cyklu World Touru. To jednak nie umniejszało sukcesu Polaka, bo pokonał wówczas grube ryby światowego kolarstwa, czyli Petera Sagana i Alejandro Valverde.

W 2017 roku, kiedy to toskańska rywalizacja pierwszy raz zagościła w kalendarzu kolarskiej ekstraklasy, „Kwiato” znów był najlepszy. I tym razem w pokonanym polu pozostawił znakomitych rywali – mistrza olimpijskiego, Grega van Avermaeta, a także innego z Belgów, triumfatora Tour de Pologne z 2016 roku, Tima Wellensa. O tym, że Strade Bianche z roku na rok zyskuje prestiż, a także swoich zwolenników niech świadczy fakt, że w zeszłym roku wyścig wygrał Julian Alaphilippe, który zeszły sezon miał fenomenalny.

Wygrał Mediolan – San Remo, Walońską Strzałę i dwa etapy Tour de France, którego przez wiele etapów był liderem. Ostatecznie „Wielką pętlę” skończył na piątym miejscu, choć przecież nie jest wybitnym specjalistą od jazdy po górach.

Każdy jest rywalem

Alaphilippe znalazł się też na liście startowej dzisiejszego wyścigu. Zresztą czytając ją może… zakręcić się w głowie od obecności na niej gwiazd. Największe tuzy światowego kolarstwa, predysponowane do wyścigów klasycznych, nie mogły odmówić sobie startu po tak długiej przerwie. Oprócz francuskiego „Muszkietera”, wspomnianych van Avermaeta i Sagana, w rywalizacji wezmą udział m.in. Mathieu van der Poel, który jest faworytem bukmacherów, Jakob Fuglsang czy Wout van Aert. Nie zabraknie też Michała Kwiatkowskiego.

Polak wystartuje w wyścigu w roli lidera Team Ineos. – Strategia na ten wyścig musi być precyzyjnie zaplanowana – powiedział w rozmowie z portalem naszosie.pl Michał Kwiatkowski.

– Jest grupa kolarzy, którzy mogą wygrać ten wyścig, ale ja każdego, który jedzie przede mną postrzegam jako rywala. Wierzę, że w czasie tej długiej przerwy zrobiłem wszystko, aby być lepszym od moich rywali. I aby ich pokonać – dodał mistrz świata z 2014 roku, który będzie jedynym Polakiem w dzisiejszy wyścigu. Wystartuje w nim, rzecz jasna, nasza grupa CCC Team, która pojedzie na Grega van Avermaeta, ale w składzie pomarańczowych nie znalazł się żaden z polskich kolarzy.

Zostanie we Włoszech

Nie ma również Polaków w ekipie Bora-hansgrohe, bo Rafał Majka sezon postanowił rozpocząć niższej rangi etapówką, w Hiszpanii, czyli Vuelta a Burgos. Wyścig ten kończy się dzisiaj. W Hiszpanii, w barwach CCC Team, ścigają się również trzej inny Polacy – Kamil Małecki, Kamil Gradek i Szymon Sajnok. Cała wymieniona trójka wystąpi w Tour de Pologne, który startuje już w najbliższą środę. Wiemy na pewno, że w Polsce pojawi się Majka, a towarzyszyć mu będzie – w barwach tego samego zespołu – Maciej Bodnar. Naszym narodowym wyścigiem sezon zainauguruje natomiast zawodnik grupy Lotto Soudal, Tomasz Marczyński.


Czytaj jeszcze: Tour de Pologne. Śląskie nie ucierpi

Ciągle nie wiadomo, czy po polskich szosach ścigać będzie się w tym roku Michał Kwiatkowski, ale jest to mało prawdopodobne. Bo za tydzień, 8 sierpnia, odbędzie się legendarny wyścig Mediolan – San Remo. „Kwiato” wygrał go w 2017 roku i chciałby zrobić to jeszcze raz. Wszystko zatem wskazuje na to, że Polak pozostanie we Włoszech. Chyba, że coś zmieni się po Strade Bianche. W każdym razie Team Ineos, jako jedyny zespół nie ogłosił jeszcze składu na Tour de Pologne. Wiadomo jedynie, że na pewno w Polsce, w barwach tej ekipy, wystartuje zeszłoroczny triumfator Giro d’Italia, Richard Carapaz.




Na zdjeciu: Tak Michał Kwiatkowski cieszył się ze zwycięstwa w 2017 roku mijając metę wyścigu Strade Bianche. Dziś powtórka?

Fot. PressFocus